Odpowiedź autora

Trudno jest dyskutować w dzisiejszej Polsce, nie zapisując się całym sobą, czterema kończynami, do żadnego z obozów. Po moim tekście o Andrzeju Wajdzie zostałem zjechany przez jednych (na niektórych blogach) za to, że napisałem jakoby teksty "gładki i bezpieczny", bo Wajda jest dziś "niebezpieczny i wpływowy".

02.11.2010

Czyta się kilka minut

Znaczy: bałem się i jestem koniunkturalistą. Z drugiej strony krytykowano mnie, że wielkiego twórcę szufladkuję politycznie i oskarżam, iż w swej twórczości szedł na koncesje. Pani Józefa Hennelowa wyraziła nawet oburzenie, że redakcja "Tygodnika" śmiała taki tekst opublikować, i zażądała od redaktorów określenia się wobec tego - jak rozumiem - haniebnego artykułu.

Rozumiem, że skoro śmiałem odpowiedzieć na zaproszenie redakcji "Tygodnika", która zamówiła u mnie do dodatku "Intelektualiści polscy po 1945: do i od komunizmu" sylwetkę Wajdy "pod kątem jego zmieniającego się stosunku do władzy komunistycznej", to powinienem napisać tekst jednoznaczny, prosty i mocny. Albo więc Wajda był od początku ukrytym wojownikiem antykomunistycznego podziemia, przyjmowanie odznaczeń było snem, a filmu "Pokolenie" nie było. Albo też powinienem postawić tezę, że reżyser był od początku ruskim agentem, a "Człowieka z żelaza" i "Człowieka z marmuru" nakręcił tylko po to, by stworzyć zasłonę dymną, co przecież ujawniło się w ostatniej kampanii prezydenckiej, gdy stanął po stronie "niepatriotycznej"... I tak dalej.

Przerysowuję? Tylko trochę. Gdybym napisał tekst w wersji "a" lub "b", wówczas w obozach "a" lub "b" zyskałbym uznanie, a mój tekst zostałby oceniony jako przenikliwy i sprawiedliwy. A tymczasem ja po prostu postanowiłem odpowiedzieć na pytanie zadane przez redakcję "Tygodnika". Samo pytanie, jak rozumiem, było niesłuszne, bo jak można zadać inny temat niż "Niezłomna postawa polskich elit intelektualnych wobec komunizmu"? Niniejszym zwalam winę na kolegów redaktorów z "TP", którzy w swym - niesłusznym - zamówieniu nie zaznaczyli, że mam kłaść nacisk na "niezłomność" i "bezkompromisowość".

Ks. Andrzej Luter jest oburzony, że śmiałem napisać o "pewnej dawce konformizmu" i "koncesjach" wobec władz. Bo przecież nie dało się - jak pisze - tworzyć za inne pieniądze niż komunistyczne. Ależ drogi Andrzeju - znamy się lat wiele, pozwolisz na bezpośrednią formę - zgadzam się z Tobą. Nie dało się. I w ani jednym zdaniu mojego tekstu nie znalazło się potępienie reżysera za to, że jakoś kluczył i prowadził grę z władzami. Nie miał innego wyjścia, jeśli chciał tworzyć - zapewne tak. Jaki był tego efekt? W bardzo wielu przypadkach - znakomity. Czy Wajda wielkim reżyserem jest? Nie mam wątpliwości. Sam wychowałem się na jego filmach. Oglądałem jego niezwykłe przedstawienia w Starym Teatrze, których do dziś nie mogę zapomnieć, a na które jechałem przez pół Polski. Obrazy z jego filmów towarzyszyły mi całe życie i do dziś lubię do niektórych z nich wracać. Wajda jest wielkim twórcą i ma pełne prawo do takich, a nie innych interpretacji świata.

W moim tekście pokazywałem natomiast stosunek reżysera do władz PRL. A on był taki, jaki był. Czy miałem napisać, że odebranie odznaczenia od Gierka było aktem heroizmu, odwagi i oporu wobec reżimu? Że niektórych - budzących wątpliwości - scen w niektórych filmach nie było? Zgodzę się z Tobą, że gdyby Wajda zdecydował się na wrogie gesty wobec władz, zapewne nie mógłby tworzyć filmów i dziś bylibyśmy dużo ubożsi. Ale - jak rozumiem - "elegancko" byłoby, gdybym o takich rzeczach nie wspominał. I tu się różnimy.

Nie rozumiem, dlaczego takie oburzenie wywołują opinie, iż wymowa niektórych filmów Wajdy była bliska władzom PRL. A nie była? Co nie umniejsza tego, że wiele z tych filmów jest arcydziełami, jak choćby "Ziemia obiecana".

Reakcja na mój tekst, pełen uznania dla twórczości Wajdy, pokazuje znakomicie, jak to jest z naszą debatą. Obrazy i deklaracje muszą być jasne. Wajda jest albo bez skazy, albo jest zdrajcą. Albo jestem w obozie patriotów, albo zdrajców. Nie ma miejsca na półcienie.

Jak z Wałęsą. Albo bohater, albo zdrajca. A Wałęsa - bo, Andrzeju, zapowiedzią filmu o nim kończysz swą polemikę - jest dla mnie właśnie niezwykłą opowieścią o polskim losie. Z jego wzlotami i upadkami. Wielkościami i małościami. Czy mam wątpliwości, że Głowacki i Wajda stworzą dzieło, które opowie taką historię? Myślę, że mają szanse. Ale pozwolisz, Andrzeju, że wypowiem się na temat tego filmu po jego obejrzeniu. Pamiętam bowiem, jak o pewnej książce na temat Wałęsy czołowi intelektualiści wypowiadali się przed jej przeczytaniem. Niektórzy oceniali ją nawet, deklarując zarazem, że nigdy jej nie przeczytają (te deklaracje prawdziwie mnie fascynowały). Tylko dlatego, że w tej książce miały się znaleźć fakty niewygodne dla Wałęsy. Fakty trudne. W moim niewielkim tekście pojawiły się sprawy stokroć mniejszej wagi. A i one wywołały oburzenie.

Czekam więc na film o Wałęsie z ciekawością. Myślę, że jest bardzo potrzebny. To życiorys na kilka filmów. Nie mam wątpliwości, że Wajda jest w stanie opowiedzieć tę historię. A jak mu wyjdzie? Zobaczymy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2010