Ponad ludzkie siły...

Nie potrafisz spełnić tego podwójnego przykazania. Kochać Boga całym sercem, całą duszą i całym umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego, jest nieosiągalnym ideałem. Im bardziej się starałeś, im więcej włożyłeś siebie w miłość i rzeczywiście mocniej kochałeś, tym nabierałeś większego przekonania, że miłowanie skazane jest na cierpienie niespełnienia. Nawet jeśli przyjąłeś minimum, by nikogo nie skrzywdzić, by nikt się nie musiał na Ciebie skarżyć, nie potrafiłeś spełnić nawet tego.

23.10.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 379201|prawo|1---Nie mam na myśli mesjańskiego miłowania i cierpienia za miliony. Ile razy ktoś miał do Ciebie żal, bo go uraziłeś, o czymś zapomniałeś, nie zareagowałeś tak, jak powinieneś? Może Cię irytować stwierdzenie, że powinieneś być dobry jak chleb, który leży na stole i każdy może podejść i ukroić tyle, ile mu potrzeba. Jeśli kiedyś próbowałeś tak żyć, to wiesz, że kończy się to poczuciem, iż cały zostałeś zjedzony, a głodni nie przestają domagać się jeszcze.

Uważasz, że nie mam racji? Pomyśl, ile czasu poświęcasz na spotkanie z Tym, którego masz kochać z całego serca, duszy i umysłu. Przypomnij sobie o dziadkach albo rodzicach, którzy wyglądają Twojej wizyty. O dzieciach, które chciałyby się z Tobą pobawić albo potrzebują spokojnej i szczerej rozmowy. Powiedz, kiedy z Twoim mężem/z żoną, bratem czy siostrą, przyjacielem siadłeś spokojnie, nie patrząc na zegarek. Dlaczego nie oddzwoniłeś do tych, którzy nagrywali się na automatyczną sekretarkę? Ile listów i maili czeka tygodnie i miesiące, byś na nie odpisał? Czas to nie wszystko, ale jego brak pokazuje Twoją bezsilność.

Nie, nie jestem sceptykiem. Nie podejrzewam też Ciebie, że jesteś egocentrykiem albo egoistą, który żyje dla siebie lub kręci się wokół własnej osi, mniemając, że kocha Boga i bliźniego. Nie twierdzę, że należysz do ludzi, którzy chcą być z kimś, bo przeraża ich samotność, ale nie pomyślą, by być dla kogoś. Zakładam, że Twoje relacje miłości czy przyjaźni są utkane z wierności, a nie obustronnych korzyści. Spodziewam się, że starasz się prawdziwie kochać.

Nikt z nas nie dorasta do przykazania miłości, nikt nie potrafi go wypełnić. Kiedyś myślałem, że niedoskonałości, błędy i upadki przeszkadzają kochać, skazują miłość na klęskę. Dziś sądzę, że miłość polega na przekraczaniu ich, niezgodzie, by ludzka grzeszność miała więcej do powiedzenia niż miłość. Miłość jest wyruszeniem w drogę, nieustannym początkiem, nieugaszoną tęsknotą. Nigdy nie doprowadzi Cię do pełnej satysfakcji, nie da poczucia dobrze spełnionego obowiązku. Pragnienie tych, którzy oczekują miłości, będzie zawsze większe niż Twoje siły, ale pamiętaj, że każdy dobry gest, każde przyjazne słowo, wprowadza w świat promyk światła. Jesteś za słaby, by zlikwidować ciemności, ale możesz zapalić płomyk nadziei w sercu tych, których kochasz. Ważne, byś wobec ogromu wyzwań nie uległ pokusie zaniechania miłości, która jest ponad ludzkie siły. Inne ścieżki są może łatwiejsze i przyjemniejsze, ale prowadzą w ciemność.

---ramka 379200|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2005