O powstaniu w getcie i Żydowskim Związku Wojskowym

20.07.2003

Czyta się kilka minut

W artykule „Zgubne szukanie (jedynej) prawdy historycznej” („TP nr 26) pani Anka Grupińska pisze, że materiały podawane w mojej książce „Dwa sztandary. Rzecz o powstaniu w getcie warszawskim”, poświęconej Żydowskiemu Związkowi Wojskowemu, są nie sprawdzone. Chciałbym pokazać, że nie jest to stwierdzenie ścisłe.

1. Fakt, że dwa sztandary były zawieszone pierwszego dnia powstania, jest potwierdzony przez Jurgena Stroopa, Władysława Bartoszewskiego oraz połowę „aryjskiej” Warszawy. Fakt, że były powieszone przez ŻZW, jest potwierdzony przez wielu naocznych świadków. Marek Edelman - nie pytany - mówi o tym fakcie Ance Grupińskiej w książce „Ciągle po kole” (s. 274).

2. Kanał na ul. Muranowskiej jest opisany przez wielu świadków (nie tylko z ŻZW, ale i KB AK, PLAN-u i, oczywiście, przez świadków żydowskich; przez niego wchodził do getta m.in. Jan Karski, oficjalnie wysłany tam przez AK). Anka Grupińska pisze, że kanał był wykorzystywany przede wszystkim „do szmuglu towarów (...). Właściciele tego tunelu, którzy, zdaje się, nie należeli do ŻZW, zarabiali na jego użytkowaniu” - wtrącenie „zdaje się” naprawdę nie wystarczy. I przykro mi, że autorka to napisała.

Natomiast w „Ciągle po kole” (s. 371) sama Anka Grupińska pisze: „Podziemnym tunelem wykopanym najprawdopodobniej przez żołnierzy ŻZW szmuglowano do getta m. in. broń. (Tym samym tunelem [...] Kazik Ratajzer i Zygmunt Frydrych [żołnierze ŻOB-u] wyszli z getta w poszukiwaniu pomocy dla pozostałych powstańców)”. 

3. Anka Grupińska pisze: „Podobno byli dobrze uzbrojeni. (Podobno, bo dokładnych informacji nie mamy)”. Broń, którą dysponował ŻZW w warszawskim getcie, widział - oprócz ludzi z Korpusu Bezpieczeństwa i z samego ŻZW - także dowódca wojskowy PLAN-u Cezary Ketling-Szemley. Ringelblum natomiast pisze: „W dużych salach na wieszakach znajdowała się broń różnego rodzaju, a więc ręczne karabiny maszynowe, karabiny, najrozmaitszego rodzaju rewolwery, ręczne granaty (...)”. 

Po wojnie Szmuel Krakowski, który był dyrektorem archiwów Żydowskiego Instytutu Historycznego, a potem dyrektorem archiwów w Instytucie Jad Waszem, pisze, że „przypuszczalnie uzbrojenie wszystkich pododdziałów ŻZW składało się z ok. 20 pistoletów maszynowych i 8 karabinów maszynowych”, „Żydowska Organizacja Bojowa nie dysponowała ani pistoletami maszynowymi, ani karabinami maszynowymi”. I Marek Edelman w rozmowie z Anką Grupińską („Ciągle po kole”, s. 275) mówi, że ŻZW miało „w porównaniu z nami jej [broni] o wiele więce”. 

4. Anka Grupińska pisze, że „podstawowym źródłem wiedzy na temat działań ŻZW w getcie warszawskim jest dla Mariana Apfelbauma książka Tadeusza Bednarczyka”. W „Dwóch sztandarach” przytaczam faktycznie ponad 100 różnorodnych dokumentów. 

