Po śmierci Stanisława Stommy

Sługa dobry i wierny

List Prymasa Polski odczytany na pogrzebie Stanisława Stommy

Dzielę smutek i żal po śmierci Profesora Stanisława Stommy, którego ze szczególną wdzięcznością wspominam jako pierwszego przewodniczącego Prymasowskiej Rady Społecznej, powołanej w dramatycznych dla naszej Ojczyzny dniach 1981 r.

Odszedł od nas człowiek, który swoją postawą dawał przykład prawości i szlachetności, heroicznej wierności ideałom, życia w prawdzie i wewnętrznej wolności, pełnej oddania pracy dla Polski.

Śp. Stanisław Stomma był człowiekiem głębokiej wiary, przywiązania do Kościoła i troski o los tego dziedzictwa wiary pokoleń. Zawdzięczamy wiele Jego mądrej radzie, dalekowzroczności w myśleniu i roztropności w działaniu. Pamiętamy Jego postawę, która była otwartym świadectwem i budującym przykładem. Żywimy przekonanie, że był sługą dobrym i wiernym.

Łączę się w modlitwie z Rodziną Zmarłego i Uczestnikami Jego pogrzebu. Wraz z Nimi powierzam Miłosiernemu Bogu to długie, bogate w doświadczenia i służące formacji tak wielu ludzi życie. W nadziei, jaką daje swoim wiernym nasz Pan Jezus Chrystus zmartwychwstały, Sędzia sprawiedliwy, wypowiadam nad trumną śp. Stanisława te słowa: “Niech Aniołowie zawiodą Cię do raju, niech Cię wprowadzą do radości twego Pana".

Kard. Józef Glemp, Prymas Polski

***

Nigdy więcej nad głowami Polaków

Będąc przewodniczącym Towarzystwa Polsko-Niemieckiego w Bonn, dostąpiłem kilka razy zaszczytu spotkania Stanisława Stommy. Zrobił na mnie niezwykłe wrażenie: osobowości wybitnej, o silnych przekonaniach i równie silnej wierze, emanującej wewnętrznym spokojem. Stałem naprzeciw wizjonera polsko-niemieckiego pojednania, polskiego patrioty i przekonanego Europejczyka.

Był świadkiem dwóch wojen światowych, a mimo to miał odwagę, aby - jako jeden z pierwszych w Polsce - wyciągnąć rękę w kierunku Niemiec. Stale podkreślał swoją przyjaźń i sympatię do Niemiec; niezmordowanie przekonywał swych rodaków, że oba nasze narody żyjące po sąsiedzku mają - mimo okropnych wydarzeń z przeszłości - wspólną europejską przyszłość i powinny wykorzystać szansę: że Polska i Niemcy, jako największe kraje Europy Środkowo-Wschodniej, powinny wspólnie kształtować nową Europę. Mawiał, że Niemcy są narodem ludzi porządnych i utalentowanych, że mają także piękną historię, wielką literaturę itd.; że Niemcy mogą w istocie pełnić w Europie rolę przewodnią, co Polacy powinni zaakceptować, pod warunkiem tylko, że polska suwerenność pozostanie nienaruszona. Uważał, że interesy obu sąsiadów powinny się uzupełniać, a nie pozostawać w sprzeczności. Chciał, aby polska polityka była tak bardzo proniemiecka, na ile tylko pozwalają polskie interesy - i odwrotnie, aby polityka niemiecka była maksymalnie propolska, na ile tylko pozwalają interesy niemieckie. Celem jego była możliwie jak najdalej idąca wspólnota interesów Polski i Niemiec.

Bez tego przekonania i bez jego niewzruszonej wiary w trwałość niemieckiej metamorfozy po 1945 r., wiary w “dobrych Niemców", cały proces pojednania trwałby znacznie dłużej i nie znalazłby także tylu zwolenników po stronie polskiej.

Motywacją Stanisława Stommy był nie tylko chrześcijański ideał pojednania, ale również pragnienie i wizja, że pewnego dnia Polska wyzwoli się spod sowieckiego panowania, a wtedy jej droga na Zachód, do struktur transatlantyckich i europejskich, prowadzić może tylko przez Niemcy. Twierdził, że Polska i Niemcy to dwa państwa, które mają w Europie wiele do powiedzenia, że jesteśmy na siebie zdani, na dobre i na złe, a nasza pokojowa współpraca jest wręcz warunkiem nie tylko budowania pokojowych struktur w tej części Europy, ale także szansą na tworzenie Europy wspólnej.

