Pic na wódę

– Dałem wybór: albo poświęcą córce więcej czasu, albo wpadnie w nałóg. Zapytali, czy nie moglibyśmy jej umieścić w ośrodku dla alkoholików – mówi terapeuta. Młodzi piją coraz więcej i coraz częściej.

19.08.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. Bartłomiej Kudowicz / FORUM
/ Fot. Bartłomiej Kudowicz / FORUM

Za plecami – przystanek tramwajowy „Stradom” na krakowskim Kazimierzu. Idę ulicą Meiselsa w kierunku placu Nowego. Po 32 krokach wchodzę do czynnego całą dobę alkoholowego. Wracam na ul. Krakowską i idę nią w stronę Podgórza. 178 kroków wystarczy, by dojść do „Kefirka”. Przy kasach – półki z alkoholem. 165 kroków od niego wino mogę kupić w delikatesach. Następne 75 kroków – i jeszcze jeden alkoholowy.

Uzależnienie, zwłaszcza u niepełnoletnich, przychodzi bardzo szybko. – Powrót do życia bez nałogu zajmuje 12 kroków (program wypracowany przez Anonimowych Alkoholików). Pokonanie trzech pierwszych zajmuje czasami całe życie – słyszę od członka grupy AA z Krakowa.

LIMIT BEZ DNA

W 2006 r. w Krakowie były 2272 punkty sprzedaży napojów alkoholowych (w tym 1202 sklepy – reszta to puby i kawiarnie). Przez sześć kolejnych lat przybyło ich prawie trzysta – najgęściej jest w okolicach Rynku i Kazimierza (733 puby i kawiarnie oraz 167 sklepów). To, gdzie można kupić alkohol, ustala rada miasta.

Limit dotyczy tylko alkoholu wysokoprocentowego – piwo nie jest zatem brane pod uwagę – ale i tak nie został jeszcze wyczerpany. 1 lipca w Krakowie były jeszcze do wzięcia 233 zezwolenia. Według danych Najwyższej Izby Kontroli, w ubiegłym roku w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców stopień wykorzystania limitów sprzedaży alkoholu wynosił średnio 80 proc.

Sklepów z alkoholem przybywa w całej Polsce. Furorę robi sieć „Małpka Express”, obecna m.in. we Wrocławiu, Poznaniu i Warszawie. Alkohol można tam kupić za grosze. W Krakowie przybywa sklepów z tanimi winami.

Zjawisko zaczyna niepokoić ekspertów. – Europejskie maksimum to jeden punkt sprzedaży na półtora tysiąca mieszkańców. W Polsce sklep przypada na 200 osób. Konkurencja powoduje także, że alkohol tanieje – mówi Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Dla samorządu kolejny sklep z alkoholem – to dodatkowe pieniądze z koncesji.

Krzysztof Brzózka: – Nieświadomi wagi problemu samorządowcy twierdzą, że im więcej monopolowych, tym więcej pieniędzy na rozwiązywanie problemów alkoholowych. To przypomina myślenie komunistyczne: najpierw tworzymy problem, później go rozwiązujemy. Producenci alkoholu mówią, że dają zatrudnienie rolnikom. To jest wielkie oszustwo! Tylko 0,6 proc. hodowanych w Polsce ziemniaków i 1,6 proc. zbóż poszło w zeszłym roku na produkcję alkoholu.

SKYPE NA ZDROWIE

Oblepione ludźmi sklepy tętnią życiem całą dobę. O trzeciej nad ranem podjeżdżają pod ich drzwi taksówki.

– Zdarza się, że kierowcy ustawiają się już wcześniej w okolicy. Odbierają telefon i przychodzą. Ten sam taksówkarz kilka razy w nocy potrafi do nas zajrzeć. Zapytałam jednego: po co mu tyle wódki? Powiedział, że dowozi klientom do domów. Koszt takiej przyjemności to 20 złotych plus opłata za dojazd pod wskazany adres – opowiada sprzedawczyni.

