Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mówił do nas: księży, zakonnic, zakonników – mówił do mnie. Krąży opinia, że papież Franciszek chwali świeckich, a duchownych ruga. Wypowiedziane w Łagiewnikach słowa były pełne miłości, a także świadczyły o znajomości świata, do którego się zwraca.
Mówił więc o „Kościele otwartym” albo raczej o otwarciu Kościoła, wiedząc, że my, jego „personel”, ulegamy pokusie różnego rodzaju zamknięć. „Jezus – powiedział papież – od samego początku pragnie, aby Kościół wychodził, aby szedł do świata. Chce, aby to czynił tak, jak On sam tego dokonał. […] W postaci sługi. Niestety – mówił dalej – w naszym życiu kapłanów i osób konsekrowanych często może pojawić się pokusa, by ze strachu lub wygody pozostać trochę zamkniętymi w nas samych i w naszych środowiskach”. Też nas za to krytykujecie, więc proszę, zwróćcie uwagę na to miłosierne, papieskie „trochę”.
Spis pokus, które nas, duchownych, dopadają, jest realistyczny, ale papież mówi pozytywnie, kreśląc obraz tego, kto swoje życie upodobnił do Jezusa: „dom, w którym mieszka, nie należy do niego”; nie wybiera swoich własnych miejsc (czytaj: np. parafii), ale idzie tam, gdzie został posłany; nie wybiera nawet czasu dla siebie (np. godzin urzędowania, wakacji); nie szuka innego skarbu niż wprowadzanie w życia słów Pana, więc jest wolny od samozadowolenia; nie stawia siebie w centrum; nie bazuje na wsparciu „możnych tego świata” (np. aktualnie rządzącej partii); rezygnuje z wygód; „nie marnuje czasu na planowanie bezpiecznej i zasobnej przyszłości” (np. zapewnienie statusu na czas emerytury); nie jest ograniczony drogami już wytyczonymi, lecz otwarty i wierny trasom wskazanym przez Ducha Świętego; „przeciwny wegetacji, uradowany z ewangelizacji”; zadowolony w Panu; nie poprzestaje na życiu przeciętnym, ale płonie pragnieniem świadczenia i dotarcia do innych; lubi ryzyko i jeszcze wiele innych.
Franciszek wie, że duchowny, jak każdy wierzący, może przeżywać chwile zwątpienia, i wie, że dlatego „żywimy sympatię” do św. Tomasza (tego, który zwątpił): „W swoim wątpieniu i pragnieniu zrozumienia uczeń ten, również dość uparty, jest trochę do nas podobny. Uczeń nie waha się stawiać sobie pytań, ma odwagę przeżywania wątpliwości i zanoszenia ich Panu, formatorom i przełożonym, bez kalkulacji i powściągliwości”.

No i zakończenie homilii. Uczono nas, że Nowy Testament zamyka czas Objawienia i nic tam już nie będzie dodane. Tymczasem Franciszek mówi nam, że Ewangelia „ma wciąż na końcu białe karty: pozostaje księgą otwartą, do której pisania jesteśmy powołani. Tym samym stylem – to znaczy wypełniając dzieła miłosierdzia”.
Zauważmy, Franciszek w Łagiewnikach nas nie rugał, on po prostu nas, swoich drogich braci i siostry, zapytał, jak wyglądają karty księgi każdego z nas. Bo mogą wyglądać bardzo chudo, albo – nie daj Boże – nie wyglądać wcale. Ale to pozostawił już nam do sprawdzenia.