„Przemijaj roztropnie...”

Stanisław Barańczak, Ryszard Krynicki, Adam Zagajewski, a teraz Jerzy Kronhold doczekali się obszernych wyborów, z płytami CD.

02.02.2015

Czyta się kilka minut

Piękna seria, która daje coraz pełniejszy obraz zjawiska zwanego kiedyś Nową Falą i jest znakomitą, pełną niespodzianek lekturą.

„Już w tej chwili można powiedzieć – pisał Barańczak 43 lata temu w słynnym szkicu „Powiedz prawdę, do tego służysz” opublikowanym na łamach „Studenta” – że rok 1972 będzie uważany za jedną z najważniejszych dat w dziejach – krótkich, jak na razie, ale ciekawych – najmłodszej »zmiany warty« polskiej poezji”. I wymienia debiuty L.A. Moczulskiego („spóźniony a zaskakujący”), Zagajewskiego i Kronholda, tomy Krzysztofa Karaska i Jarosława Markiewicza, „oczekiwaną książkę Kornhausera”. Sam Barańczak debiut książkowy miał już za sobą, podobnie jak Krynicki i Ewa Lipska. Patrząc z odległej już perspektywy na bunt pokoleniowy przełomu lat 60. i 70., powiedzieć można, że na pewno się on nie „ustatecznił”, natomiast przeszedł głębokie wewnętrzne przemiany. Każdy z autorów należących do tej wspólnoty, u początków spojonej niezgodą na rzeczywistość i po części światopoglądem, wypracował z biegiem lat własną, dojrzałą i rozpoznawalną dykcję poetycką. Dotyczy to także urodzonego w 1946 r. w Cieszynie Jerzego Kronholda.

„Wiersze wybrane” – ich układ i wszelkie zmiany w stosunku do pierwodruków pochodzą od autora – obejmują utwory od wspomnianego przez Barańczaka „Samopalenia” (1972) po „Epitafium dla Lucy” (2012); dodajmy, że niedawno we Wrocławskim Wydawnictwie Warstwy ukazał się nowy zbiór Kronholda, „Szlak jedwabny”. W wyborze nie uwzględniono tomu „Baranek lawiny” (1980) i tym samym punkt ciężkości książki przesunął się wyraźnie w stronę wierszy z ostatnich dwóch dekad. Kronhold jest w nich przede wszystkim poetą konkretu – natury odbitej w pojedynczym istnieniu, które ma swój kształt, barwę i nazwę; uczucia, które nigdy nie jest abstrakcyjne; metafory zakotwiczonej w doświadczeniu zmysłowym; słowa, które staje się czasem niemal dotykalne. „Śnią mi się / takie miejsca / Biłgoraj / Sandomierz / Przasnysz / obłoki nad / nimi światłość / i sporysz / słodki jak / kadysz”. Precyzyjnie i z miłością odtwarzany mikrokosmos cieszyńskiego pogranicza, humor i melancholia, groteska i dramat (piękny wiersz „Chodzi trumna”, niby ludowy zaśpiew). Ta poezja jest czuła dla świata rzeczywistego i zdystansowana wobec pojęć abstrakcyjnych, wobec wielkich uogólnień. Jak w wierszu „Asparagus”: „Katastrofa istnienia / tajemnica wcielenia / niepowtarzalna chwała / niezbywalna nędza / bądź więc okrutny / i przemijaj roztropnie / podlewając z czułością / asparagus na oknie”. ©℗


Jerzy Kronhold „Wiersze wybrane”, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, ss. 238. Biblioteka Poetycka pod redakcją Ryszarda Krynickiego. Tom 83.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2015