Między czwartą a szóstą rano do sklepów zachodzą pierwsi pracujący. Z teczkami pod pachą albo torbą z laptopem na ramieniu.

– Od kilku miesięcy, co rano przychodzi do nas dwudziestolatka po dwusetkę żołądkowej gorzkiej. Widać, że do pracy jedzie – słyszę w innym monopolowym.

Minie dzień i po szóstej wieczór zacznie się uzupełnianie zapasów na „domówki”. – Picie przeniosło się w domowe zacisza. Mają bliżej do łóżka, jak się upiją, i dużo taniej. Kupują najczęściej ludzie mieszkający niedaleko. Słyszymy rozmowy przez telefon: „jestem w sklepie na dole, będę za trzy minuty” – mówi sprzedawczyni z Kazimierza.

W monopolowym w centrum słyszę: – Przychodzą też bardzo eleganccy. Niektórzy kilka razy w tygodniu. Znamy się już z widzenia, ale widać, że wciąż się wstydzą. Mówią ściszonym głosem, rozglądają się po sklepie.

Sprzedawczyni z monopolowego przy ul. Starowiślnej: – Słyszałam, jak umawiali się na wspólne picie na skype’ie. „Mieszkamy z kolegą po dwóch stronach Krakowa. Nie opłaca nam się spotykać. Umawiamy się o jakiejś godzinie przed komputerem, włączamy kamery i pijemy” – wyjaśnił mi młody chłopak.

Pod koniec lipca Centrum Profilaktyki Społecznej z Wyższą Szkołą Biznesu w Dąbrowie Górniczej przeprowadziło ankietę dotyczącą dostępności alkoholu wśród młodych w 17 miejscowościach wypoczynkowych – od Bałtyku po Żywiecczyznę. 23 proc. nastolatków między 15. a 18. rokiem życia przyznało, że piło alkohol w ciągu ostatniego tygodnia. Tyle samo – że podczas tegorocznych wakacji upiło się przynajmniej raz. Ponad jednej czwartej nieletnich alkohol sprzedano bez problemu w sklepie. A co trzeci nastolatek stwierdził, że podczas wakacji pił codziennie.

FESTYNOWA PROFILAKTYKA

Pieniądze z koncesji powinny dofinansowywać gminną profilaktykę i rozwiązywanie problemów alkoholowych oraz narkotykowych. Na co gminy wydały pieniądze? Kontrolerzy NIK sprawdzili to w ośmiu polskich województwach (między styczniem 2010 r. a czerwcem 2012 r.).

W Mykanowie (woj. śląskie) udzielono sześciu dotacji (łącznie 40 tys. zł) miejscowym klubom sportowym – m.in. na transport zawodników, rachunki za prąd, sprzęt sportowy, a nawet... napoje dla sportowców. W Darłowie (woj. zachodniopomorskie) za 9 tys. złotych naprawiono ogrodzenie placu zabaw. Z kolei gmina Knyszyn (woj. podlaskie) dofinansowała (za 12,3 tys. zł) organizację festynów „Z Bogiem przez wieki” oraz „Dni Knyszyna” (w ich trakcie sprzedawano piwo). Podobne nieprawidłowości NIK wykrył w jednej czwartej województw i połowie gmin, których dotyczyła kontrola.

Krytycznie o działalności samorządu wypowiadają się też eksperci. – Dorośli jeśli chcieli, zawsze alkohol mogli kupić. Teraz problem dotyczy przede wszystkim niepełnoletnich, dla których stał się on dostępny i tani. Działania samorządów powinny zmierzać do ograniczenia dostępności alkoholu. Szkolne spotkanie z policjantem, który powie, że picie jest niebezpieczne, nic nie da – mówi Krzysztof Brzózka.

Mariusz Jędrzejko z Centrum Profilaktyki Społecznej dodaje: – To, co robią samorządy, to w większości pic na wodę. Strategia alkoholowa wymaga myślenia nie w kategoriach wydatków.

