Portret zewnętrzny, portret wewnętrzny

Anna Bikont, Joanna Szczęsna: PAMIĄTKOWE RUPIECIE. BIOGRAFIA WISŁAWY SZYMBORSKIEJ

28.05.2012

Czyta się kilka minut

Gdyby ułożyć listę laureatów literackiego Nobla najmniej chętnie występujących publicznie, Wisława Szymborska zajęłaby na niej poczesne miejsce. Wywiadów także udzielała rzadko i po 1996 roku to się nie zmieniło. Z autorkami książki o sobie zgodziła się rozmawiać, a nawet się z nimi zaprzyjaźniła – nie była jednak nigdy łatwą rozmówczynią.

„Pomiń milczeniem psy, koty i ptaki, / pamiątkowe rupiecie, przyjaciół i sny” – fraza z wiersza „Pisanie życiorysu” dała tytuł książce, pisanej zaraz po Noblu i wydanej w 1997 roku. Inaczej się ją czytało wtedy, gdy wszyscy chcieli po prostu dowiedzieć się czegoś więcej o biografii poetki, tak niechętnie opowiadającej o sobie i tak konsekwentnie strzegącej swojej prywatności, inaczej jest dziś, gdy ta biografia została zamknięta, a na życie i dzieło Szymborskiej zaczynamy patrzeć z dystansu – jakkolwiek trudno się z tym pogodzić.

Nowe wydanie zostało w istotny sposób poszerzone. Nie tylko o trzy kolejne rozdziały opowiadające o latach 1997-2012, o „Krakowie dwojga noblistów” i przyjaźni Szymborskiej z Miłoszem, o ponoblowskich tomach „Chwila”, „Dwukropek”, „Tutaj” i ostatnim, niedokończonym „Wystarczy”, o chorobie, śmierci i pożegnaniu na cmentarzu Rakowickim. Doszły też nowe dokumenty, nowe fakty, nowe wspomnienia. Można było szerzej opisać historię związku, jaki przez ponad dwie dekady łączył Szymborską z Kornelem Filipowiczem, świetnym prozaikiem i niezwykłym, pięknym człowiekiem.

Przeczytawszy całość, trudno nie wrócić do słów samej Wisławy Szymborskiej, zacytowanych w pierwszym rozdziale. Po lekturze pierwszej wersji książki w 1997 roku powiedziała: „Uświadomiłam sobie, że cała ta moja historia pozbawiona jest dramatyzmu. Tak, jakbym prowadziła życie motylka, jakby życie tylko głaskało mnie po głowie. To jest mój portret zewnętrzny. Ale skąd taki obraz? Czy ja naprawdę taka jestem? Życie miałam właściwie szczęśliwe, jednak było w nim wiele śmierci, wiele zwątpień. Ale oczywiście ja o sprawach osobistych mówić nie chcę, a też nie lubiłabym, żeby mówili inni. Co innego po mojej śmierci. Ja mam do ludzi inną twarz, dlatego pokazują mnie od strony anegdotycznej, jako osobę wesołą, która nic, tylko wymyśla gry i zabawy. To, że inni tak mnie widzą, to moja wina. Pracowałam długo na ten wizerunek. Bo jak mam ciężkie zapaści, ciężkie zmartwienia, to do ludzi nie wychodzę, żeby nie pokazywać ponurej twarzy”.

Bardzo ważne słowa. Bo przecież wspaniałe poczucie humoru i zamiłowanie do ludycznych rozrywek z jednej strony zjednywało autorce „Końca i początku” przyjaciół, z drugiej – służyło jej samej do budowania rodzaju strefy ochronnej, w której czuła się bezpiecznie. Łamiąc konwencje – bo czy przystoi laureatce Nobla pisać sprośne limeryki albo fotografować się na tle tablicy z nazwą Neandertal? – uciekając w żart i groteskę, równocześnie strzegła wewnętrznych obszarów, z których wyrastały dramatyczne, ciemne wiersze. Fotografia z Neandertalu jest zabawna – niezwykły, niedokończony wiersz o ostatnim neandertalczyku zapiera dech, pokazuje rewers tej anegdoty.

„Jakby życie tylko głaskało mnie po głowie”... Książka Bikont i Szczęsnej, gdy się ją uważnie przeczyta, dowodzi, że tak wcale nie było. Wczesna śmierć ojca, potem wojna, lata stalinowskie, ponure i biedne, przy tym łączące się z zaangażowaniem politycznym, które było dla poetki do końca wspomnieniem traumatycznym, odchodzenie ludzi najbliższych. I jeszcze jedno: anegdoty i biograficzne szczegóły, skrzętnie i z wielką pasją tu zgromadzone, okruchy wspomnień i obserwacje, z których autorki układają portret Wisławy Szymborskiej, konfrontowane są nieustannie z jej wierszami. A ta konfrontacja – pieczołowicie odtwarzanej, ale wciąż jakby niepełnej biografii i wielkiej, spełnionej poezji, nie dającej się zamknąć w biograficzne ramy – tworzy kontrast bardzo mocny. (Wydawnictwo Znak, Kraków 2012, ss. 468. W tekście wiele fotografii, na końcu przypisy, kalendarium oraz bibliografia podmiotowa i przedmiotowa.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2012