O krok za wirusem

Choć współczesna medycyna dokonuje cudów, nadal pozostaje bezradna wobec zwykłego przeziębienia.

25.01.2011

Czyta się kilka minut

/ rys. Mateusz Kaniewski /
/ rys. Mateusz Kaniewski /

Przeziębienie (czyli wirusowa infekcja górnych dróg oddechowych) to najczęstsza z chorób zakaźnych trapiących ludzkość. Statystyczny dorosły człowiek zapada na nie kilka razy w roku, a dzieci nawet częściej. Znanych jest kilkaset wirusów (głównie rinowirusów i koronawirusów), które mogą je wywoływać, i ciągle identyfikuje się kolejne. Każdy w nieco inny sposób wywołuje chorobę, przenosi się i daje nieco odmienne objawy. Należałoby więc mówić nie tyle o jednej chorobie, "przeziębieniu", ale o różnych "przeziębieniach". Wszystkie mają jednak wiele cech wspólnych.

Siedem dni albo tydzień

Choroba zaczyna się, gdy wirus dostaje się do jamy nosowej i gardła, gdzie wnika do wyściełających je komórek nabłonka. Niczym terrorysta wirus przejmuje kontrolę nad komórką i zmusza ją do produkcji swoich kopii, które zarażają kolejne komórki - lub następnego człowieka. Niekiedy produkcja cząsteczek wirusa prowadzi do uszkodzenia opanowanych komórek.

Na tym etapie, gdy wirus zaczyna się namnażać w nabłonku dróg oddechowych, brak jeszcze objawów choroby. Pojawiają się one dopiero, gdy układ odpornościowy rusza do walki z zakażeniem. Naczynia krwionośne w nosie rozszerzają się i zwiększa się ich przepuszczalność, by ułatwić komórkom układu odpornościowego wydostanie się z krwiobiegu do zarażonych tkanek. Nabrzmiała, przekrwiona śluzówka odpowiada za uczucie "zatkanego nosa" i bolące gardło. Wzrasta produkcja śluzu, potęgując uczucie zatkania nosa i wymuszając jego siąkanie (lub mniej eleganckie "pociąganie nosem"...). Wkraczające do akcji komórki układu odpornościowego fagocytują (czyli dosłownie "pożerają") atakujące wirusy i uśmiercają zarażone komórki, by powstrzymać produkcję kolejnych kopii wirusa. Walczące z infekcją komórki wydzielają też chemiczne sygnały - cytokiny - które sygnalizują zagrożenie i mobilizują organizm do walki z wrogiem, wywołując kolejne z niemiłych objawów: gorączkę, bóle, zmęczenie i poczucie rozbicia.

Mówi się, że "katar nieleczony trwa tydzień, a leczony - siedem dni". W wyjątkowych przypadkach przeziębienie może się ciągnąć nawet tygodniami, lecz zwykle układ odpornościowy bez problemu zwalcza infekcję i choroba kończy się po 7-10 dniach. Czy jednak faktycznie nie da się tego przyspieszyć lekami?

Ulga, ale na krótko

W przypadku infekcji bakteryjnych zwykle skutecznym środkiem są antybiotyki, zabijające bakterie lub hamujące ich rozmnażanie. Antybiotyki są jednak całkowicie bezradne w przypadku infekcji wirusowych.

W sezonie zimowym bombardowani jesteśmy reklamami kolejnych środków przeciw przeziębieniu i grypie. Ale środki te wcale przeziębienia nie leczą - jedynie maskują jego objawy. Większość popularnych "leków na przeziębienie" składa się z trzech składników. Pierwszym jest zwykle jeden z tzw. niesteroidowych leków przeciwzapalnych (aspiryna, panadol czy ibuprofen), którego zadaniem jest usunięcie gorączki i ewentualnych bólów głowy, gardła lub mięsni. Kolejnym składnikiem są substancje mające hamować kaszel (których skuteczność, notabene, jest bardzo wątpliwa, zwłaszcza u młodszych pacjentów). Mieszanki dopełnia środek obkurczający naczynia krwionośne, a w efekcie - usuwający katar i uczucie zatkanego nosa. Tak skonstruowane leki przynoszą zwykle krótkotrwałą ulgę, jednak bardziej długotrwałe efekty bywają niesatysfakcjonujące, a czas trwania choroby wcale się nie skraca.

Warto też pamiętać, że większość irytujących objawów przeziębienia wywołuje nasz walczący układ odpornościowy. Rozszerzone naczynia pomagają białym krwinkom dotrzeć na miejsce infekcji, podniesiona temperatura zwiększa ich skuteczność w zwalczaniu wroga i spowalnia replikację wirusa, zaś uczucie zmęczenia zmusza nas do oszczędzania sił, by organizm mógł się skoncentrować na obronie przed zakażeniem. Uporczywe usuwanie tych objawów ma w sobie coś z logiki generała każącego własnym żołnierzom się poddać, gdyż denerwuje go huk wystrzałów.

Kolejnym popularnym pomysłem na walkę z przeziębieniem jest witamina C. Jej niedobór rzeczywiście upośledza funkcjonowanie układu odpornościowego. Brak jednak dowodów, aby przyjmowanie jej nadmiarowych ilości pomagało w zwalczaniu infekcji. Liczne badania wykazały, że w przypadku przeciętnego człowieka witamina C ani nie zapobiega przeziębieniu, ani nie pomaga w jego leczeniu. Wyjątkiem są intensywnie ćwiczący lekkoatleci lub żołnierze trenujący w Arktyce - lecz przytłaczająca większość osób masowo łykających witaminę C niewątpliwie nie należy do tych wąskich grup.

