Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiadomość
W przerwie między dwoma news’ami o jakichś okropnościach usłyszałam wiadomość, że Marek Kamiński idzie na biegun północny z młodym, niepełnosprawnym chłopcem.
W pierwszej chwili się trochę przestraszyłam, ale potem pomyślałam, jaka to wielka sprawa. Znany polarnik robi to przecież nie dla sławy, bo ją ma i nie dla reklamy, bo jej nie potrzebuje. Spełnia marzenie nieszczęśliwego chłopca, który w wypadku stracił nogę i rękę, ale ma prawo do marzeń tak, jak my wszyscy. Jakaż to wielka determinacja i wielka odwaga - każda innego rodzaju - u obu uczestników wyprawy!...
Później nie udawało mi się już trafić na jakąś dłuższą o tym relację, bo była to niestety wiadomość dobra, czyli nie medialna, a taka zwykle przegrywa ze zbrodnią, katastrofą, aferą korupcyjną, czy znaleziskiem w beczkach z kiszoną kapustą.
Wreszcie dziś, w wieczornych Faktach usłyszałam słowa: Marek Kamiński i Jan Mela dotarli do bieguna. Co za wspaniała wiadomość! Już nie news, ale drobny przykład przywracania zachwianej równowagi w opisywaniu rzeczywistości.
Nie wiadomo
Piszę w niedzielę, 25 kwietnia. Zanim to się ukaże w druku, wszystko może już być inne. Będziemy w Unii, nie wiadomo co stanie się w Iraku i jak przebiegnie “szczyt" w Warszawie. Nie wiadomo czy będzie “nowy" rząd, czy decyzja o przyśpieszonych wyborach. Nie wiadomo co będzie gorsze - czy koszmar, który mógłby się z tych wyborów wyłonić, czy beznadziejność status quo.
Dziwna jest rzeczywistość, w której tak niewiele dni może tak bardzo zmienić otaczający świat. Świat niepewny, płynny, wciąż zmieniający kształt.