Pismo na portal zamienię...

Najstarszy polski miesięcznik, „Przegląd Powszechny” właśnie przestał istnieć. Ale katolickie portale przejmują zadania prasy.

03.12.2012

Czyta się kilka minut

Gdy 15 listopada członkowie redakcji „Przeglądu Powszechnego” zebrali się w siedzibie pisma, wiedzieli, że to ich ostatnie spotkanie. O zawieszeniu wydawania najstarszego polskiego miesięcznika prowincjał jezuitów o. Tomasz Kot informował w czerwcu. Po oddaniu do druku 1096. numeru pisma opustoszały zajmowane przez redakcję pomieszczenia.

NIE DO KOŃCA JEZUICKI

„Przegląd Powszechny” powstał w 1884 r. jako odpowiedź Kościoła i Towarzystwa Jezusowego na szok spowodowany rewolucją francuską, Wiosną Ludów, socjalizmem, koncepcjami Darwina, nowymi prądami w biblistyce oraz ideami i praktyką modernizmu w kulturze – przypomina w pożegnalnym wstępniaku redaktor naczelny, o. Krzysztof Ołdakowski.

„Przegląd” wychodził regularnie – z przerwami podczas I i II wojny światowej. Dopiero w 1953 r., gdy redakcja odmówiła zamieszczenia nekrologu Stalina, władze zamknęły miesięcznik. Po powstaniu Solidarności jezuici przywrócili pismo, a redakcję przenieśli z Krakowa do Warszawy. Naczelnym został o. Stanisław Opiela, którego zasługą było stworzenie wokół „Przeglądu” nowego, silnego środowiska. Redakcja stała się miejscem spotkań opozycji demokratycznej. Publikowali m.in. Michał Jagiełło, Janusz Tazbir, Adam Michnik, Krzysztof Michalski, Edmund Wnuk-Lipiński, ks. Józef Życiński i Jarosław Marek Rymkiewicz.

Ojciec Wacław Oszajca, który kierował pismem w latach 1995–2006, mówi, że „złoty okres” pisma w latach 80. stał się w pewnym momencie problemem. Po upadku komunizmu wielu ludzi ze środowiska znalazło się w centrum i po lewej stronie sceny politycznej. „To ekspozytura »Gazety Wyborczej«” – usłyszał kiedyś o „Przeglądzie” Sebastian Duda, członek redakcji w latach 2007-12. Łatka przyklejona jezuickiemu tytułowi miała wpływ na postrzeganie go przez ludzi Kościoła. Wielu jezuitów nie chciało wręcz wspierać dystrybucji pisma.

Ojciec Kot przypomina, że przez lata miesięcznik był dla duchownych narzędziem osobistej formacji. Teraz ta praktyka zupełnie zanika, a więc i pismo dla wielu stało się bezużyteczne. Identyfikacja większości jezuitów z ich miesięcznikiem w ostatnich latach praktycznie nie istniała.

PIENIĄDZE TO NIE WSZYSTKO

Po 1989 r. „Przegląd Powszechny” zderzył się z tymi samymi problemami, co wszystkie inne pisma: spadkiem czytelnictwa, internetem, zmianą oczekiwań czytelników. Najbardziej bolesny był spadek liczby prenumeratorów – w ostatnim okresie pismo miało ich... 150.

Zapaść „Przeglądu” Sebastian Duda wiąże z kryzysem tożsamości jezuitów. Obecny generał zakonu Adolfo Nicolás rozpoczął reformy, które obejmują m.in. reorganizację terytorialną zakonu, jego umiędzynarodowienie i zmiany w formacji duchowej i intelektualnej. Borykający się ze spadkiem powołań jezuici nie zdołali uchronić miesięcznika przed upadkiem. – Po prostu tego nie umiemy. Czasopisma o tak szerokim profilu nie da się łatwo zmienić ani na praktyczny poradnik, ani na magazyn społeczno-polityczny – wyznaje o. Kot.

Przed zamknięciem „Przeglądu” prowincjał jezuitów przeprowadził szerokie konsultacje m.in. z redaktorem naczelnym i medioznawcami. Nie wyłonił się z nich pomysł reformy. Miesięcznik był na garnuszku prowincji. – Po dyskusjach stwierdziliśmy, że można te pieniądze wydać lepiej – mówi o. Ołdakowski. Sam prowincjał deklaruje, że kwestia pieniędzy nie była priorytetowa. – Nawet gdyby przyszedł do mnie sponsor i zadeklarował, że przez 10 lat będzie finansował pismo, a ja nie miałbym nowego pomysłu na jego funkcjonowanie, podjąłbym taką samą decyzję – zapewnia o. Kot.

JAK TO ROBIĄ DOMINIKANIE

Pisząc o „Przeglądzie Powszechnym” wydawanym przez jezuitów, nie sposób uciec od porównań z miesięcznikiem „W drodze”, który niedawno borykał się z podobnymi problemami. Cztery lata temu dominikanie zdecydowali się na reformę pisma – prowincja je dofinansowała, a do samej redakcji przysłała kilku młodych zakonników ze świeżymi pomysłami. Gdy w maju 2010 r. fotel naczelnego objął o. Roman Bielecki, jak sam przyznaje, wykorzystał instrumenty i pomysły, które powoli zaczynały już działać.

