Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
“Z trudem mogę uwierzyć - pisze syn skazanego wtedy wraz z innymi patriotami generała Stefana Mossora - że byliście w gronie kolegów oficerów przekonani o rzetelności śledztwa i procesu, kierowanych przez płk. Skulbaszewskiego, radzieckiego obywatela w polskim mundurze". I przypomina, jak było, zestawiając to ze słowami obecnego na owym procesie Wojciecha Jaruzelskiego, z jego relacją niby-naiwną, omal uspokajającą.
List Romana Mossora (który nb. powinien był zostać bardziej wyeksponowany) przypomniał mi natychmiast wrażenia z lektury tamtego grudniowego wywiadu. Wrażenie całkowitego zwątpienia wobec niewzruszonej niczym obrony własnych racji, własnych ocen i sądów. Ślepej nawet wobec takich wydarzeń, jak stalinowskie procesy. Zamkniętych uporczywie oczu i uszu. Co można wtedy zrobić? A może jedyną na razie odpowiedzią powinna być - niepamięć, jako jedynie sprawiedliwa wobec takiej niepamięci?
Niepamięć, czyli milczenie. Pustka wokoło domu generała w noc 13 grudnia, zamiast okrzyków prowokujących do obrony. I żadnych wywiadów, stwarzających jeszcze jedną możliwość samoobrony, jak owe straszne słowa “śpiewali jak z nut", powiedziane o storturowanych skazańcach. Milczenie, czyli niepamięć, podobna tej otaczającej pomniki, których wprawdzie nikt nie wywraca spychaczem, ale też nikt już nawet nie pamięta drogi do nich. Może właśnie taki werdykt milczenia i niepamięci byłby w jakimś momencie najdotkliwiej sprawiedliwy i dawał do myślenia więcej niż wrzawa zderzających się osądów?
A pamięć? Co mam na myśli? To powrót do tematu sprzed tygodnia: owych kryteriów, jakie zastosowalibyśmy wobec już niebawem wybieranych przez nas tych, którym zaufamy. Jedną z cech, których będę u nich na pewno szukała, jest zdolność do wdzięczności, wyrażana właśnie pamięcią. Przyznawanie się do ludzi i faktów, którym zawdzięcza się grunt, na jakim się wyrosło. Do świata, który hodował i uczył. Do mistrzów i prekursorów, zapoczątkowujących to, co dziś stanowi własną dumną propozycję i obietnicę. Nie zaufam temu, komu wzrok przyćmiewa święte przekonanie, że wszystko dobre i ważne zaczyna się dopiero od niego.