Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Urodziła się 14 sierpnia 1921 r. w Lublinie, dokąd jej ojciec, prowadzący wcześniej zakład fotograficzny w Moskwie, przeniósł się po rewolucji. W 1939 r. zdała maturę, podczas wojny studiowała na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Debiutancki tom wierszy „Pożegnania” wydała późno, w 1956 r., następne zbiory ukazywały się nie częściej
niż raz na dekadę, i choć zdobywały uznanie krytyków, pozostawały w cieniu twórczości jej rówieśników. Zmieniło się to w latach ostatnich. „Zobaczone” (1999), „Nie ma odpowiedzi” (2001), „Bez pożegnania” (2004), „To wróci” (2007), „Jasne niejasne” (2009), „Gorzkie żale” (2011), „Zapisane” (2013, Nagroda Szymborskiej), a także kilka serii „Błysków” – te książki składają się na dojrzałą poetycką summę, bardzo współczesną w swojej powściągliwości, wręcz ascetyzmie.
To nie jest sentymentalna ewokacja przeszłości, raczej rozliczenie z nią, choć afirmująca czułość przeważa nad goryczą. Julia Hartwig – pisał Miłosz – znalazła sposób, by o tragediach i klęskach „mówić jakby okólnie, poprzez nazywanie zjawiających się przed oczami obrazów”. Poetka wraca więc do dramatycznych wydarzeń epoki i do dramatów własnego życia: samobójstwa matki; śmierci narzeczonego, Ksawerego Pruszyńskiego, który zginął w wypadku, jadąc do Polski na ślub; przedwczesnego odejścia męża, Artura Międzyrzeckiego. Przywołuje postacie przyjaciół, obrazy natury i dzieła sztuki, które stały się częścią jej prywatnego imaginarium. Mówi krystalicznie czystym głosem, bez retorycznego patosu, a własne doświadczenie służy zrozumieniu człowieka także tu i teraz. Czytając zbiór ostatni, „Spojrzenie” (2015), mamy poczucie, że poruszamy się w obszarze granicznym pomiędzy tym, co znajduje się po naszej stronie i w naszej pamięci, a tym, co – być może – czeka po stronie drugiej.
Przez kilka dekad ogłaszała swoje wiersze na łamach „Tygodnika”, a ta współpraca wynikła z przyjaźni z Jerzym Turowiczem i jego żoną Anną. Przyjaźń narodziła się w trudnej chwili, po krakowskim pogrzebie Ksawerego Pruszyńskiego, i trwała potem niezmiennie – pozostało po niej świadectwo w postaci korespondencji Turowiczów z Panią Julią i Panem Arturem.
Wśród spraw, które ich łączyły, była miłość do Francji i jej kultury. Julia Hartwig była świetną tłumaczką Cendrarsa, Apollinaire’a, Jacoba i Reverdy’ego, dzienników Delacroix i listów Rimbauda, a także autorką monografii autora „Kaligramów” i romantyka Gerarda de Nerval. Później zwróciła się też ku poezji amerykańskiej, publikując dwie jej antologie. Pisała dzienniki (świetny „Dziennik amerykański”!) i, wraz z Arturem Międzyrzeckim, książki dla dzieci.
Nie stroniła od spraw publicznych: oboje z mężem sygnowali w 1976 r. jeden z protestów przeciw zmianie konstytucji, a pod koniec lat 80. weszli w skład Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Była blisko spraw, którymi wszyscy żyliśmy. Zmarła 14 lipca, w święto narodowe Francji, wśród bliskich, w domu córki Danieli w Pensylwanii: „we śnie, z uśmiechem na twarzy”. ©℗