Wino, babcia i sen

W porównaniu z większością reklamowanych środków zaskakująco skuteczne okazują się stare "babcine metody". Owszem, ciepły rosół lub herbata w żaden sposób przeziębienia nie wyleczą, jednak przyjmowanie płynów przynosi ulgę i poprawia samopoczucie. Także dodany do herbaty miód lub gęsty sok mogą przynieść chwilowe złagodzenie bólu gardła. Nie ma silnych dowodów, że jedzenie czosnku lub wdychanie olejków eterycznych pomaga w zwalczaniu wirusów wywołujących przeziębienie, lecz wydaje się to możliwe. Nie sposób też nie wspomnieć o efekcie placebo - już sam fakt "robienia czegoś" w celu zwalczenia infekcji pomaga pozbyć się przeziębienia i mobilizuje organizm. A "babcine metody", choć może niezbyt skuteczne, mają o wiele mniej potencjalnych niemiłych skutków ubocznych niż leki.

Warto wreszcie wspomnieć o dwóch terapiach, które być może pomagają w przeziębieniu: chodzi o przyjmowanie preparatów zawierających jeżówkę lub cynk. Jeżówkę promują zwolennicy medycyny alternatywnej jako środek wzmacniający układ odpornościowy. W niektórych badaniach wykazano, że jej przyjmowanie niekiedy skraca czas trwania przeziębienia. Niestety, niemal każdy dostępny na rynku preparat zawiera inną dawkę jeżówki i przygotowywany jest z innej części rośliny. Szanse, że trafi się akurat na ten optymalny, są niewielkie.

Podobnie ma się sprawa z cynkiem. O ile rozpocznie się jego stosowanie niezwłocznie po pojawieniu się objawów, cynk prawdopodobnie skróci czas trwania przeziębienia. Ale działa tak wyłącznie jedna z jego form - rozpuszczalny cynk w postaci jonów. Większość dostępnych preparatów zawiera jednak cynk w innej postaci, są więc w zwalczaniu przeziębienia zupełnie bezużyteczne.

Jeśli niewiele da się zrobić, by przeziębienie wyleczyć, to czy można mu zapobiec? Przed wieloma chorobami wirusowymi, jak polio, ospa lub zapalenie wątroby typu A i B, można się chronić za pomocą szczepionek. Wydaje się to jednak nierealne w wypadku przeziębienia, gdyż trzeba by szczepić naraz przeciwko setkom różnych wywołujących je wirusów. Pozostaje więc unikać zarażenia. Wirusy przenoszone są najczęściej drogą kropelkową - bezpośrednio, gdy na kogoś kichamy, a także poprzez unoszące się w powietrzu przez dłuższy czas po naszym kichnięciu drobinki. Do części zakażeń dochodzi też przez bezpośredni kontakt, gdy najpierw dotykamy dłonią skażonej powierzchni, a potem ta sama dłoń ma kontakt z okolicą nosa, oczu lub ust. O ile nie ma się zamiaru chodzić cały czas w masce, niewiele można zrobić, by zapobiec zarażeniu drogą kropelkową. Choć, gdy jesteśmy już chorzy, by nie zarażać innych, powinniśmy zawsze zasłaniać usta i nos przy kichaniu - i to najlepiej ramieniem, a nie dłonią, gdyż "zasmarkana" dłoń będzie pozostawiać wirusy na wszystkim, czego dotkniemy). Warto regularnie myć ręce i unikać dotykania nimi twarzy, co zmniejsza ryzyko przeniesienia wirusów. Warto też zadbać o wystarczającą ilość snu (niewyspani częściej się przeziębiają), rzucić palenie (u palaczy przeziębienia trwają dłużej niż u niepalących), a co jakiś czas wypić lampkę czerwonego wina (które spożywane umiarkowanie nie tylko zmniejsza ryzyko przeziębienia, ale ma też korzystny wpływ na cały organizm, w tym na układ krążenia). Oczywiście, najlepiej się odciąć od kontaktu z innymi ludźmi, by wyeliminować wszystkie źródła zakażenia. Tylko czy zostanie pustelnikiem to nie nazbyt wygórowana cena za uniknięcie przeziębienia?

Na zimno

A co z unikaniem zimna? Już sama nazwa "przeziębienie" sugeruje, że to niska temperatura jest winna chorobie. To jednak nie takie proste. Owszem, zimne powietrze sprawia, że kichamy i zaczyna nam cieknąć z nosa - to naturalna reakcja, która mija po chwili i nie ma nic wspólnego z przeziębieniem. Prawdą jest też, że zimą o wiele częściej się przeziębiamy. Ma to jednak związek nie z temperaturą, lecz z naszymi zachowaniami - długo przebywamy w zamkniętych pomieszczeniach z innymi, potencjalnie chorymi ludźmi, i nie wietrzymy mieszkań - oraz ze spadkiem wilgotności powietrza: w suchym powietrzu dłużej utrzymują się drobne kropelki zawierające drobnoustroje. Z tych samych powodów łatwo się przeziębić po długim locie samolotem, gdzie stłoczeni z innymi oddychamy tym samym, suchym powietrzem. Niektórzy naukowcy uważają wprawdzie, że zimno może przyśpieszać pojawienie się objawów u już zarażonych osób lub że wychłodzony organizm łatwiej ulega zarażeniu - lecz brak na to silnych dowodów.

***

Mimo że tak częste - przeziębienie pozostaje zaskakująco słabo zbadane. Tymczasem zwyczajny katar okazuje się dużo bardziej skomplikowany, niż to sugerują reklamy leków.

JAKUB KWIECIŃSKI jest doktorantem Zakładu Reumatologii i Badań nad Zapaleniem na Uniwersytecie w Göteborgu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2011