5. Tadeusz Bednarczyk był w getcie przedstawicielem Urzędu Skarbowego, Grupińska pisze, że był „co najmniej znienawidzonym poborcą podatkowym”, co jest oczywiste, a także: „że jeśli Bednarczyk nie był agentem niemieckim w getcie (o co od dawna podejrzewają go historycy)”. Ale przecież on za „całokształt swej pracy konspiracyjnej (...) był odznaczony Krzyżem Walecznych po raz pierwszy i po raz drugi oraz Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Pod koniec powstania warszawskiego był awansowany do stopnia kapitana” (cytat za Ludwikiem Muzyczką, Szefem Oddziału Sztabu Głównego Komendy ZWZ AK w latach 1940-1944). Nikt nie ma prawa tak lekko pisać, że ktoś był agentem niemieckim. Krytykowanie mojej pracy jest absolutnie uprawnione, ale nikt z nas nie powinien naruszać pamięci bohaterów: ani Polaków, ani Żydów, ani członków ŻOB, ani członków ŻZW. 

Tytuł książki „Dwa sztandary” nie byłby zrozumiały dla Francuzów, dlatego też w wersji francuskiej brzmiał „Powrót do warszawskiego getta”. W edycjach hebrajskiej i angielskiej, których wydanie jest planowane na koniec roku przez Instytut Jad Waszem, tytuł nie będzie zmieniony.

Marian Apfelbaum

Kraków, 25 czerwca 2003 


Dziękuję panu Marianowi Apfelbaumowi za odniesienie się do mojego tekstu „Zgubne szukanie (jedynej) prawdy historycznej”. Żałuję, że nie odpowiedział na znaki zapytania przeze mnie postawione. Ja odpowiem w punktach korespondujących z punktami wyliczonymi w jego liście. 

1. Nie pisałam nic o kwestii dwóch sztandarów.

2. O zarabianiu na tunelu pod Muranowską pisze w swojej relacji m. in. Bronisław Jaworski (bardzo ciekawa opowieść o kontaktach Jaworskiego - pepeerowca z Żydowskim Związkiem Wojskowym w pierwszych dniach powstania została pominięta w książce Apfelbauma). 

3. W kwestii uzbrojenia: nie wiemy, ile broni widział Emanuel Ringelblum na Muranowskiej 7 i ilu żołnierzom miała ona służyć. Opis Ringelbluma dowodzi przede wszystkim jego zaskoczenia, nie wynika z niego żadna konkretna informacja dotycząca uzbrojenia: czy tych karabinów i rewolwerów było 10 czy 100? Szmuel Krakowski podaje, że „przypuszczalnie” broni było tyle a tyle, nie powiada tylko, na jakiej podstawie to przypuszczenie zbudował. 

4. Tak - najczęściej i najobszerniej cytowanym przez Mariana Apfelbauma tekstem jest książka Tadeusza Bednarczyka. 

5. Pan Apfelbaum cytuje jedno z moich zdań w zmienionym porządku i w ten sposób zmienia sens zdania. Powiadam: mimo że Tadeusz Bednarczyk został odznaczony różnymi krzyżami przez powojenne władze w Polsce, był on znienawidzonym poborcą podatkowym w getcie, historycy podejrzewają go o współpracę z gestapo, a czytelnicy jego książki nie mają wątpliwości, że Bednarczyk z pogardą pisze o Żydach. 

                                                                                             *

Wielokrotnie rozmawiałam z polskimi i izraelskimi historykami na temat stanu wiedzy o Żydowskim Związku Wojskowym. Wszyscy zgodni są w trzech kwestiach: że historia ŻZW została przemilczana/zaniedbana/zapomniana, że wiarygodność tekstów cytowanych przez Mariana Apfelbauma jest często wątpliwa, że historia getta warszawskiego pisana przez Tadeusza Bednarczyka jest niewiarygodna. 

Tekst mój wypełniłam wieloma „zdaje się”, „najpewniej”, „prawdopodobnie”, by uświadomić czytelnikowi, że możemy zapisać zaledwie przybliżony obraz tamtej historii. 

Anka Grupińska

Podkowa Leśna, 10 lipca 2003

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2003