Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pytają wszyscy: księża, dziennikarze, świeccy, biskupi, młodzi i starsi z ruchów kościelnych. Pytają o nadzieje i spodziewane owoce. I o to, co się dalej wydarzy.
Trzeciego dnia Kongresu po południu, w trakcie przerwy w obradach, chodziłem wokół kościoła w Kostrzynie, licząc na rozmowy z uczestnikami. Pierwszy podszedł proboszcz z północy Polski. Mówił o swojej parafii: aktywna, w dużym mieście, z wieloma wspólnotami (oaza, sześć wspólnot Drogi Neokatechumenalnej, wyjazdowe rekolekcje i seminaria gromadzące ludzi najuboższych, często bezrobotnych). A jednak wszystko to mu nie wystarcza i nie daje spokoju. Szuka sposobu na prowadzenie całej parafii. Jak przekształcić całą parafię w rzeczywistą „wspólnotę wspólnot”? Spytał, czy słyszałem o prowadzeniu parafii tzw. metodą komórek.
Coś słyszałem – ponad 30 lat temu (jeszcze w swoich czasach oazowych) zetknąłem się w diecezji krakowskiej z księżmi, którzy próbowali pracować tą metodą. Niedawno wpadła mi w ręce książka na ten temat, która odświeżyła mi pamięć. Co nieco więc odpowiedziałem. Nie ułożyło się to jednak w jakąś całościową wizję – raczej wolne intuicje i inspiracje. Myślę, że w sumie miał prawo być zawiedziony. Pożegnał się, podeszli następni rozmówcy.
Czwarty czy piąty z kolei był znowu ksiądz – tym razem proboszcz z południa Polski. Twarz znana. W pierwszym zdaniu przypomniał mi się: prowadził swoją parafię metodą komórek...
„Mam człowieka, z którym musisz pogadać” – powiedzałem. I zacząłem się gorączkowo rozglądać wokół siebie.
Nigdzie go nie było. Na szczęście jednak skończyła się przerwa. Poprosiłem organizatorów, by ogłosili przez mikrofony, by wyszedł na moment na zewnątrz, że czeka na niego biskup z ważną informacją.
Zaraz wyszedł. Przedstawiłem ich sobie, i zostawiłem. Poszedłem uczestniczyć w kolejnym spotkaniu Kongresu. Wiedziałem już, po co jest ten Kongres; wiedziałem także, po co ja na nim jestem; a może nawet po raz kolejny dowiedziałem się, po co jest biskup...