Do budżetu Krakowa z tzw. „korkowego” wpłynęło w ubiegłym roku 18 mln zł. – Niecałe 14 mln zł poszło na placówki prowadzone przez fundacje i stowarzyszenia, na wsparcie programu aktywizacji społecznej młodzieży, organizację wypoczynku dla dzieci oraz sfinansowanie grantów organizacji pozarządowych – wylicza Adam Chrapisiński, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie.

Resztę kwoty przeznaczono m.in. na terapię (2 mln zł), „telefon zaufania” (w 2012 r. skorzystało z niego półtora tysiąca mieszkańców), punkt konsultacyjny (udzielono 8,5 tys. porad), programy sportowe i dom pomocy społecznej dla uzależnionych.

KWESTIA SUMIENIA

Dużo złego robią też stacje benzynowe. – Z wywiadów telefonicznych, które niedawno przeprowadziliśmy, wynika, że 54 proc. Polaków chce zakazać tam sprzedaży alkoholu – mówi Krzysztof Brzózka. I dodaje: – Wychowujemy pokolenie konsumentów alkoholu. To powinno spędzać nam sen z powiek.

Ograniczanie dostępności alkoholu jest jednym z zadań państwa, wynikających z ustawy o wychowaniu w trzeźwości.

– Weryfikacja sklepu czy baru w związku z zakazem sprzedaży i podawania alkoholu nieletnim jest bardzo trudna – tłumaczy Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Nie ma nieletnich kontrolerów, więc tzw. zakup kontrolowany nie wchodzi w grę. Ale jeśli dostajemy sygnał, że sklep łamie prawo, powiadamiamy policję. Właścicieli takich sklepów często udaje się ukarać.

Zdaniem rzeczniczki, sprzedawcy i barmani rzadko ryzykują utratę koncesji, bez pytania o wiek wydając nieletnim alkohol. – Najczęściej robią to w miejscach działających bez zezwoleń. Jeszcze kilkanaście lat temu był to duży problem. Ale krytyka mediów i wiele kampanii społecznych zmieniły nastawienie do tego zakazu u uczciwych sprzedawców – mówi Cieloch. Potwierdza jednak, że kupowanie nieletnim alkoholu przez podstawionych dorosłych nie wyszło jeszcze z mody: – W takich wypadkach nie pomoże żadna kontrola, pozostaje wyłącznie sumienie.

CZARNA OWCA

Ograniczeniem dostępności alkoholu wśród nieletnich zajęło się stowarzyszenie RoPSAN (Rodzice Przeciwko Sprzedaży Alkoholu Nieletnim). Inspiracją była działająca w USA od lat 80. organizacja Mothers Against Drunk Drivers („Matki Przeciwko Nietrzeźwym Kierowcom”) skupiająca rodziców, których dzieci zginęły w wypadkach spowodowanych przez pijanych kierowców. To dzięki MADD we wszystkich stanach zabroniono sprzedawać alkohol osobom poniżej 21. roku życia. Jej polscy naśladowcy piszą w internecie: „Tak jak Ty jesteśmy rodzicami... Nasze dzieci mają 10, 12, 16 lat... Kochamy je, chcemy, aby były zdrowe i bezpieczne”.

Ekipa z RoPSAN od 2007 r. przeprowadziła kampanie profilaktyczne w trzydziestu miastach. Niedawno wróciła z Nowego Dworu Mazowieckiego, za chwilę jedzie do Łomży. Wnioski? Na szczęście budujące.

– W miastach, które sprawdzaliśmy kilka lat temu i teraz do nich wracamy, sprzedaż alkoholu nieletnim znacznie spadła – w niektórych miastach nawet o połowę – mówi Bogusław Prajsner, prezes stowarzyszenia.

