Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć Jeremi Przybora prywatnie dawał wyraz swojemu sceptycznemu stosunkowi do religii, publiczne komentarze na jej temat zostawiał raczej na boku. Szkoda, że jego śladem nie idzie Ryszard Marek Groński, żegnający w ostatniej "Polityce" jedną z najjaśniejszych gwiazd Kabaretu, Irenę Kwiatkowską. Nie on jeden ma kłopot z religijnością wybitnej aktorki, ale on jeden znajduje dla niej prościutkie wyjaśnienia. Felietonista "Polityki" pisze, że gdy zabrakło męża i powiernika, który "objaśniał jej świat", "zagubiona i bezradna szukała nadziei na falach toruńskiego radia, wracając do klimatu dzieciństwa w cieniu kruchty". Wygląda na to, że w Boga nie można wierzyć ot tak, po prostu, a ci, którzy się wiary nie wstydzą, automatycznie skazani są na kruchtę i niesamodzielność intelektualną. Doprawdy, nie czyta się tego z przyjemnością.
A skoro o przyjemności mowa: Marcin Król wspominał niedawno we "Wproście", że obecna redakcja "Tygodnika" znajduje ją w niszczeniu redakcji dawnej. Wiadomość ta wymaga sprostowania: obecna redakcja znajduje przyjemność wyłącznie w czytaniu "Rzeczpospolitej", zwłaszcza że ciągle może znaleźć tam coś na swój temat. "Książka Graczyka potwierdza, że środowisko »Tygodnika Powszechnego« ostro, czasem ponad miarę ostro, krytykowało prymasa Wyszyńskiego i nie miało najlepszego zdania o jego formacie intelektualnym" - pisze np. Ewa Czaczkowska, powołując się na esbeckie streszczenia prywatnych rozmów w redakcji, a także fragmenty dzienników Stefana Kisielewskiego czy Jerzego Zawieyskiego. Nie negując, wielokrotnie zresztą na tych łamach opisywanych, różnic między środowiskiem Znaku i "Tygodnika" a Prymasem, chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę, że przywoływanie prywatnych zapisków i rozmów jako dowodu na linię pisma może okazać się zajęciem ryzykownym. Nasi tajni współpracownicy z siedziby "Rzeczpospolitej" wielokrotnie relacjonowali nam np., jak redaktor Czaczkowska dosłownie ostatnimi słowami mówi o biskupach, którzy odmawiają jej wywiadu, spóźniają się z autoryzacją albo - strach pomyśleć - formułują swoją wypowiedź w sposób nieprzystający do wymagań nowoczesnego medium. Nie wyciągamy z tego jednak wniosku, że redagowana przez Pawła Lisickiego gazeta zajmuje się na co dzień podkopywaniem Episkopatu. Rozróżnienie prywatne-publiczne jest staroświeckie, owszem, ale bywa przydatne w ocenie rzeczywistości. I trudno je uznać za przesąd.