Porwanie Europy

Prowadzenie debaty o nauce w oderwaniu od szerokiej i poważnej dyskusji o modelu państwa i obywatelskości zakończy się w ślepym zaułku wzajemnych pretensji o - z jednej strony - zawyżone oczekiwania, z drugiej - o brak wyobraźni i troski o przyszłość społeczeństwa.

17.10.2004

Czyta się kilka minut

---ramka 339951|prawo|1---1. Problemy, z jakimi boryka się polska nauka, sztuka i edukacja (trudno mówić o szkolnictwie wyższym nie łącząc tych trzech dziedzin twórczego wysiłku człowieka), nie są specjalnością naszego państwa. Zamożne kraju Zachodu biją na alarm z podobnych powodów, a w styczniu przez Francję przetoczyła się fala protestów wykładowców i badaczy (między innymi z CNRS, najbardziej prestiżowej francuskiej instytucji naukowej), domagających się zwiększenia nakładów finansowych na badania naukowe, nowe etaty dla uczonych itp.

Europa przegrywa, jeśli już nie przegrała, naukową konkurencję z Ameryką i krajami obrzeży Pacyfiku; mówi o tym wyraźnie dokument Komisji Wspólnot Europejskich “Rola uniwersytetów w Europie wiedzy" (Bruksela 2003). Jednym z punktów wyjściowych tego raportu jest teza, że uczelnie w Europie “dysponują mniejszymi środkami finansowymi niż uczelnie w innych, rozwiniętych krajach świata, szczególnie w USA". Dramatyczna mizeria polskiego budżetu przeznaczonego na pracę naukową i artystyczną tym dobitniej pozwala ujrzeć kryzys pozycji nauki w całej Europie. Skoro postulowane przez Unię Europejską 3 proc. PKB przeznaczonego na badania naukowe pozwolą, być może, nawiązać zasobnym krajom Zachodu jakiś kontakt z USA, cóż można powiedzieć czytając projekty kolejnych budżetów Polski.

2. Tym, co nie pozwala na optymistyczne prognostyki, to właściwe Europie upolitycznienie kwestii decyzji budżetowych. Wyższe uczelnie z niepokojem patrzą jak doraźne intencje (przed)wyborcze biorą w Polsce górę nad dalekosiężnymi celami mającymi służyć przyszłości. W stanowisku zajętym kilka miesięcy temu wobec brukselskiego dokumentu i przekazanym stosownym władzom Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, Rada Główna Szkolnictwa Wyższego pisze wyraźnie, że: “Niepokoić musi związanie decyzji dotyczących nauki i edukacji z rytmem życia politycznego. Rada Główna pragnie stanowczo podkreślić słuszność krytyki świata politycznego zawartą w dokumencie Komisji, a szczególnie uwag dotyczących sytuacji, w której wynik wyborów wpływa na zmianę podjętych wcześniej ustaleń. Czytamy, że »często nowa ekipa rządząca zmienia cele ogólne, a te realizowane poprzednio odgrywają mniejszą rolę, lub są odrzucane«. Z sytuacją taką mamy do czynienia w Polsce. W opinii Rady Głównej jest to jeden z głównych niedostatków życia publicznego, który w dalszej perspektywie będzie miał zatrważające konsekwencje kulturowe oraz niekorzystnie wyróżni Polskę spośród innych krajów Unii".

3. Polityk poruszający się na obszarze legislacji dotyczącej nauki, sztuki i edukacji wchodzi - nawet wtedy, gdy sam jest uczonym - na teren gruntownie sobie obcy. Świat polityka ma zupełnie inny horyzont czasowy niż świat badacza czy nauczyciela.

W rzeczywistości politycznej liczą się jedynie natychmiastowe rezultaty pożądane przy następnym głosowaniu sejmowym, a szczególnie przed kolejnymi wyborami. Z perspektywy paru miesięcy, lub co najwyżej czterech lat, nie można prowadzić żadnej rozumnej polityki naukowej czy edukacyjnej; w tych dziedzinach bowiem rezultaty z trudem poddają się rygorom czasowym, a przygotowująca je praca wymaga często długich lat.

Podstawową dyspozycją uczonego i nauczyciela jest mądra cierpliwość, która wie, że rzeczy mają swoją miarę i swój rytm czasowy, który rzadko tylko można zmienić i dopasować do ludzkich wymagań i potrzeb. Cierpliwość jest ostatnią cechą, którą chciałby dysponować polityk; cierpliwy poseł, ten który dopuszcza do siebie myśl, że nie przedstawi swym wyborcom fajerwerku osiągnięć, a powie im jedynie: “Stworzyłem ludziom warunki do pracy i teraz czekam, aż we właściwym momencie pokażą to, czego dokonali", popełnia wedle kryteriów polskiego życia politycznego samobójstwo. Rozmijanie się horyzontów czasowych nauki i polityki, i niechęć do siebie jednej i drugiej sfery jest przyczyną wielu niedogodności, z którymi zmagają się polscy uczeni, ale (przypomnijmy nieszczęsne losy nowej matury) i nauczyciele przygotowujący przyszłych studentów.