W latach 60. i 70. był Stomma - jako reprezentant grupy Znaku - jednym z pierwszych w ogóle Polaków, którzy poprzez rozmowy z niemieckimi politykami i przedstawicielami Kościoła kładli podwaliny pod pojednanie między oboma krajami. Jego celem długofalowym i nadrzędnym pozostawało zarazem, aby pojednali się między sobą także zwykli, prości ludzie - Polacy i Niemcy.

Naszym zadaniem jest dziś kontynuowanie tej myśli. Dla Niemców Polska powinna być “naszą Francją na Wschodzie". Stosunki polsko-niemieckie powinny stać się tak samo bliskie i przyjacielskie, przy czym bliskość ta powinna być nie czymś wyjątkowym, ale oczywistym, codziennym. A nasze członkostwo w UE i w NATO - zewnętrzny wyraz postulowanej przez Stommę wspólnoty interesów - powinno być zarazem przestrogą dla nas, Niemców, abyśmy budując sobie dobre stosunki z Rosją, nigdy więcej nie czynili tego nad głowami naszych polskich przyjaciół.

Friedbert Pflüger (przeł. WP)

Autor jest rzecznikiem frakcji CDU/CSU w Bundestagu ds. polityki zagranicznej. Bliski współpracownik i doradca przewodniczącej CDU Angeli Merkel. W latach 1991-98 był przewodniczącym Towarzystwa Polsko-Niemieckiego w Bonn.

Europejczyk z Kresów

W tych dniach Kraków, Polska i Kościół katolicki w naszej Ojczyźnie żegna Profesora Stanisława Stommę, jednego z niezmiernie zasłużonych nestorów życia publicznego. Doczekawszy 97. roku życia łączył w sobie różne epoki: I wojny światowej i niepodległej Polski, dwóch totalitaryzmów: faszystowskiego i komunistycznego, by w końcu, jako jeden z niewielu, cieszyć się niepodległą III RP.

Był człowiekiem wielu kultur. Urodził się na Kowieńszczyźnie. Na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie otrzymał gruntowne wykształcenie, które zostało później dopełnione dalszymi studiami we Francji, uwieńczonymi doktoratem z zakresu prawa karnego. Współzałożyciel i redaktor naczelny miesięcznika “Znak" (1946-53), czynny członek redakcji “Tygodnika Powszechnego", współzałożyciel, a następnie wieloletni działacz i członek zwyczajny warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Profesor, polityk, publicysta, doktor honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor wielu publikacji naukowych i książek, członek Pen Clubu, a nade wszystko człowiek ogromnej prawości, wierny Bogu, samemu sobie i poznanej prawdzie. Czasy, w których żył, kazały mu za te ideały i wartości płacić ogromną cenę. Dzięki temu w dobie wielkich przemian i zachwiania wartości stał się autorytetem moralnym i wzorem do naśladowania.

Posiadał błyskotliwy umysł i świetną znajomość języków obcych. Przywiązanie do tradycji i patriotyzm oraz równie znamienna dla kresowiaków otwartość i szczerość pozwoliły mu nie tylko zjednywać sobie ludzi różnych poglądów i kultur, ale także szukać wspólnych dróg na przyszłość. W czasach zawirowań, niepokojów i niepewności potrafił dochować wierności Kościołowi i tradycjom wolnościowym Polski. Należę właśnie do tego pokolenia, które kształtowało swoją osobowość na wzorze i przykładzie Stanisława Stommy, ks. Andrzeja Bardeckiego i Jerzego Turowicza, którzy w czasach “reglamentowanego katolicyzmu" tworzyli kulturę polską.

Fakt, że był gorącym polskim patriotą, nie przeszkadzał Stommie być także prawdziwym Europejczykiem, i to w czasach totalitaryzmu. Jako pierwszy Polak, którego oficjalnie przyjął prezydent powojennych Niemiec (1969), Profesor stał się gorącym rzecznikiem i orędownikiem pojednania i porozumienia polsko-niemieckiego. Jego politykę zawsze cechował przy tym prawdziwy realizm i dalekowzroczność. Mimo strasznych doświadczeń wojny zachował w sobie wiarę w to, że świat może być lepszy, że nawet z dawnym wrogiem można iść wspólną drogą, a krwawe lekcje historii wykorzystać do budowania wspólnej, przyjaznej przyszłości.