– Zdecydowaliśmy, że skupimy się na codzienności chrześcijańskiej i na konkrecie, który dotyka ludzi wierzących bądź poszukujących – mówi o. Bielecki. Praktyczno-duszpasterska forma „W drodze”, w którym porusza się tematy dotykające wiernych na co dzień i gdzie drukuje się jednocześnie propozycje komentarzy biblijnych przydatnych w niedzielnych kazaniach, spotkała się z pozytywnym przyjęciem zarówno czytelników, jak i samych dominikanów.

– Wokół tytułu udało się zjednoczyć większość klasztorów dominikańskich w Polsce i to jest sukces zakonu – przyznaje naczelny. – Bracia bardzo nas wspierają i uważają, że to ich miesięcznik, co naturalnie przekłada się na lepszą dystrybucję i sprzedaż.

Efekty są imponujące. Numer 1/2010 kupiło 2,5 tys. osób, numer 3/2012 został sprzedany już w liczbie 10,2 tys. egzemplarzy (dane własne wydawcy). Średni nakład z ostatniego roku wynosi 7,5 tys. Na sukcesie „W drodze” zaważyło też wprowadzenie wersji pisma na czytnik Kindle (był to pierwszy polski miesięcznik, który się na to zdecydował). Z początkiem przyszłego roku dostępna będzie też wersja na nośniki firmy Apple.

RZADZIEJ, ALE LEPIEJ

Jezuici zauważają udaną ewolucję „W drodze”, ale podkreślają, że tego samego nie dało się zrobić z „Przeglądem”. – Dominikanie mają charyzmat duszpasterski, więc zmiana modelu pisma, która obniża nieco ambicje intelektualne i przesuwa akcent na treści pastoralne, nie jest dla nich ujmą – uważa o. Kot. Ambicją jezuickiego miesięcznika była intelektualna formacja wiernych. A wydawanie opiniotwórczego pisma religijno-kulturalno-społecznego jest dziś wyjątkowo trudne.

Z podobnym dylematem zmaga się miesięcznik „Więź”. Wkrótce pismo zamieni się w kwartalnik. Numery mają być za to obszerniejsze (240 stron), teksty zaś – bardziej pogłębione. Część zaoszczędzonych pieniędzy będzie przeznaczona na działalność w internecie.

– Kwartalny rytm wydawania „Więzi” ma podkreślać jej intelektualny charakter – mówi redaktor naczelny Zbigniew Nosowski. Dodaje, że nowy cykl pisma umożliwia także zmianę jego struktury. Każdy numer będzie podejmował kilka wiodących tematów. W pierwszym – który ukaże się pod koniec stycznia – będą to: „Otwarta ortodoksja”, „Co łączy Polaków?” oraz „Jeśli nie popkultura, to co?”. Na łamach pojawią się nowi stali współpracownicy, m.in. Aleksander Hall i o. Michał Zioło. Częściej będą publikowane teksty autorów zagranicznych, a redakcja zostanie rozszerzona o osoby związane z Laboratorium Więzi.

CZYTELNICY I UŻYTKOWNICY

Zdigitalizowane archiwum „Przeglądu Powszechnego” będzie dostępne w internecie na Deon.pl. – Wartościowe, niedezaktualizujące się materiały będziemy promować na głównych stronach – tłumaczy Piotr Żyłka z redakcji portalu. Jest też szansa, że publikować będą tu niektórzy autorzy pisma.

Krakowscy jezuici uruchomili Deon.pl we wrześniu 2009 r. Pomysł był oryginalny: miało to być połączenie strony informacyjnej i serwisu społecznościowego. Treści religijne mieszają się tu z newsami. – Pomyśleliśmy, że jest duża grupa ludzi, którzy chcieliby mieć wszystko w jednym miejscu: wiadomości dnia, prognozę pogody, kursy walut, ale i porady duchowe czy komentarze biblijne – opowiada o. Artur Demkowicz, szef portalu. To chwyciło. Redakcja liczy pięć osób świeckich oraz dwóch zakonników, a statystyki klikalności systematycznie rosną. Deon.pl może pochwalić się ok. 2,2 mln odsłon i 500 tys. tzw. unikalnych użytkowników miesięcznie.

W pierwotnym zamyśle katolickie portale internetowe miały być wsparciem dla mediów drukowanych. Dziś widać, że zaczynają przejmować niektóre zadania swoich starszych „braci”. Zdaniem o. Demkowicza, badania pokazują, że ludzie coraz częściej poszukują pogłębionych analiz właśnie w internecie. Deon.pl stał się więc narzędziem skutecznego apostolatu. A przecież skuteczność działania od samego początku miała być jednym z priorytetów wszelkich dzieł jezuickich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2012