Państwo i Orlen

Operacja ministra skarbu Jacka Sochy w koncernie Orlen sprowadziła się w zasadzie jedynie do przywrócenia standardu, jaki winnien obowiązywać w spółkach giełdowych, według którego posiadacz największej liczby akcji ma większą moc decyzyjną w sprawach firmy niż drobny udziałowiec. Mimo to była potrzebna: Orlen - przedsiębiorstwo o najlepszych w Polsce przychodach - stał się ostatnio nie tylko symbolem politycznego kapitalizmu (kolejne ekipy rządzące taśmowo obsadzały swoimi ludźmi jego władze), ale i nieprzejrzystości uprawiania biznesu w III RP.

15.08.2004

Czyta się kilka minut

Okazało się bowiem, że właśnie wbrew zwyczajom i logice, a zgodnie z regułami kapitalizmu kolesiów, władze w Orlenie przejęli w końcu ludzie pracujący - zdaniem nie tylko mediów, ale i niezależnych ekspertów, a w końcu i rynków finansowych - dla, mającego formalnie niewiele ponad 5 proc. akcji, Jana Kulczyka.

Przy okazji jednak pojawia się pytanie o inne standardy: czy rzeczywiście konieczne jest, by autorytet państwa musiał być bezpośrednio - a nie poprzez jedynie wymiar sprawiedliwości - angażowany w było nie było rozgrywkę o kasę choćby i w największych firmach? Głównym argumentem podjęcia “Operacji Orlen" było tzw. bezpieczeństwo energetyczne państwa. Tyle że Orlen zajmuje się jedynie “przerobem ropy naftowej na szeroki asortyment produktów takich jak: benzyny bezołowiowe, olej napędowy, olej opałowy, paliwo lotnicze, tworzywa sztuczne i wyroby petrochemiczne" (tak definiuje swą działalność sama spółka) oraz prowadzeniem sieci stacji benzynowych. Prawda, że robi to na dużą skalę, ale równie skutecznie państwo może dbać o swe interesy w sferze paliwowej przez precyzyjne prawo dotyczące bezpieczeństwa energetycznego. Doświadczenie innych krajów pokazuje też, że zamiast próbować utrzymać kontrolę nad jak największą grupą przedsiębiorstw przetwarzających paliwo, wystarczy zapewnić sobie choćby nadzór nad liniami przesyłowymi. Co gorsza ostatnio krążyć zaczął na nowo pomysł wprowadzenia do kodeksu spółek handlowych tzw. złotej akcji (i takiegoż weta), czyli umożliwienia resortowi skarbu kontroli nad decyzjami firm, które będą miały nieszczęście zostać uznane za strategiczne dla interesów państwa. Lista taka powstałaby zapewne wedle kryteriów tyleż dowolnych, co mocno propagandowych - a jej pojawienie się oznaczałoby już bez wątpienia kolejną falę pokus korupcyjnych dla polityków i urzędników.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2004