Porządek zmienności

Stażewski uważał, że zadaniem artysty ma być zacieranie granic między światem a sztuką, czy raczej: porządkowanie świata na jej podobieństwo.

06.05.2008

Czyta się kilka minut

To zdumiewające, ale nazwisko Henryka Stażewskiego mocniej funkcjonuje w obiegu międzynarodowym niż w Polsce. Owszem, w 1994 r. - w stulecie urodzin artysty - Muzeum Sztuki w Łodzi zorganizowało poświęconą mu wystawę monograficzną. W 2006 r. Fundacja Galerii Foksal opublikowała pracę "Henryk Stażewski. Ekonomia myślenia i postrzegania". Jednak mimo tych działań Stażewski nie został jeszcze u nas odpowiednio "wypromowany". Choćby jako ten klasyk (nie tylko polskiej) sztuki nowoczesnej, który na równych prawach wchodził w dialog z największymi "konstruktorami" światowej awangardy: Mondrianem, Malewiczem, Kandinskim, van Doesburgiem. Wszak Stażewski w latach 1930-31 należał do grupy "Cercle et Carré", zaś w latach 1931--36 współtworzył stowarzyszenie "Abstraction-Création".

Obydwa te ugrupowania miały znaczenie rewolucyjne, formułując optymistyczną i holistyczną estetykę porządku i postępu, której wyrazem miała być abstrakcja geometryczna. W Polsce podobną estetykę miały wprowadzać - znów: współzakładane przez Stażewskiego - ugrupowania Blok i a.r. Zaryzykować można twierdzenie, że dzieje rozkwitu i upadku tej utopii artystycznej to najbardziej symboliczny zapis historii XX w. Po doświadczeniach totalitaryzmu porządek ustąpić miał bowiem miejsca chaosowi, zaś konstrukcja - ekspresji i rozbiciu.

Henryk Stażewski przeżył 94 lata. I rzeczywiście - jak przypomina tytuł najnowszej wystawy w krakowskim Muzeum Narodowym - w równym stopniu pozostawał zmienny, co konsekwentny. Zaczynał od deklaracji: "Nowa plastyka abstrakcyjna wyzwala się od opisowości i ma na celu jedynie wyrażenie równowagi stosunków elementów plastycznych". Gdy patrzymy na namalowany w latach 1928-29 "Obraz abstrakcyjny", pierwszym słowem, które przychodzi na myśl, jest właśnie równowaga: zarówno między spokojnymi, płynnymi, harmonijnie wpisującymi się w siebie formami, jak i między kolorami - całą gamą szarości, dla których czerwony, stojący prostokąt nie jest kontrastem, ale i dopełnieniem.

Ważną kategorią jest tu piękno, wynikające jednak wyłącznie z wartości plastycznych. To one mają promieniować na rzeczywistość - a nie odwrotnie. Dlatego zadaniem artysty ma być zacieranie granic między światem a sztuką, czy raczej porządkowanie świata na jej podobieństwo.

Optymizm tego myślenia nie miał szansy przetrwać: podczas bombardowania Warszawy we wrześniu 1939 r. spłonęła pracownia artysty - z ogromną częścią jego dorobku. Zaraz po zakończeniu wojny Stażewski próbował odnaleźć utracony porządek, wracając do źródeł swej działalności, czyli do kubizmu. A w tym przypadku oznaczać to musiało ślad figuracji. Na krakowskiej wystawie pokazywane są takie prace. "Ucieczka" z 1947 r. jest wręcz narracyjna: zza nerwowych, jakby wycinankowych linii wyraźnie wyłaniają się dwie kobiety z rękami uniesionymi ku górze. Zaś "Kompozycja abstrakcyjna" z 1955 r. to w gruncie rzeczy gra z abstrakcją: figury geometryczne układają się bowiem we wzór najbardziej "historyczny" - martwą naturę.

Jednak wydaje się, że równowagę odzyskał Stażewski dopiero na początku lat 60. - odkrywając wpływ światła na powierzchnię obrazu. Z tego okresu pochodzą "Reliefy". Takich "architektonicznych" obrazów nie da się zreprodukować w albumie: chciałoby się je dotykać, śledzić wypukłości i wklęsłości, obserwować pod różnymi kątami i z różnej odległości. Stażewski pisał w 1965 r.: "relief dostarcza zupełnie nowych efektów, na przykład w postaci cieni, kształtowanych za pomocą zmieniających się oświetleń. Wprowadzona zostaje zasada zmienności obrazu, pogłębiona przez ruch widza...". To kolejny manifest artysty.

Paradoksalnie, uświadomienie sobie zmienności miało więc skutek porządkujący. W konsekwencji w latach 70. zaczęły powstawać obrazy gładkie i płaskie, wewnętrznie rozświetlone, o minimalistycznej, ale wyrafinowanej kolorystyce. Kompozycyjnie opierały się na różnorodnych systemach podziału kwadratu. Zdają się harmonijnie łączyć w sobie wartości nieprzystawalne: logikę i kontemplację, fizyczność i niematerialność, racjonalność i marzycielstwo, konieczność poznawania i potrzebę złudzenia.

Ale może właśnie na spójności przeciwieństw polegał fenomen awangardy, której Stażewski, poszukujący harmonii anarchista, pozostawał wierny niezależnie od mijającego czasu?

***

Dobrze, że wystawa poświęcona artyście kojarzonemu z Warszawą bądź Łodzią powstała w Krakowie. Było to zobowiązanie. Trzeba pamiętać, jak wielki wpływ - bardziej moralny niż artystyczny - miał Stażewski na Tadeusza Kantora i Mieczysława Porębskiego, kiedy w 1948 r. "młodzi plastycy" przygotowywali tutaj I Wystawę Sztuki Nowoczesnej. Jednocześnie obecna prezentacja smakuje jak dobra przekąska. Budzi apetyt na coś większego: może na wielowątkową wystawę awangardy polskiej, pokazanej w kontekście międzynarodowym?

"HENRYK STAŻEWSKI (1894-1988) ZMIENNY/KONSEKWENTNY", kuratorka: Agata Małodobry, Muzeum Narodowe w Krakowie, wystawa czynna do września 2008 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2008