Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy Vera Scheinermann, która na ziemie przyszłego Izraela przywędrowała z Polski, pierwszy raz żegnała idącego na wojnę syna Arika, był rok 1948, zaczynała się wojna o niepodległość państwa żydowskiego, a Ariel miał 20 lat. Potem były kolejne wojny i Ariel Szaron, który chciał zostać rolnikiem, walczył w każdej: jako prosty żołnierz, potem oficer i twórca jednostki specjalnej. W 1973 r., gdy podczas „wojny Yom Kippur” państwom arabskim udało się zaskoczyć Izrael, gen. Szaron zignorował rozkaz i zamiast cofać się, rzucił jednostki pancerne do szarży za Kanał Sueski: poniósł straty, został ranny, ale rozbił wroga (jest takie jego czarno-białe zdjęcie: z wieżyczki czołgu wynurza się osmalona głowa, owinięta niedbale bandażem). Fetowany jak zbawca, 9 lat później zmuszony do wycofania się życia publicznego, był najbardziej znienawidzonym politykiem izraelskim - nie tylko w świecie arabskim, także w Izraelu - po tym, jak będąc ministrem obrony przeforsował plan inwazji na Liban, zakończonej fiaskiem, ofiarami i kompromitacją polityczną po masakrze w palestyńskich obozach (zabijały chrześcijańskie bojówki, ale armia izraelska ich nie powstrzymała). Doglądał więc swej plantacji cytrusów na Pustyni Negev (w końcu został rolnikiem) i powoli wracał do polityki - aby dwa lata temu zostać premierem, w środku trwającego od września 2000 palestyńskiego powstania.
Dziś, po obaleniu Husajna i mocnym wejściu USA w politykę Bliskiego Wschodu, Izrael znalazł się w najlepszym położeniu geopolitycznym od swego powstania 55 lat temu: z państw, które podważały jego prawo do istnienia, Iraku Husajna już nie ma, Syria jest ponoć gotowa do negocjacji pokojowych, Jordania to niemal sojusznik USA, jak Egipt, który mediuje między Izraelczykami a Palestyńczykami.
Kto jak kto, ale właśnie Szaron (rocznik 1928) powinien mieć osobiste, niejako biograficzne powody, by stać się współtwórcą nowego porządku na Bliskim Wschodzie. Szczyt w Akabie; akceptacja dla państwa palestyńskiego; szokujący dla osadników język, w którym pojawiło się słowo „okupacja” i gotowość do konfliktu z częścią żydowskiej prawicy; wola rozmawiania z Palestyńczykami mimo zamachów terrorystycznych i z drugiej strony wola Palestyńczyków (mimo nie liczących się z cywilnymi ofiarami akcji izraelskich, w których chęć odwetu czasem przeważa nad mądrością polityczną), wreszcie zawarte w miniony weekend zawieszenie broni i rozpoczęcie wycofywania wojsk z części Gazy i Zachodniego Brzegu (czyli powrót do stanu sprzed intifady) - wszystko to, co ostatnio robi premier Izraela sprawia wrażenie, jakby Szaron uznał, że jeśli nie wykorzysta okazji przecięcia bliskowschodniego węzła, to następna taka szansa szybko się nie pojawi. A na pewno nie za jego życia.