O niespaniu

Jak wiadomo, świat składa się tylko z rzeczy śmiesznych bądź nieśmiesznych.

09.05.2016

Czyta się kilka minut

Stanisław Mancewicz /  / Fot. Grażyna Makara
Stanisław Mancewicz / / Fot. Grażyna Makara

Im śmieszniej, tym lepiej, im nieśmieszniej, tym gorzej. Ze spraw śmiesznych za najśmieszniejszy uznać należy liścik wysłany przez ministra finansów do sędziego. Zważyć należy, że to pismo jest bardzo śmieszne, a jego jedynym efektem może być powszechne zniechęcenie do studiowania na Harvardzie, gdzie autor się podobno uczył. Czego? Oto magia Harvardu nam prysła, rozczarowani uznajemy, że minister ukończył tam kurs pisania krótkich podań z uzasadnieniem. Dla osiągnięcia perfekcji w tej specjalności – mniemamy – nie trzeba lecieć w garniturku do ojczyzny hamburgera.

W sprawach nieśmiesznych też mamy ruch. Zaiste nieśmieszny był telewizyjny czat prezesa Kaczyńskiego, a to dlatego że wydawał się śmieszny. Nieśmieszność tkwiła w pewnym oderwaniu od normy technologicznej tego typu zamierzeń, którą to normę porzucono najpewniej bez dyskusji, i chyba w imię misji, a misje rzadko aspirują do sfery zdarzeń wesołych.

Bardzo nieśmieszne są nocne kreacje prezydenta kraju. Po miesiącach domysłów, dlaczego to prezydent kraju nocami korzysta z zaawansowanych technologii komunikacyjnych, dowiedzieliśmy się wreszcie od jego rzecznika, że mianowicie dlatego, iż prezydent jest po prostu sową. Pracuje w nocy, a w przerwach ucina sobie pogwarki z podobnymi mu sowami krajowymi. Wszyscy znamy pseudonimy tych sów i nie będziemy się już nad tym znęcać, bowiem bardzo to nas już nudzi. Nudzi, bo nie z takimi sowami sobie już gwarzyliśmy, nie takie wyprawialiśmy brewerie w tym bulgoczącym garncu niewinnej debaty i miłości, jakim jest bez wątpienia internet, lubo wykorzystując do tego wspaniałe panele dotykowe świata tego. Po prostu akurat owa aktywność prezydenta nas nie gorszy, w najmniejszym stopniu nie narusza ona przeczystej wiary ojców naszych w strategiczne a prastare sojusze, w demokrację czy w poczucie godności. Prezydent jest po prostu – w znaczeniu dosłownym – dzieckiem swego czasu i tyle. Musimy jednak wziąć na tapetę ową aktywność nocną, a ściślej rzecz biorąc niespanie, a nie jakieś tam ćwierkanie. Sowy – dla porządku – nie ćwierkają, lecz pohukują.

Niespanie w nocy jest bezwzględnie dolegliwością, należącą zresztą do najprzykrzejszych. Sowy – mamy teraz na myśli ptaki – śpią w dzień, pracując w nocy. By wytłumaczyć to ludziom nieobeznanym z ornitologią na poziomie elementarnym, wyjaśniamy, że dniem sów jest noc, a noc – dniem. Bardzo przepraszamy za tę uwagę, ale ostatnie badania opinii wskazują, że większość ludności krajowej nie rozumie bardzo wielu zdarzeń z otaczającego nas świata, w tym znaczenia słów dwusylabowych, do których bezwzględnie należy słowo „sowa”.

Człowiek-sowa – wracając do kwestii medycznych, bowiem ostatnio tylko medycyna i jej sztuczki nas interesują, jeśli idzie o kondycję narodu oraz władz jego – ma w życiu nielekko. Nie dość, że pracuje w nocy, to pracuje takoż w dzień, bowiem to w dzień na ogół otwarte są urzędy, choćby takie jak kancelaria prezydenta krajowego, gdzie ów zatrudniony jest na etacie. Stąd zapewne, z niespania, jego dzienna aktywność uderza pewną monotonią, powtarzalnością, lekką nieprzytomnością, banalnością wypowiedzi i reakcji. Samiśmy, jako chronotypy nocne, zaznali po wielokroć niespania w nocy i przymusu pracy w nieodespaniu w dzień, choć nikt z nas – jak tu ponuro siedzimy – nie był nigdy zwierzchnikiem sił zbrojnych, nikt z nas nie jeździł w pracy na nartach, nikt z nas w pracy się nie modlił ani nie wręczał orderów. Nasze zajęcia są po stokroć mniej odpowiedzialne, dotyczą ledwie wycinka życia duchowego, gospodarczego i politycznego kraju. Zderzenie praktyki codzienności człowieka-sowy z codzienną euforycznością działania człowieka-skowronka jest zawsze bardzo przykre, a to dlatego, że chronotyp nocny jest zupełnie sam, jest skłonny do egzaltacji, sentymentalizowania, wyolbrzymiania własnego cierpienia, choćby wydumanego, oraz oczywiście do klinowania. Konkluzja tego arcypoważnego wywodu jest taka: zwierzchnik sił zbrojnych powinien być wyspany, takoż wyspany powinien być urzędnik i doradca narodu w sprawach moralnych. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2016