RoPSAN działa z zaskoczenia, wykorzystując uznaną przez UOKiK za trudną metodę „tajemniczy klient”. Do udziału w projekcie zaprasza osiemnastolatków, którzy wyglądają na młodszych. Wraz z nimi do sklepu wchodzi dorosły. Kupujący prosi zawsze o dwa piwa. Jeśli uda mu się je kupić, interweniuje dorosły, który zwraca uwagę sprzedawcy na wiek kupującego. Często kończy się rozmową z kierownikiem lub menedżerem sklepu, nawet z kierownictwem firmy (czasem angażuje w to rodziców, szkoły i parafie). Akcje przeprowadzane są także w pubach i na stacjach benzynowych. – Zbombardowane z wielu stron firmy reagują natychmiast, wprowadzając obostrzenia dotyczące sprzedaży alkoholu nieletnim – mówi Prajsner.

Stowarzyszenie organizuje też happeningi z cyklu „Czarna owca”. Ci sprzedawcy, którzy nie poprawiają się po badaniu, otrzymują od okolicznych mieszkańców płótno z namalowanymi na nim czarnymi owcami. Tym, którzy biorą sobie akcję do serca, organizatorzy wręczają certyfikaty.

– Kontrole państwowe polegają na tym, że przed sklepem w samochodach siedzą kontrolerzy i gdy wychodzi młody człowiek z alkoholem, zaczepiają go. To żenujące – mówi prezes RoPSAN.

„GŁASKI” NIE DLA WSZYSTKICH

Do krakowskiej izby trafiło w tym roku 26 nieletnich. Najmłodszy w historii miał 10 lat i półtora promila alkoholu we krwi.

– Liczba pijących nieletnich od kilku lat spada. Ale nie dlatego, że dzieciaki piją coraz mniej. Po prostu, kiedy policjant znajdzie pijanego nastolatka, odwozi go do rodziców. Dopiero gdy się okaże, że nie ma ich w domu albo są nietrzeźwi, dzieci przywożone są do izby wytrzeźwień – mówi Adam Chrapisiński.

Podobnie jak dorośli, dzieci mogą korzystać z psychoterapii uzależnień.

Gdy w rodzinie zachodzi poważna zmiana – zdrowieje ktoś przewlekle chory, odzyskuje sprawność ktoś, kto uległ wypadkowi, czy – co jest częstym przypadkiem – alkoholik wychodzi z nałogu, rodzina musi zmierzyć się z nową sytuacją tak samo, jak mierzyła się z nałogiem. – Przez długie lata ktoś przyzwyczaja nas do swojego wyglądu, zachowania: tego, że jest agresywny, że nie zarabia, że nie chodzi na wywiadówki, że łapie w szkole jedynki, że jest nieodpowiedzialny. Kiedy się zmienia na lepsze, dostaje od otoczenia „głaski”. Nie dostaje ich za to rodzina, to przecież nie jej zasługa. To pierwsza trudność: brak gratyfikacji za wysiłek, z którą muszą zmierzyć się najbliżsi alkoholika – mówi Ryszard Izdebski, psycholog i psychoterapeuta, dyrektor Krakowskiego Instytutu Psychoterapii.

Wyjaśnia: – Rodzina przywykła do tego, że tej osobie nie można ufać, nie trzeba jej szanować, że względem niej można definiować siebie jako ofiarę. Rodzina, w której ktoś zmienia się, nawet na dobre, jest postawiona przed poważnym kryzysem. Wcześniej nieobecny w życiu rodziny alkoholik chce współżyć seksualnie, choć wyszło to już z małżeńskiego zwyczaju; chce decydować o zakupie czegoś do domu, choć w domu bywał tylko gościem; chce zaplanować wakacje, choć do tej pory wakacje urządzał sobie sam. A przede wszystkim chce wypowiadać się z perspektywy osoby trzeźwej, która ma respekt i szacunek u najbliższych. Choć często straciła go już nieodwracalnie.

W miastach działają Wojewódzkie Ośrodki Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia. Nieletni mają też swoje grupy wsparcia: do grupy Al-Ateen mogą zapisać się ci, na których życie wpływa picie kogoś bliskiego.

