Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jaka była strategia Platformy? Najpierw milczenie: może w referendum nie będzie odpowiedniej frekwencji. Potem delikatna samokrytyka i wyśmiewanie rywali: „Kto tam będzie kopał i budował port”. Potem zmiana dekoracji i obietnice: „Jeśli ktoś może, to tylko my”. Nie udało się.
Podobnie dzieje się w skali makro. Donald Tusk – patrz wywiad w „Gazecie Wyborczej” – uspokaja. PiS ma przewagę 9 procent? On to wszystko przewidział! Spokojnie, w 2015 r. tendencje się odwrócą... Pewność siebie podobna do tej, z którą premier oświadczał, że w Polsce nie ma z kim przegrać. Mimo fatalnych sondaży nie ma w liderze PO refleksji nad błędami. Notowania spadają? Bo podnieśliśmy wiek emerytalny, media nas nie lubią, opozycja zaś jest potężna i wstrętna. A ludzie? Ludzie mają coraz większe aspiracje. Nadążyć za nimi nie sposób. Chcieliby tego i tamtego. A jak dostaną? Wdzięczni są tylko sobie. A jak nie dostaną, obrażają się na rząd. I jak tu żyć?
Premier, który rządzi w kryzysie przez drugą kadencję, głosy krytyki traktuje jak bzyczenie niewdzięcznych komarów. Nie podejmuje dyskusji, nawet z ludźmi ze swojego środowiska (Jarosław Gowin mówi: „Może trzeba było dbać o swój konserwatywny i liberalny elektorat, a nie udawać socjaldemokratę”).
Nie jest dobrze, gdy szef rządu uważa, że wystarczy w odpowiednim czasie postraszyć liderem opozycji – a Polacy ochłoną i znów oddadzą głosy na PO. Źle, gdy sądzi, że znów się zepnie i jak w 2011 r. załatwi wszystko sam. Polacy już nie boją się Jarosława Kaczyńskiego, polityka obchodzi ich mało. Mit Donalda Tuska, który uwiedzie każdego, choćby i całą Polskę, odchodzi w zapomnienie. Premier potrzebuje drużyny. Pewny siebie, działający w pojedynkę, boleśnie przegra. Jak w Elblągu.