Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego resort edukacji musi ujawnić autorów podstaw programowych dla podstawówek. Co to znaczy?
IGA KAZIMIERCZYK, PREZESKA FUNDACJI PRZESTRZEŃ DLA EDUKACJI: To znaczy, że poznamy wszystkie, a nie tylko – jak dotąd – wybrane nazwiska autorów dokumentów, za których stworzenie MEN zapłaciło ponad 800 tys. złotych i które według nas zostały przygotowane w pośpiechu, co odbiło się na ich jakości. To dokumenty kluczowe: służą nie tylko do tworzenia podręczników, ale też jako kryteria egzaminacyjne.
Dlaczego ta wiedza jest ważna?
Rodzice, nauczyciele, obywatele mają prawo wiedzieć, kto zaprojektował nam system edukacyjny. Chcemy mieć pewność, że robią to osoby mające odpowiednią wiedzę, kompetencje, doświadczenie. MEN uważa, że reforma to sukces, więc tym bardziej warto byłoby się autorami tego sukcesu pochwalić…
I jeszcze jeden powód, dla którego ta wiedza jest ważna: chcemy wiedzieć, jak te nazwiska mają się do nazwisk autorów podręczników. Gdyby się powtarzały, mielibyśmy do czynienia z sytuacją nietransparentną i nieuczciwą. Autorzy prawa nie mogą przecież tego prawa automatycznie wcielać w życie, pobierając za te dwie role wynagrodzenia z dwóch różnych, zależnych od siebie źródeł.
Przestrzeń dla Edukacji domaga się ujawnienia tych nazwisk od dawna. Ten wyrok to zwycięstwo obywateli?
I tak, i nie. Bo do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść. Bierzemy do ręki artykuł prasowy i widzimy nazwisko autora, otwieramy podręcznik szkolny, gdzie na początku wpisana jest osoba, która go napisała. To samo powinno być oczywiste w przypadku tak ważnego dokumentu. W Polsce tak nie jest. Być może wyrok NSA zmieni tę sytuację. ©℗
IGA KAZIMIERCZYK jest nauczycielką i pedagogiem, prezeską fundacji Przestrzeń dla Edukacji.