Opuścić znany świat

Emigracja zarobkowa, a z taką mamy do czynienia w Irlandii, nie jest łatwym środowiskiem dla trwałości wiary. Pogoń za pieniądzem, dojazd do pracy, religijna obojętność otoczenia mocno wpływają na przebywających tu Polaków.

19.06.2006

Czyta się kilka minut

Kiedy u początku XIII w. Dominik Guzman zakładał zakon kaznodziejski, przyświecało mu głoszenie Ewangelii na krańcach świata. Dlatego posyłał braci, często świeżo obleczonych w białe habity, po całej Europie. Misję głoszenia słowa podejmowali niejednokrotnie nowicjusze. Kaznodziejski dynamizm płynął z Dominikowego przekonania, że ziarno zebrane w jednym spichlerzu może łatwo zacząć gnić, natomiast rozsiane po świecie może wpaść w żyzną glebę i przynieść plon obfity.

Wezwanie

Te słowa powróciły do mnie w papieskim przemówieniu skierowanym w Warszawie do kapłanów. "Dar licznych powołań, jakim Bóg pobłogosławił wasz Kościół - podkreślił Papież - powinien być przyjmowany w duchu prawdziwie katolickim. Kapłani polscy, nie bójcie się opuścić wasz bezpieczny i znany świat, by służyć tam, gdzie brak kapłanów i gdzie wasza wielkoduszność przyniesie wielokrotne owoce!" Ciekawe, że decyzje polskich dominikanów niewiele poprzedziły głos Benedykta XVI. W ostatnich latach staliśmy się jedną z najliczniejszych prowincji w zakonie, jednak duch misyjny i pomoc dominikanom za granicą nie przykuwały uwagi. Jednym z pierwszych wezwań przez nas podjętych było zaproszenie skierowane przez irlandzkich współbraci: w miarę napływu polskich emigrantów na Zieloną Wyspę kierowali oni bezskuteczne apele o pomoc, brakowało jednak woli współpracy ze strony przełożonych i dopiero oddolna inicjatywa zaowocowała wyjazdem nas dwóch do Dublina.

W stolicy Irlandii naszym głównym zadaniem jest duszpasterska posługa dla Polaków - przede wszystkim Eucharystia, homilie, rekolekcje, spowiedź w języku polskim (choć przychodzą również Słowacy). Zdarzają się chrzty, wyjazdy do innych miast, w maju rozpoczęliśmy kurs dla narzeczonych. Staramy się nie tworzyć jednak polskiego katolickiego getta. Wraz z o. Markiem Grubką jesteśmy włączeni w struktury irlandzkich dominikanów i pracę duszpasterską diecezji dublińskiej. Pracujemy w dominikańskiej parafii położonej w centrum miasta, na skrzyżowaniu wielu polskich dróg: do pracy, na zakupy czy do kina.

Wyzwanie

Emigracja zarobkowa, a z taką mamy do czynienia w Irlandii, nie jest łatwym środowiskiem dla trwałości wiary. Pogoń za pieniądzem, dojazd do pracy, trudności z mieszkaniem w dobrym towarzystwie, religijna obojętność otoczenia mocno wpływają na Polaków. Bardzo wnikliwe i przejmujące z dublińskiej perspektywy s ą słowa Benedykta XVI o tym, że "plaga bezrobocia zmusza wiele osób do wyjazdu za granicę. Jest to zjawisko o ogromnej skali. Gdy rodziny są przez to rozdzielone, gdy rwą się więzi społeczne, Kościół nie może być obojętny". Rzeczywiście, poczucie braku sposobności na godziwe życie w ojczyźnie, a jednocześnie częsty dramat rozłąki z najbliższymi, to poważne wyzwania dla polskich emigrantów. Niektórzy, zwłaszcza świeżo upieczeni absolwenci polskich uczelni przeżywają frustrację z podjęcia pracy znacznie odbiegającej od ich kwalifikacji czy wykształcenia. Z kolei robotnicy w średnim wieku, często z powodu słabej znajomości języka, nie mogą znaleźć pracy. Po kilku dniach czy tygodniach pobytu na wyspie są przygnębieni, czują się przegrani, bezradni i bezużyteczni.

Najpoważniejszym problemem jest jednak samotność, zwłaszcza rozłąka z rodziną. Na tym tle najlepiej akomodują się do miejscowych warunków pary: narzeczeni czy małżonkowie. Zdarza się też coraz częściej, że przybyłe tu osoby po znalezieniu stałej pracy ściągają z Polski całe rodziny. Zresztą nieraz jest to wręcz konieczne, aby więzi rodzinne zupełnie nie wygasły. Samotność jest przyczyną zatracenia poczucia sensu pobytu za granicą, wyrazem pustki, braków emocjonalnych i seksualnych, motywem nadużywania alkoholu. Staramy się pomóc w tych potrzebach także przez pomoc polskiego psychologa. Jednak nasze zadania to przede wszystkim posługa sakramentalna i gotowość do rozmowy.

