Ładowanie...
Polska–Niemcy: lepszy klimat i co dalej?
Polska–Niemcy: lepszy klimat i co dalej?
Czego zresztą nowy minister spraw zagranicznych sam nie zaniedbał zaznaczyć, już w pierwszych dniach urzędowania dystansując się publicznie od sztandarowego projektu poprzednika (kwestia niemieckich reparacji za II wojnę światową) i od języka wiceszefa Parlamentu Europejskiego (obelga „szmalcownik”, której Czarnecki użył wobec oponentki).
W sytuacji, gdy po dwóch latach rządów Prawa i Sprawiedliwości klimat polityczny (i interpersonalna „chemia”) na linii Warszawa-Berlin i Warszawa-Bruksela są takie, jakie są, to już niemało. A sądząc po pierwszych wypowiedziach i wizytach Czaputowicza (w tym w Berlinie, w minionym tygodniu), nowy szef MSZ nie tylko jest świadomy bonusa nowości, ale również i tego, że nie potrwa on długo. Zwłaszcza jeśli gabinet Morawieckiego będzie rządem kontynuacji w tych sferach polityki wewnętrznej i zagranicznej, które prowadziły ostatnio do coraz ostrzejszej polemiki w kraju i Europie.
Relacje polsko-niemieckie są lepsze niż ich reputacja: taką opinię od ponad dwóch lat powtarzają – z biegiem czasu z coraz większą determinacją – ludzie z obu krajów, którym autentycznie zależy, by konstatacja taka nie stała się myśleniem życzeniowym. Rzeczywiście, substancja tych relacji (w tym skala i wielość powstałych w ciągu 28 lat więzi) – choćby w sferze gospodarczej, społecznej czy wojskowej – wydaje się nadal odporna na klimat „na górze”. A także na przekaz, zwłaszcza państwowej telewizji, gdzie chętnie sięga się po „niemiecką maczugę”.
Ale oceniając punkt startu ministra Czaputowicza i jego próbę nowego otwarcia w relacjach z Berlinem – choćby (na początek?) przez ocieplenie klimatu – warto pamiętać, że wiele kwestii, za sprawą których trudno mówić dziś o polsko-niemieckiej wspólnocie interesów (aby przypomnieć życzenie sprzed 28 lat), nie pojawiło się po 2015 r. One narastały od dawna – by wspomnieć gazociąg Nord Stream 2 (groźny dla Polski, a forsowany przez Berlin), politykę wobec Rosji (nie idzie tu o ocenę Putina, bo ona jest podobna, lecz o to, jak adekwatnie reagować, także militarnie) czy spory historyczne (przecież Muzeum II Wojny Światowej, sztandarowy projekt rządu Tuska, pomyślano również jako odpowiedź na nowe tendencje w polityce historycznej i pamięci zbiorowej w Niemczech).
Dlatego naiwny byłby pogląd, że gdy kiedyś PiS przegra wybory, relacje z Berlinem automatycznie będą jakościowo inne. Budowanie polskiej polityki wobec Niemiec – takiej, która byłaby asertywna, ale bez retorycznego zadęcia i instrumentalizacji dla celów wewnętrznych (co robi wielu polityków PiS) – to proces długiego trwania. Ale zacząć trzeba od małych kroków. Jeśli minister Czaputowicz ma taki cel, pozostaje mu kibicować. Nawet jeśli jego pole manewru jest w dużym stopniu zależne od okoliczności, na które on sam nie ma już wpływu. ©℗
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]