O człowieku, który urodził się w ekspresie

Zdumiewający portret Lwa Nussimbauma, człowieka, który przez całe krótkie życie cierpiał na kryzys tożsamości, panicznie lękał się nowoczesności i antysemityzmu, ocalenia szukając w krainach, które istniały jedynie w jego wyobraźni.

22.05.2007

Czyta się kilka minut

Wszystko jest tu udokumentowane i opatrzone przypisami odwołującymi się do znawców Orientu, syjonizmu, bolszewickiej Rosji, weimarskich i hitlerowskich Niemiec oraz włoskiego faszyzmu, niemniej historia wydaje się fantastyczna niczym baśń z tysiąca i jednej nocy. Baśń dwudziestowieczna, bo pojawiają się w niej pogromy i plany masowego ludobójstwa. "Orientalista" Toma Reissa to biografia człowieka, który był tworem poetyckiej wyobraźni. Biografia, jakiej dawno nie czytaliśmy.

Był gwiazdą weimarskich Niemiec, bywalcem berlińskich kawiarni i kabaretów, jednym z najpłodniejszych piór "Die Literarische Welt", pisma, w którym publikowali Brecht, Döblin, Kisch i Benjamin. Pisywał o Czyngis-chanie, Atatürku i Rezie Pahlavim, sławę zawdzięczał powieści "Krew i ropa" wydanej, gdy miał 24 lata. Był też autorem cenionych biografii, m.in. ostatniego cara Rosji, Lenina i Stalina (pierwszej w świecie!) oraz monografii poświęconej OGPU, tajnej policji bolszewickiej. O rewolucji wiedział niemal wszystko i nie miał co do niej złudzeń - nic dziwnego, że uwagę zwrócił na niego zbiegły z ojczyzny proletariatu Lew Trocki, pytając syna, kim jest Essad Bej. Zdziwiłby się - nie on jeden; o pochodzeniu tajemniczego księcia pojawiającego się w Café Megalomania w turbanie i z kindżałem przy pasie nie wiedziała nawet jego własna żona - usłyszawszy, że jest Żydem.

Nie pierwszy to i nie ostatni paradoks w życiu Lwa Nussimbauma, który przez całe krótkie, trzydziestosiedmioletnie życie cierpiał na kryzys tożsamości, panicznie lękał się nowoczesności i antysemityzmu, ocalenia szukając w krainach, które istniały jedynie w jego wyobraźni: w tolerancyjnej kulturze przedrewolucyjnego Azerbejdżanu, gdzie obok siebie zgodnie zamieszkiwali chrześcijanie, muzułmanie, żydzi, wyznawcy Zaratustry, jezydzi. Miał oczarować Berlin kaukaskimi fantazjami, opowieściami o bakijskich pałacach, ropie płonącej na Morzu Kaspijskim, bajecznym bogactwie naftowych potentatów, o pustyniach Turkiestanu, perskich derwiszach i zaklętych w kamień baśniach Konstantynopola.

We wstępie do nigdy nieopublikowanej autobiograficznej powieści "Człowiek, który nie rozumiał miłości" wyznał, że "prawdę można tylko odnaleźć w kartotekach policyjnych". Tom Reiss, utalentowany i dociekliwy dziennikarz amerykański, miał się przekonać, że kartoteki są ostatnim miejscem, gdzie należy szukać prawdy o człowieku, który po dojściu Hitlera zmienił tożsamość, przeistaczając się w tajemniczego Kurban Saida. Przez pół wieku podejrzewano, że to pseudonim zamordowanego w Gułagu nieznanego poety lub austriackiej baronowej Elfriedy von Ehrenfels, im przypisując autorstwo tłumaczonej także w Polsce powieści "Ali i Nino". Reiss szperał w archiwach europejskich i amerykańskich, wysłuchał wspomnień rosyjskich emigrantów, potomków bakijskich milionerów i wnuka ostatniego władcy imperium otomańskiego. Podróżował śladami Essad Beja do Baku, Berlina, Wiednia i do włoskiego kurortu Positano, gdzie w 1942 r. zmarł jego bohater.

Pasja została nagrodzona: wiedeńska wielbicielka i od 1935 r. "aryjska" wydawczyni Nussimbauma podarowała Reissowi rękopis nieznanego dotąd "Człowieka...", autor dotarł też do korespondencji Pimy Andreae, Włoszki zaprzyjaźnionej z Ezrą Poundem i Duce, powiernicy zmagającego się ze śmiercią autora "Krwi i ropy". Reiss wyjaśnił niejedną zagadkę biografii fałszywego księcia, a prawda, którą odkrył, dowodzi, że historia XX w. jest bardziej skomplikowana, niż przywykliśmy sądzić.

