Pod skrzydłem anioła smutku

Spoczywają tu Niemcy, Francuzi, Włosi, Polacy, których los zetknął ze stolicą Rosji. Cmentarz Wwiedieński to jak spacer przez dzieje Moskwy.

20.01.2009

Czyta się kilka minut

Cmentarz Wwiedeński, rok 2008 /fot. Anna Łabuszewska /
Cmentarz Wwiedeński, rok 2008 /fot. Anna Łabuszewska /

W dzielnicy Lefortowo, nad brzegami Jauzy, nieopodal dawnych włości Franza Jakoba Leforta (druha cara Piotra I), leży cmentarz Wwiedieński, zwany inaczej cmentarzem niemieckim lub cmentarzem innowierców. Na nekropolii tej spoczywają Niemcy, Francuzi, Włosi i Polacy, których los zetknął z Moskwą. Do 1917 r. grzebano tu tylko "zachodnich chrześcijan"; potem bolszewicy zezwalali na pochówki bez względu na wiarę. Toteż dziś spotkać można nagrobki także z czerwoną gwiazdą, gwiazdą Dawida czy krzyżem prawosławnym.

Odmienny duch i styl

Cmentarz Wwiedieński założono obok tzw. niemieckiej słobody (kolonii). Słoboda powstała pod koniec XVI w., gdy po walkach w Kurlandii Rosjanie wzięli do niewoli Niemców, żołnierzy i cywilów. Osiedleni pod Moskwą, mieli prawo handlować i zajmować się rzemiosłem. Słoboda (dziś to dzielnica Moskwy Lefortowo) zwana była powszechnie Kukuj. Pobliskie malownicze wzgórza nazywano Wwiedieńskimi, a jedną z położonych obok wiosek - Wwiedienskoje. Toponim ten, wbrew podobnemu brzmieniu, nie pochodzi od Wiednia, lecz od prawosławnego święta Wprowadzenia Matki Bożej do Świątyni Jerozolimskiej (Wwiedienije Bogorodicy wo Chram, 4 grudnia), które dało nazwę licznym cerkwiom, monastyrom i miejscowościom.

Potem kolejne fale Niemców i innych cudzoziemców napłynęły do Rosji już dobrowolnie, za czasów Piotra I oraz Katarzyny II. A cmentarz powstał w 1771 r., podczas epidemii dżumy. Początkowo był luterański, stała tu kircha (w ZSRR niszczała; niedawno odbudowano ją i przywrócono sakralny charakter). Później zaczęto grzebać również katolików.

Do odwiedzenia cmentarza zainspirował mnie Andrzej Grajewski, historyk i badacz Rosji. Podczas wspólnej wyprawy do Ławry Troice-Siergijewskiej w Siergijew Posadzie, w galerii miejscowej Akademii Duchownej zobaczyliśmy piękną figurę Chrystusa. Przewodnik powiedział, że przewieziono ją z cmentarza Wwiedieńskiego. Brązową statuę Zbawiciela wyrzeźbił Włoch Romanelli dla Wenecji, ale kupił ją niemiecki baron von Meck - jako rzeźbę nagrobną dla córki. Mieszkańcy zbierali wodę spływającą z prawicy Chrystusa; uważano ją za cudowną.

Cmentarz Wwiedieński to miejsce niezwykłe, inne od reszty moskiewskich nekropolii (których jest aż 71). Czuje się tu odmienność stylu, ducha, tradycji. Nie jest tak znany jak cmentarz Nowodziewiczy ("moskiewskie Powązki", gdzie spoczywa elita). Trudno nawet powiedzieć, że jest znany. Jak większość starych cmentarzy jest zamknięty; na nowe pochówki trzeba uzyskiwać specjalną zgodę.

Równi wobec śmierci

Większość zachowanych nagrobków pochodzi z końca XIX i początku XX w. Uwagę przykuwają dzieła dłuta mistrzów znanych i nieznanych: szlochające niewiasty, zadumane anioły o sarnich oczach i omszałych skrzydłach, wzruszające piety, neogotyckie ukrzyżowania. Są w różnym stanie, ale wszystkie wymagają renowacji. Wiele nie oparło się działaniu czasu, wiele jest okaleczonych. W licznych kwaterach XIX-wiecznych "lokatorów" pojawiły się też groby nowe, już nie tak zachwycające artystycznie - gdy obok starych pomników w zachodnioeuropejskim stylu dostawiono współczesne płyty. To efekt programu pilotażowego władz Moskwy: za troskę o stare groby moskwianie mają prawo "wykupić" sobie miejsce na starym cmentarzu. Wwiedieńska nekropolia też została objęta programem. Dzięki niemu zabytkowe groby mają zyskać opiekunów. Na razie trudno powiedzieć, czy to zda egzamin: większość mogił jest zaniedbana.

