Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ałła Gutnikowa ma 23 lata. Kolejne dwa lata spędzi na „robotach korekcyjnych”, poprawianiem jej postawy zajmą się putinowscy czynownicy – tak orzekł w zeszłym tygodniu „sąd”. Przez rok znajdowała się w „niepełnym areszcie domowym”, codziennie w godzinach 00:00-23:59, czyli od czasu, kiedy wraz z Armenem Aramjanem, Władimirem Mietielkinem i Nataszą Tyszkiewicz pozwolili sobie poprzeć prawo do protestów przeciwko uwięzieniu Aleksieja Nawalnego. Rosja w osobie „prokuratora” Triakina (nazwiska są ważne, konkretne nazwiska czynią zło) orzekła, że czworo redaktorów studenckiego czasopisma „Doxa” „wciąga nieletnich w protesty”.
Studenci elitarnych moskiewskich uczelni zostali skazani kilka dni temu. Zgodnie z procedurami mieli okazję wygłosić „ostatnie słowa”. Armen Aramjan zaczął od minuty milczenia za ofiary „operacji specjalnej” na Ukrainie… ale pani „sędzia” przywołała go do porządku, zwracając uwagę, że przecież ostatnie słowa mają się składać z ostatnich dźwięków, a nie z ostatniego milczenia, więc jeśli chce skorzystać z prawa, musi coś mówić, inaczej „wysoki sąd” odbierze głos.
Zapis tego, co powiedziała Ałła Gutnikowa, można znaleźć in extenso zarówno w formie nagrania z sali rozpraw, jak i polskiego tłumaczenia. Mówiła rzeczy piękne i najważniejsze. Mówiła głosami innych. Naiwnie, jak ludzie, którzy mają moc zmieniania świata na lepsze: „Ja, moi przyjaciele i koleżanki, nie umiemy sobie znaleźć miejsca, przerażeni i zbolali, ale w metrze nie widzę zapłakanych twarzy. Nie widzę zapłakanych twarzy. Żadna z moich ulubionych książek – dla dzieci ani dla dorosłych – nie uczyła obojętności, nieczułości, tchórzostwa. W żadnej nie znalazłam słów: »jesteśmy tacy maleńcy«, »jestem zwykłym człowiekiem«, »to wszystko nie jest takie proste«, »nikomu nie można ufać«, »to mnie nie interesuje«, »trzymam się z dala od polityki«, »to mnie nie dotyczy«, »nic ode mnie nie zależy«, »właściwe organy będą wiedziały«, »co ja sama poradzę«”.
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że młodzi Polacy też czytają takie książki. ©