Spotkanie

Dominikańska placówka jest drugim, po kościele przy Halston Street, ośrodkiem duszpasterskim dla Polaków. Trudno określić - bo muszę w tym miejscu wyznać, że koordynacja polskiego duszpasterstwa przebiega dość słabo - ile łącznie osób z naszej pracy korzysta. Jeśli jednak prawdziwe są dane wskazujące na pobyt w aglomeracji dublińskiej 100 tys. Polaków, to na polskie nabożeństwa uczęszcza kilkuprocentowa garstka. Inni chodzą z pewnością do irlandzkich kościołów, ale chyba nie jest ich zbyt wielu. Wygląda na to, że Polacy na emigracji upodabniają się do miejscowych zwyczajów.

Irlandzki katolicyzm ogromnie zmienił się w ostatnich kilkunastu latach. Kościoły opustoszały, społeczno-polityczny wpływ Kościoła prawie zanikł. Wielu mówi o poważnym kryzysie. Widać jednak w tym doświadczeniu pozytywne czynniki, jak chociażby spadek poziomu klerykalizacji i większą aktywność wiernych. W porównaniu do reszty Europy, ilość duchownych pracujących nad Odrą i Wisłą jest ogromna. Polscy księża sprawiają jednak wrażenie niezastąpionych; trudno nie odnieść wrażenia, że Kościół to... oni. Czy jednak kapłani muszą zajmować się tak wieloma sprawami? Budowanie kościołów, finanse parafii, zbieranie tacy, rozdawanie komunii św., odwiedzanie chorych, to w Irlandii zadanie dla wszystkich wiernych. W naszym dominikańskim kościele Polacy z powodzeniem sami zadbali o oprawę muzyczną Mszy, koszyk krąży po kościele, a ministranci pomagają w udzielaniu komunii św. z kielicha. W wielu diecezjach irlandzkich zaczyna brakować kapłanów, tymczasem w Polsce panuje "klęska urodzaju": księży jest na tyle dużo, że mają wiele czasu na to, by zajmować się polityką, czego równie mocna ocena zabrzmiała w papieskich słowach wypowiedzianych w katedrze warszawskiej.

W Dublinie nie jesteśmy specjalistami od "spraw ekonomii, budownictwa czy polityki" - choć jeszcze tak niedawno polityczne wpływy irlandzkiego duchowieństwa były tu ogromne. Staramy się przeznaczyć swój czas na rozmowę z ludźmi oraz włączać Polaków w życie irlandzkiej parafii St. Saviour's. Przykładem budowania kościelnych pomostów było wspólne przeżywanie Triduum Paschalnego czy rocznica śmierci Jana Pawła II. Modliliśmy się razem, Irlandczycy i Polacy, dodając do liturgii w języku angielskim słowiańskie elementy, z homiliami włącznie. Niemniej w sprawach tak intymnych, jak modlitwa osobista czy spowiedź, podstawową formą ekspresji i komunikacji pozostaje język ojczysty. Stąd też potrzeba w Irlandii duchownych z Polski, Słowacji, Litwy czy innych krajów, by pomóc emigrantom ze Wschodu wytrwać w wierze. Tu, nad Liffey, wyraźnie widać, że "trzeba, aby wyjeżdżającym towarzyszyli kapłani, którzy w łączności z lokalnymi Kościołami podejmą pracę duszpasterską wśród emigracji", jak apelował Benedykt XVI.

Kiedy rozmawiam z irlandzkimi duchownymi, są zaskoczeni ilością powołań i kapłanów w Polsce. Ale najbardziej dziwi to, że dalej blisko 30 tys. z nich pozostaje nad Wisłą. Może Irlandczycy - podobnie jak dawniej św. Dominik - obawiają się, że ziarnu składowanemu w jednym miejscu bardziej grozi jałowość lub gnicie? A może dlatego, że nie trzeba wiele wysiłku, by dostrzec, iż ogromna rzesza (niektóre rachuby mówią nawet o dwóch milionach) polskich katolików zmieniła przynależność parafialną i nie jest im łatwo wytrwać w wierze na obczyźnie?

Marcin Lisak jest dominikaninem, do niedawna wiceprezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej, obecnie duszpasterzem w St. Saviour's Priory w Dublinie (więcej: ).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2006