Wśród grobów z przełomu XIX i XX w. wiele jest z napisami po polsku. Moskiewska Polonia była wtedy liczna (jej losy opisał w książce "Wrony nad Moskwą" Wacław Liebert). Kim byli? Jak jeden z pochowanych tu, prof. Henryk Giwartowski, przyjeżdżali przez cały wiek XIX do pracy i nauki, czasem na kilka lat, czasem na całe życie, zakładali rodziny (kościół na Małej Gruzińskiej wzniesiono w 1911 r. ze składek polskiej "kolonii kolejarskiej"). Po napisach na rodzinnych grobowcach widać, że potomkowie podpisywali się już po rosyjsku, ale dawali sobie polskie imiona. O wiele z tych grobów nikt nie dba; na ziemi leżą zwalone krzyże.

W dolnej części (rzeźba terenu nie pozostawia wątpliwości, że nekropolię założono na wzgórzach) stoi monument ku czci żołnierzy francuskich, którzy zginęli i zmarli w 1812 r.; stanął na miejscu bratniej mogiły. Spoczęli tu też francuscy piloci z pułku "Normandia-Niemen" z II wojny światowej, ale w 1953 r. ich prochy przewieziono do Francji (w 2007 r. prezydenci Rosji i Francji odsłonili obok cmentarza ich pomnik). Na Wwiedieńskich Wzgórzach znaleźli też miejsce spoczynku niemieccy jeńcy z I wojny, zmarli w moskiewskich szpitalach.

Święty doktor i kucharz legenda

Najczęściej odwiedzanym jest grób Friedricha Josepha Haasa, zwanego "świętym doktorem z Moskwy". Filantrop i - jak byśmy dziś powiedzieli - obrońca praw człowieka, przybył do Moskwy w 1806 r. na zaproszenie księżnej Riepninej (wyleczył ją z choroby) i został. Lekarz wielmożów, ale pomagał też za darmo biedocie. Jako naczelny lekarz moskiewskich więzień, walczył o lepszy byt skazańców: dzięki niemu zdjęto kajdany starcom i chorym; zrezygnowano z nieludzkiej praktyki przykuwania pędzonych na katorgę do żelaznego pręta. Na jego pogrzeb przyszło 20 tys. ludzi.

"Dla prawosławnego Rosjanina, Fiodor Pietrowicz Gaaz [tak zruszczono jego nazwisko] to człowiek święty - mówił niedawno metropolita woroneski Siergij. - Gaaz pokazał, że Chrystus jest jeden dla wszystkich (...). W sprawach miłosierdzia musimy wznieść się ponad podziały i różnice wyznaniowe".

A doktor nadal łączy. W 2007 r. ówczesny zwierzchnik rosyjskich katolików abp Tadeusz Kondrusiewicz zorganizował konferencję o Haasie, na której spotkali się duchowni prawosławni i katoliccy. "Na jego grobie zawsze palą się świece, a ludzie już uważają go za świętego" - mówił abp Kondrusiewicz. Od 1998 r. trwa proces beatyfikacyjny Haasa; Benedykt XVI nazwał go "świetlaną postacią".

Ale wśród odwiedzanych grobów jest też mogiła... francuskiego kucharza Luciena Oliviera. Dlaczego? Bo to autor najpopularniejszej rosyjskiej sałatki, bez której nie może się obejść żadna biesiada. W latach 60. XIX w. prowadził on na placu Trubnym modną restaurację "Ermitaż". Firmowa sałatka z jarząbków, szyjek rakowych, trufli, jajek na twardo i ziemniaków pod prowansalskim sosem była rarytasem, której receptury mistrz strzegł jak źrenicy oka. Po jego śmierci w 1883 r. "Ermitaż" dalej serwował sałatkę, choć w nowej już "redakcji". A po 1917 r. uproszczono skład: zniknęły trufle i raki, zaś miejsce jarząbków zajęła kura - szyld Oliviera jednak pozostał.

Później w latach siermiężnej radzieckiej kuchni kucharze i gospodynie domowe dokonywali kolejnych "redakcji" sałatki - z tego, co rzucano na rynek. Ale kult Oliviera jest żywy do dziś, a jego grób odwiedzają uczniowie moskiewskich szkół gastronomicznych. Zniszczony nagrobek ma być odrestaurowany.

Może naprawy doczekają się i inne?

Więcej zdjęć z cmentarza Wwiedieńskiego na blogu Anny Łabuszewskiej >

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2009