Prowadząc wyważony i mądry dialog z Niemcami potrafił zachować własną tożsamość i być jednocześnie wiernym tym zasadom i tradycji, które wyniósł z rodzinnego domu. Do historii wszedł jako człowiek ogromnej cywilnej odwagi. Był bodaj jednym z nielicznych, którzy pozostali sobą, pomimo zmieniającej się koniunktury, struktur i władzy. Wraz z innymi członkami Koła Poselskiego Znak w 1968 r. stanął w obronie represjonowanych studentów Uniwersytetu Warszawskiego. W roku 1976 jako jedyny z posłów nie poparł proponowanych w Sejmie zmian w konstytucji stwierdzających, że “Polska Rzeczpospolita Ludowa, z siłą przewodnią PZPR, jest państwem socjalistycznym, które umacnia przyjaźń i współpracę ze ZSRR" (art. 1, 2 i 6). Jedno i drugie stanowiło poważne ryzyko utraty pełnionych funkcji i obowiązków, na co zresztą nie trzeba było długo czekać. W okresie intensywnego stalinizmu został zwolniony ze stanowiska profesora prawa UJ, a po głosowaniu w sprawie konstytucji - pozbawiony mandatu poselskiego, co w oczach większości Polaków stało się pieczęcią wiarogodności tak bardzo potrzebnej w tamtych czasach.

Abp Henryk Muszyński

Metropolita Gnieźnieński

W pokoju i wolności

Stanisław Stomma nie żyje. Przeżył wszystkie okropności XX stulecia: dwie wojny światowe, okupację hitlerowską, czasy stalinowskie, władzę komunistyczną w Polsce. Opłakujemy go, opłakujemy naszego Przyjaciela, którego w ciągu czterech dziesięcioleci spotykaliśmy nieskończenie wiele razy. Ale przeważa wdzięczność. Stomma jest jednym z pierwszych mistrzów polsko-niemieckiego porozumienia. Nestorem polsko-niemieckiego pojednania, jak w 1995 r. nazwał go jego biograf Wolfgang Pailer.

Stanisław Stomma starał się o pojednanie i porozumienie między Polską a Niemcami od końca lat 50. Do pierwszych kontaktów doszło latem 1957 r. podczas kongresu dziennikarzy katolickich w Wiedniu. W kwietniu 1958 r., w towarzystwie żony, jako pierwszy polski parlamentarzysta odwiedził Republikę Federalną i spotkał się m.in. z ministrem spraw zagranicznych Heinrichem von Brentano, z Hansem Globke (szefem Urzędu Kanclerskiego), a także z kard. Josephem Fringsem, przewodniczącym Episkopatu Niemiec. Narodziły się pierwsze kontakty z Niemcami.

Był Stomma patriotą, człowiekiem odważnym. Ponad 20 lat - od połowy lat 50. do połowy lat 70. - stał na czele niewielkiej grupy niepartyjnych, katolickich intelektualistów w Sejmie PRL, która nazywała się Znak. Stanowiła ona zarodek opozycji, do której należał także Tadeusz Mazowiecki, późniejszy pierwszy niekomunistyczny premier, a która cieszyła się zaufaniem Prymasa Wyszyńskiego. Kiedy w 1976 r. Sejm podjął decyzję o zmianie konstytucji, Stomma jako jedyny spośród 460 posłów nie głosował za nią.

Umiał słuchać. Zabierał głos po uprzednim wysłuchaniu swego rozmówcy. Skromny, taktowny, niemal nieśmiały. Skoncentrowany, zazwyczaj z pochyloną głową. Nie było podróży do Warszawy bez zameldowania się u niego i odwiedzin w mieszkanku nad dachami Starego Miasta w Warszawie, bez gościny jego żony Elwiry. Kiedy wiele godzin później schodziło się w dół, czuło się wzbogaconym, pocieszonym, wzmocnionym.

Stanisław Stomma nie żyje, ale żyje jego misja. Potrzebujemy jej na przyszłość: aby we wszystkich błahostkach i dysonansach nie tracić celu z oczu. Niemcy potrzebują Polski, Polska potrzebuje Niemiec. Lekcje historii nie powinny zostać zapomniane.

Z nich musi wyrastać nasza przyjaźń jako sąsiadów i partnerów w zjednoczonej Europie. W pokoju i wolności.

Bernhard Vogel (przeł. AS)

Autor jest politykiem CDU. Jeden z najbliższych współpracowników Helmuta Kohla. 1976-88 premier landu Nadrenia-Palatynat, 1992-2003 premier landu Turyngia. Od 2001 r. przewodniczący Fundacji im. Konrada Adenauera.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2005