Podróż do wewnętrznego świata

Chociaż bardzo wyczekiwane, spotkanie z najnowszą powieścią Paula Austera może się dla wielbicieli jego twórczości okazać doświadczeniem smutnym. Nie dlatego, że chodzi o powieść słabą; jest to doświadczenie smutne, ponieważ "Podróże po scriptorium wydać się mogą książką, jaką pisze się, kiedy chce się pożegnać z wszystkim, co się do tej pory napisało.

22.05.2007

Czyta się kilka minut

Po dziewiętnastu latach od ukazania się "Trylogii nowojorskiej" (zbioru trzech powieści, które, odrzucone najpierw przez siedemnastu wydawców, uczyniły go w końcu autorem rozpoznawalnym na całym niemal świecie) Auster wraca do motywów zawartych w swoich wcześniejszych utworach i opowiada jeden dzień z życia postaci, którą nazywa Mr Blank. Blank po angielsku znaczy tyle co czysty, niczym niezapisany, i postać ta rzeczywiście jawi się jako zagadka; nie tylko jednak dla czytelnika, ale również dla samej tej postaci. Blank wie jedynie, że przytłacza go wszechogarniające poczucie winy, równocześnie czuje, że sam jest ofiarą jakiejś potwornej niesprawiedliwości.

Pozbawiony pamięci i zamknięty w bliżej nieokreślonym czasie i przestrzeni, będzie próbował odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jest i co robi w klaustrofobicznym pomieszczeniu, gdzie wszystkie przedmioty poobklejane są białą taśmą z wypisanymi drukowanymi literami nazwami: "Na szafce nocnej, na przykład, widnieje słowo SZAFKA. Na lampie, słowo LAMPA". Odizolowany od świata zewnętrznego, odpowiedzi szukać może tylko w pliku fotografii, które znajduje na biurku, oraz u kilku nieznanych mu - jak sądzi - postaci, które go odwiedzają.

Wśród osób, z którymi Blank zetknie się bezpośrednio, jak i tych, które przedstawiają pozostawione w pokoju fotografie, czytelnik z łatwością rozpozna postaci z innych powieści Austera. Na przykład kobiety, które opiekują się Blankiem, to Anna Blume, bohaterka "W kraju rzeczy ostatnich", oraz Sophie, żona głównego bohatera "Zamkniętego pokoju", ostatniej części "Trylogii nowojorskiej". W scenach, w których Blank przegląda pozostawione mu fotografie, czytelnik natknie się na postaci z wszystkich chyba powieści Austera, poczynając od "Trylogii..." poprzez "Księżycowy pałac", "Muzykę przypadku", "Księgę iluzji", aż po "Brooklyn Follies" (powieść z 2005 r., której tytuł nie najszczęśliwiej przetłumaczono jako "Szaleństwa Brooklynu").

Pozostając z tymi osobami w relacjach, których natury sam nie rozumie (mogą one być jego bliskimi, ale równie dobrze mogą być fikcyjnymi postaciami, które sam stworzył), Blank odkryje, że najważniejszą z nich jest Fanshawe, postać, wokół której skonstruowana jest intryga "Zamkniętego pokoju", i która - jak stwierdza sam Blank - "odpowiedzialna jest za... wszystko". Auster po raz kolejny odwołuje się tutaj do twórczości klasyka literatury amerykańskiej Nathaniela Hawthorne'a; notabene bohaterem tytułowym pierwszej powieści Hawthorne'a - którą autor wydał własnym sumptem, a następnie tak znienawidził, że wykupił i zniszczył cały niemal nakład - jest właśnie Fanshawe. Podobnie jak Hawthorne w swojej twórczości, Auster w nowej powieści zdaje się mówić, że kiedy przychodzi do rzeczy najistotniejszych, zdefiniowanie świata jest niemożliwe i tylko poprzez literaturę (pisanie) można spróbować go zrozumieć.

Medium, które okaże się najbardziej pomocne w odzyskiwaniu świadomości, będzie dla Blanka pozostawiony w jego celi maszynopis. Auster posługuje się tu sprawdzoną już w poprzednich utworach techniką prowadzenia wielopłaszczyznowej narracji (świetnie budowaną na przykład w "Księdze iluzji" lub w "Nocy wyroczni"). W "Podróżach..." czytelnik śledzi dwie jednocześnie opowiadane historie, z których jedną tworzy wątek przetrzymywanego w zamknięciu Blanka, druga natomiast to opowieść uwięzionego na terytorium fikcyjnej Ultimy Sigmunda Grafa: autora manuskryptu, za pomocą którego Blank próbuje rozszyfrować tajemnice swojej przeszłości. Postać Blanka - którego każdy ruch, jak zapewnia narrator, może być odtworzony dzięki rejestrującym go kamerom i mikrofonom - musi przywołać skojarzenia z dramatem Samuela Becketta "Ostatnia taśma Krappa", w którym bohater, siedząc samotnie w pokoju, odsłuchuje taśmy z nagraniami różnych wydarzeń z przeszłości. Auster sam zresztą to skojarzenie podsuwa czytelnikowi, wprowadzając liczne objaśnienia, które pełnić mają rolę swoistych didaskaliów, czy też kończąc narrację teatralnym: "i wtedy gasną światła".

Odwołując się do pisarzy mu najbliższych, Auster podkreśla, że literatura ma dla niego moc wartościującą. Blank nie zadaje pytań, które mogłyby pomóc mu zrozumieć swoje położenie; nie próbuje sprawdzić, czy drzwi, które oddzielają go od świata, są zamknięte, czy też w każdej chwili może wyjść na wolność. Jedynym impulsem, który zmusi go do działania, będzie spostrzeżenie, że znajdujące się w jego otoczeniu przedmioty opatrzone są błędnymi napisami: "Ściana podpisana jest jako KRZESŁO. Na lampie widnieje napis ŁAZIENKA". Blank zgadza się na przyjmowanie leków, które powodują, że nie może sobie przypomnieć, kim jest; nie zgodzi się jednak na takie przekłamanie, ponieważ to słowo pisane nadaje sens jego światu.

"Podróże po scriptorium" nie są więc pożegnaniem; przywołując wszystkie swoje książki, Auster nie żegna się z czytelnikiem, ale zaprasza go w podróż, w której, jak w średniowiecznym scriptorium, poznać można tajemnicę tkwiącą w akcie pisania. W recenzji dla brytyjskiego "Timesa" Deborah Friedell zarzuca Austerowi, że "przecenia wartość swoich książek". W swojej najnowszej powieści nie próbuje on jednak przekonać do siebie tych, którzy jego poprzednie książki odrzucili; zwraca się do tych, którzy znają demony nękające jego bohaterów. Ich ta powieść z pewnością nie rozczaruje, dla nowych czytelników natomiast może być doskonałym wprowadzeniem do kreowanych przez autora światów. "Podróże..." bowiem (których rzeczywistym autorem, jak sugeruje Auster na ostatnich stronach, jest Fanshawe) to przede wszystkim bardzo intrygująca opowieść o wzajemnym przenikaniu się świata rzeczywistego i fikcji.

Paul Auster, "Travels in the Scriptorium", London 2006, Faber and Faber.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (20/2007)