4. Diagnoza słabości europejskiej nauki postawiona przez Brukselę zawiera też sugestię terapii. Ma ona polegać na imitowaniu wzorców amerykańskich polegających, najogólniej rzecz mówiąc, na coraz większym uniezależnianiu się pracy naukowej od budżetu państwa, zastępowanego przez inne źródła finansowania: wielkie korporacje, przemysł, fundacje etc. Wołanie “bądźcie jak Amerykanie!" jest sensowne wszelako pod warunkiem, że rozlega się w warunkach amerykańskich. Tymczasem obecna rzeczywistość państwa europejskiego i jej historyczne uwarunkowania są radykalnie odmienne: w Europie inaczej myśli się o relacjach między państwem a obywatelem, inaczej kształtują się wzajemne oczekiwania i zobowiązania (choćby w zakresie edukacji czy ochrony zdrowia), inaczej konstruuje się prawo (także fiskalne), inna jest dynamika gospodarki, a w związku z tym inaczej przedstawiają się ekonomiczne realia obu stron Atlantyku.

Nie miejsce tu na wyrokowanie, który z tych modeli jest lepszy; koniecznie natomiast trzeba powiedzieć, że prowadzenie debaty o nauce w oderwaniu od szerokiej i poważnej (to znaczy wolnej od populistycznych przedwyborczych manewrów) dyskusji o modelu państwa i obywatelskości zakończy się w ślepym zaułku wzajemnych pretensji o - z jednej strony - zawyżone oczekiwania, z drugiej zaś - o brak wyobraźni i troski o przyszłość społeczeństwa.

5. Uniwersytety nie mogą poddać się presji “słupków" orzekających rzekomo o stopniu ich doskonałości. Badania rankingowe - takie, jak choćby to dokonane ostatnio przez badaczy chińskich - należy traktować z dużą ostrożnością. Zapewne jest to źródło dobrego autokrytycyzmu, którego wynikiem powinno być modyfikowanie własnej instytucji. Wiele mamy tutaj do zrobienia, by wspomnieć choćby nadmiernie zbiurokratyzowaną i podzieloną na dyscypliny strukturę polskiej nauki, gdzie z takim trudem przebijają się wszelkie badania interdyscyplinarne, czy archaiczny już w swej nieelastyczności wzorzec kariery naukowej.

Nie wiem natomiast, jak się ma liczba laureatów Nagrody Nobla do poziomu danego uniwersytetu. Po pierwsze, może on być znakomity w tej dziedzinie wiedzy, a całkiem przeciętny w innych. Po drugie, co ważniejsze, znakomite i bardzo wpływowe prace powstają nie doczekawszy się nigdy tego uhonorowania, na pewno rezonującego w świecie nauki, ale i odbijającego się echem przede wszystkim w sferze popularnej mitologii. Po trzecie wreszcie, wszystkie rankingi całkowicie gubią ten wymiar uniwersytetu, którego wyeliminowanie spowoduje jego całkowitą zatratę: uniwersytet powołano osiemset lat temu nie jako miejsce specyficznego wyścigu po nagrodę, lecz po to, aby we wspólnych dociekaniach ludzie nabierali biegłości w prawdzie, aby ćwiczyli się we wzajemnym rozumieniu siebie, czyli budowali rozumniejsze społeczeństwo oraz doskonalili się w umiejętności mądrego, lepiej spełnionego życia.

Zabiegać o należne (także w budżecie państwa i w skali zarobków nauczycieli oraz badaczy) miejsce uniwersytetu, to podtrzymywać konieczność badań podstawowych (których przydatność aplikacyjna może wyjść na jaw dopiero po wielu latach) oraz bronić mądrości jako horyzontu ludzkiego życia.

Prof. TADEUSZ SŁAWEK (ur. 1946) jest poetą i prozaikiem, tłumaczem, teoretykiem literatury. W latach 1996-99 był rektorem Uniwersytetu Śląskiego. Opublikował m.in. “Antygonę w świecie korporacji". Stale współpracuje z “TP".

---ramka 339978|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Literaturoznawca, eseista, poeta, tłumacz. Były rektor Uniwersytetu Śląskiego. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Członek Komitetu Nauk o Literaturze PAN, Prezydium Komitetu „Polska w Zjednoczonej Europie” PAN, Prezydium Rady Głównej Szkolnictwa… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2004