Ostatnia bitwa Arika Szarona

06.07.2003

Czyta się kilka minut

Kiedy Vera Scheinermann, która na ziemie przyszłego Izraela przywędrowała z Polski, pierwszy raz żegnała idącego na wojnę syna Arika, był rok 1948, zaczynała się wojna o niepodległość państwa żydowskiego, a Ariel miał 20 lat. Potem były kolejne wojny i Ariel Szaron, który chciał zostać rolnikiem, walczył w każdej: jako prosty żołnierz, potem oficer i twórca jednostki specjalnej. W 1973 r., gdy podczas „wojny Yom Kippur” państwom arabskim udało się zaskoczyć Izrael, gen. Szaron zignorował rozkaz i zamiast cofać się, rzucił jednostki pancerne do szarży za Kanał Sueski: poniósł straty, został ranny, ale rozbił wroga (jest takie jego czarno-białe zdjęcie: z wieżyczki czołgu wynurza się osmalona głowa, owinięta niedbale bandażem). Fetowany jak zbawca, 9 lat później zmuszony do wycofania się życia publicznego, był najbardziej znienawidzonym politykiem izraelskim - nie tylko w świecie arabskim, także w Izraelu - po tym, jak będąc ministrem obrony przeforsował plan inwazji na Liban, zakończonej fiaskiem, ofiarami i kompromitacją polityczną po masakrze w palestyńskich obozach (zabijały chrześcijańskie bojówki, ale armia izraelska ich nie powstrzymała). Doglądał więc swej plantacji cytrusów na Pustyni Negev (w końcu został rolnikiem) i powoli wracał do polityki - aby dwa lata temu zostać premierem, w środku trwającego od września 2000 palestyńskiego powstania.

Dziś, po obaleniu Husajna i mocnym wejściu USA w politykę Bliskiego Wschodu, Izrael znalazł się w najlepszym położeniu geopolitycznym od swego powstania 55 lat temu: z państw, które podważały jego prawo do istnienia, Iraku Husajna już nie ma, Syria jest ponoć gotowa do negocjacji pokojowych, Jordania to niemal sojusznik USA, jak Egipt, który mediuje między Izraelczykami a Palestyńczykami.

Kto jak kto, ale właśnie Szaron (rocznik 1928) powinien mieć osobiste, niejako biograficzne powody, by stać się współtwórcą nowego porządku na Bliskim Wschodzie. Szczyt w Akabie; akceptacja dla państwa palestyńskiego; szokujący dla osadników język, w którym pojawiło się słowo „okupacja” i gotowość do konfliktu z częścią żydowskiej prawicy; wola rozmawiania z Palestyńczykami mimo zamachów terrorystycznych i z drugiej strony wola Palestyńczyków (mimo nie liczących się z cywilnymi ofiarami akcji izraelskich, w których chęć odwetu czasem przeważa nad mądrością polityczną), wreszcie zawarte w miniony weekend zawieszenie broni i rozpoczęcie wycofywania wojsk z części Gazy i Zachodniego Brzegu (czyli powrót do stanu sprzed intifady) - wszystko to, co ostatnio robi premier Izraela sprawia wrażenie, jakby Szaron uznał, że jeśli nie wykorzysta okazji przecięcia bliskowschodniego węzła, to następna taka szansa szybko się nie pojawi. A na pewno nie za jego życia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2003