Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tuż przed dwudziestą, 13 lipca 1985 r., kończący swój występ na londyńskim Wembley David Bowie poprosił 72 tys. ludzi na stadionie i ponad miliard przed telewizorami o uwagę. Na telebimach wyświetlono film: 4 minuty zdjęć wycieńczonego chłopczyka, który próbował samodzielnie stanąć, i innych dzieci z Etiopii, gdzie trwała klęska głodu. Wembley zamarło. Od ujęć nie dało się uciec; ludzie płakali; „Drive”, przebój zespołu The Cars, którym zilustrowano film, potem już ciągle wywoływał obraz tamtego chłopca.
Najmocniejszy moment charytatywnego koncertu Live Aid (127 mln dolarów zysku przekazano do Etiopii) symbolicznie skończył z tabu głodu. Uruchomił jednak inny trend: wizerunki bosych dzieci z Afryki i Azji zaczęły zapełniać plakaty i reklamy społeczne. Wyzwalały współczucie i chęć pomocy, przyczyniały się jednak – choć w kontekście cierpienia dzieci brzmi to niezręcznie – do banalizacji problemu głodu, kompleksowo opisanego dopiero niedawno, choćby piórem reportera Martína Caparrósa.
Na drugim końcu skali od Live Aid jest działalność Światowego Programu Żywnościowego (WFP), agencji ONZ koordynującej pomoc dla miejsc dotkniętych wojnami, nieurodzajem i klęskami żywiołowymi – która właśnie otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. WFP to globalny bank żywności – jego skuteczność zależy od współpracy kilkudziesięciu państw. Ale i od pomysłowości oraz odwagi pracowników, którzy prowadzili piekarnie nawet w rządzonym przez talibów Kabulu, a z „terenu” (za tym oenzetowskim eufemizmem kryje się obszar wojny lub kryzysu) ostatni zjeżdżają do biur – daleko od kamer negocjując dowóz mąki, kaszy czy ryżu do odciętych od świata wsi. WFP jest najbardziej „frontową” agencją ONZ, jej pracownicy często narażeni są na śmierć i porwania. Niech to wszystko przekona sceptyków, że nie tylko bez ludzkich odruchów serca, ale i bez często demonizowanych w mediach dużych organizacji świat byłby jeszcze gorszym miejscem do życia. ©℗