Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Patrik Ouředník, Dogodna chwila, 1855
Kilka lat temu Patrik Ouředník zdobył rozgłos za sprawą "Europeany", czyli "Zwięzłej historii XX wieku". Napisany hipnotyczną prozą esej, czy - jak woleli inni - "antypoemat", zawartą w tytule obietnicę spełniał w sposób przewrotny. Na pierwszy rzut oka na 100 stronach opowiadał bodaj wszystko, co o minionym stuleciu należy wiedzieć - dzieje fanatyzmów, wojen, ideologii, technicznych wynalazków, światopoglądowych mód, a nawet środków antykoncepcyjnych.
Tyle że opowieść Ouředníka żadną miarą w spójną "historię" złożyć się nie chciała. Choć niektórzy wzięli książkę na serio, tylko z trudem dała się traktować jako mroczne memento. Była raczej wielką zgrywą, w której języki rozmaitych dyskursów - totalitaryzmu i postmodernizmu, nacjonalizmu i kosmopolityzmu, końca historii i zderzenia cywilizacji (lista nie ma końca) - zostały wrzucone do jednego worka. Wstrząśnięte, niezmieszane, utworzyły coś na kształt wielkiego śmietnika XX-wiecznej świadomości europejskiej, eklektycznej kolekcji klisz, złudzeń i przesądów.
Sądząc po "Europeanie", do Ouředníka bardziej pasuje etykietka nihilisty niż moralisty. Czeski pisarz (rocznik 1957), podobnie jak Kundera mieszkający we Francji, ma na koncie tłumaczenia literatury francuskiej (lista nazwisk znacząca! - Rabelais, Jarry, Queneau...), praktykę trenera szachowego oraz nietypowe słowniki - czeskiego slangu i zwrotów biblijnych. To wiele mówiące cv - Ouředníka interesuje bardziej język niż świat, a intelektualne ćwiczenie bywa dla niego celem samym w sobie.
"Dogodna chwila, 1855" jest książką jeszcze bardziej złożoną i niejednoznaczną niż "Europeana", choć można ją potraktować jako luźny prequel, bo sięga do korzeni zjawisk wcześniej opisanych. Akcja obejmuje drugą połowę XIX w., a zamyka ją rok 1902 (data wybrana nieprzypadkowo). Narrator, włoski weterynarz i anarchista, w liście do wiedeńskiej damy, która przed laty odrzuciła jego zaloty, dokonuje życiowego bilansu.
Za sprawą tego wyrafinowanego stylistycznie monologu przenosimy się do belle époque, w której od lat dojrzewał duch protestu - przeciw regułom życia społecznego, zakłamaniu, niesprawiedliwości - ożywiany pragnieniem dotarcia do "człowieka prawdziwego". Ten duch miał różne oblicza - jak nietzscheanizm i marksizm, komunizm i anarchizm, feminizm i działalność sekt religijnych. Bohater, doznawszy miłosnego zawodu, poszukuje dla siebie życiowej misji. Dokonuje wyboru, przystaje do anarchistów, planuje założenie wspólnoty i znajduje dla niej miejsce w odległej Brazylii.
Tytułowa "dogodna chwila" to świat utopijny, pozaczasowy. Książka Ouředníka, powołująca się na rozróżnienie między społecznymi mniemaniami a ucieleśnioną przez ruch anarchistyczny prawdziwą wiedzą, jest powieścią platońską. Jej sedno to rozważanie stosunku między światem idealnym a pozornym. To przeciwieństwo znajduje odzwierciedlenie w konstrukcji książki: po otwierającym ją monologu bohatera-ideologa (który nigdy nie zamieszkał we Fraternitas, z Europy kierując stworzoną przez siebie komuną) następują relacje tych, którzy wsiedli na statek i dotarli na miejsce.
Te relacje ukazują zstąpienie idei na ziemię, degenerację ideału. Zamiast harmonijnej wspólnoty nastaje wieża Babel, w której przybyli z różnych stron Europy marzyciele nie mogą się dogadać i wypalają się w niekończących się, absurdalnych sporach. Ludzka natura, uwolniona od państwa, prawa i przymusu, okazuje oblicze zgoła odmienne niż to, o jakim roił Rousseau. Codziennością Fraternitas nie jest braterstwo, ale pijaństwo, kradzieże, gwałty i zabójstwa, odmalowane z rabelaisowską mieszanką odrazy i fascynacji. Aby zapanować nad rozpasanymi namiętnościami, do regulaminu komuny należy wprowadzić kolejne obostrzenia. Teoria wspólnoty wolnych ludzi zmienia się niepostrzeżenie w praktykę państwa policyjnego, platońska republika - w koszary. Za najmniejsze wykroczenie karze się śmiercią, budzącym zbyt wielkie namiętności kobietom goli się włosy i nakazuje noszenie jednolitych ubrań, homoseksualiści zostają odizolowani.
Powieść o urzeczywistnionej utopii nie jest niczym nowym (kłania się tradycja literacka Huxleya i Orwella, przez członków komuny bohater nazywany jest zresztą "starszym bratem"), zaskakuje natomiast spojrzenie Ouředníka. "Dogodna chwila" została opublikowana w 2002 r., równe sto lat po tym, jak jego bohater wysłał swój list do wyniosłej ukochanej. To czytelny znak - książka jest powieścią fin de si?cle’ową, która niesie sensy zupełnie współczesne. Ośmiela do tego, by spojrzeć wstecz - także na ostatnie półwiecze, z jego złudzeniami i rozczarowaniami. Można doszukiwać się w nim tragizmu, ale można patrzeć z ironią i dystansem - jak na idiotyczną maskaradę, ani wyjątkową, ani szczególnie oryginalną.
Ouředník okopuje się w świecie tekstowej gry, ostrzegając, że "w pisaniu tkwi prawda, a w literaturze kłamstwo; kto pisze, bada własne wnętrze i znajduje słowa; kto uprawia literaturę, tylko je gromadzi", nie jesteśmy jednak tak naiwni, by bezgranicznie mu zaufać i stwierdzić, że jego książka nas zupełnie nie dotyczy. Nie ma "literatury" bez "pisania".
Starość, której doświadcza bohater, z trudem żegnający się z dawnymi złudzeniami, jest przecież również naszą epoką - pozbawioną zarówno wielkich ideologii, jak i wielkich namiętności. "Zapomnieliśmy już, jak bardzo nadzieja może być beznadziejna, a czekanie nieznośne. Spowszedniało nam rozczarowanie. Przywykliśmy". Powieść Ouředníka, korzystając z historycznego kostiumu, antycypuje naszą nudę i rozprzężenie, przypominając nie bez przewrotnej satysfakcji, jakim są przywilejem. Uff, jesteśmy wreszcie wolni.
Patrik Ouředník, Dogodna chwila, 1855, przeł. Jan Stachowski, Sejny 2007, Wydawnictwo Pogranicze.