Jednak rodzice często traktują terapię dziecka-alkoholika jako problem chwilowy. – Na drugie spotkanie, kiedy mamy zacząć właściwą pracę przychodzi tylko co dziesiąty – dodaje Mariusz Jędrzejko.

A terapia w przypadku najmłodszych jest o wiele trudniejsza. – Dzieci uzależniają się wielokrotnie szybciej. Dorosły może pić kilka lat bez większych skutków ubocznych, ale dziecko już po paru miesiącach może wpaść w nałóg. Terapia dzieci jest mniej skuteczna, bo nie ma do czego się odwołać. Nie można uruchomić doświadczenia – twierdzi Ryszard Izdebski. – Wyciąganie dzieci z nałogu przypomina wyciąganie tonącego z rzeki, który nie ma żadnej motywacji, by przeżyć. Jest w panice, przerażony tym, że coś zostanie mu zabrane.

MŁODZI, NIEZBYT GNIEWNI

Mariusz Jędrzejko: – Trudno oszacować, ile dzieci potrzebuje terapii przeciwalkoholowej. Problem wciąż nie jest wystarczająco zauważany. Kiedyś pracowaliśmy z 17-latkami. Dziś na terapię trafiają nawet dzieci w wieku 13 lat. Kilka dni temu odebrałem telefon z łódzkiego oddziału toksykologii klinicznej: „Weźmiesz 15-letnią dziewczynę do siebie? Nie możemy sobie z nią poradzić”. Tydzień wcześniej kolega z warszawskiego ośrodka powiedział mi, że musiał przewieźć do Rzeszowa czternastolatka, bo u nich zabrakło miejsca.

Do powodów uzależnień dzieci, obok tych, które były dotąd głównymi – problemy rodzinne, dorastanie w patologicznym środowisku – dochodzą nowe. Wśród nich: powszechna dostępność alkoholu, obniżony o kilka lat okres dojrzewania, stres i szybkie tempo życia rodziców.

Kasia, 16 lat. Córka dziennikarki telewizyjnej. Zaczyna od razu od mocnych alkoholi. Pierwszego drinka wypija w domu. Cztery miesiące później upija się do nieprzytomności u koleżanki. Przyjeżdża po nią mama. Potem upija się raz na miesiąc. – Gdyby nie wódka, zapomniałabym, jak wygląda moja mama – mówi terapeucie.

Alicja, 15 lat. Córka sędziny i adwokata. W domu nie brakuje jej niczego – poza zapracowanymi rodzicami. Dwa lata temu sięga po alkohol po raz pierwszy. – Upiłam się, żeby zauważyli, że żyję – mówi wtedy terapeucie. Teraz przechodzi intensywną terapię.

Terapeuta: – W rozmowie z rodzicami Alicji postawiłem sprawę jasno: albo zmienią tryb pracy i poświęcą jej więcej czasu, albo córka wpadnie w nałóg. Odpowiedzieli, że nie mogą ograniczyć swoich obowiązków. I zapytali, czy nie moglibyśmy jej umieścić w dobrym ośrodku dla alkoholików. Odmówiłem.

Artur, 17 lat. Dorasta w rodzinie patologicznej. Zaczyna pić w wieku 12 lat. Rok później pije już codziennie. Sam zarabia na alkohol i utrzymanie. W 2012 r. zgłasza się jako wolontariusz do profilaktycznej akcji przeciwko alkoholizmowi. Podchodzi do jednego z organizatorów, takiego w koszulce Barcelony, jego ulubionej drużyny. – Też chciałbym taką mieć – mówi na dzień dobry. I opowiada o sobie: o ojcu, z którym nie miał kontaktu, o swoim piciu i prostytuowaniu się ze starszymi mężczyznami. Organizator namawia go na terapię. Właśnie minęło pół roku, od kiedy nie pije.

Cała trójka dzieci (imiona zostały zmienione) przewinęła się przez Centrum Profilaktyki Społecznej. Tak jak oni trafia tam corocznie ponad dwadzieścia młodych ludzi. Podobnych ośrodków jest w Polsce kilkaset.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2013