Narodziny nowoczesności

Choć Abraham Nussimbaum nie pochodził z persko-tureckiej arystokracji, jak utrzymywał jego syn, lecz z zasymilowanych Żydów, jednak istotnie był bakijskim potentatem naftowym. Reiss śledzi jego karierę - nie stroniąc od dygresji o polityce carów wobec rosyjskich Żydów (pod koniec XIX w. oberprokurator Pobiedonoscew radził carowi, by rozwiązać kwestię żydowską systemem trójkowym: jedną trzecią Żydów zmusić do emigracji, jedną trzecią do przyjęcia chrześcijaństwa, pozostałych zagłodzić na śmierć...). Opisuje też proces radykalizowania się rosyjskiej inteligencji, przede wszystkim jednak wskrzesza klimat przedrewolucyjnego Baku, gdzie duch islamu mieszał się z wyszukaną kulturą Zachodu, a minarety sąsiadowały z kopiami kasyna w Monte Carlo. Ten klimat pogranicza kultur odnajdujemy w "Krwi i ropie" oraz "Alim i Nino" - historii miłości chrześcijańskiego chłopca i muzułmańskiej dziewczyny rozgrywającej się w przededniu rewolucji.

Lew Nussimbaum urodził się w ekspresie mknącym ze Szwajcarii do Rosji, którym jego matka spieszyła, by wspomóc rewolucję 1905 roku. Kilka lat później popełniła samobójstwo, czego syn nigdy jej nie wybaczył. Gdy dorósł, zaczął podejrzewać, że napiła się kwasu, bo wyszło na jaw, że mężowskimi diamentami potajemnie wspiera prasę bolszewicką, być może nawet kaukaskiego bandytę Kobo, czyli przyszłego Stalina. Gdy komuniści ujarzmili Kaukaz, Stalin na krótko zamieszkał w pałacu Nussimbaumów.

Nim jednak pałac stał się kwaterą bolszewickiego komisarza, Lew rósł w nim w cieplarnianych warunkach, niczym następca tronu rosyjskiego. Z Mikołajem II czuł się zresztą duchowo spokrewniony, do śmierci deklarując się jako monarchista i zwolennik absolutyzmu. Car aprobował wprawdzie pogromy i wierzył w żydowskie spiski - ale jego przyszły biograf nie był świadkiem pogromu w Kiszyniowie, widział za to późniejsze masakry dokonywane przez Czekę, miał więc powody, by tęsknić za przeszłością. Jego dzieciństwo skończyło się w 1917 r., gdy azerscy nacjonaliści dokonali rzezi Ormian opisanej w "Przedwiośniu". Dwunastoletni Lew widział to, o czym Żeromski tylko słyszał: tysiące trupów na ulicach miasta. Tak rodziła się "nowoczesność".

Po rzezi Nussimbaumowie bojąc się, że po Ormianach przyjdzie kolej na Żydów, wyjechali do Turkiestanu, stamtąd zaś do Persji, gdzie Lew zetknął się z suficką mistyką i poezją. Powrócili do Baku, gdy Azerowie proklamowali powstanie pierwszego w dziejach demokratycznego państwa muzułmańskiego. Istniało ono krótko, bo w 1920 r. bolszewicy zdobyli Baku, po czym czerezwyczajka przystąpiła do likwidacji wrogów klasowych. Nussimbaumowie zbiegli do Gandży, miejscowości na granicy z Gruzją. Wkrótce wybuchło tam powstanie antybolszewickie - wspominając je w Berlinie, Lew zapewniał, że choć miał piętnaście lat, strzelał do komunistów. Prawda? Fantazja? Po krwawym stłumieniu powstania Nussimbaumowie przedostali się do Gruzji i przez Konstantynopol dotarli do Paryża, a stamtąd w 1921 r. do Berlina, gdzie schroniło się kilkaset tysięcy białych emigrantów. W berlińskim liceum rosyjskim Lew uczył się wraz z przyszłą żoną Chagalla, siostrą Pasternaka i ukochaną siostrą Nabokova.

Miał osiemnaście lat, a za sobą koszmar rewolucji. Ocalenia szukał we wspomnieniach pustyni Turkiestanu i gór Kaukazu. Pamięć i poetycka wyobraźnia stały się jego antidotum na historię, sposobem przetrwania w świecie dążącym do zagłady. Przeczuł ją wcześnie; a przecież w roku 1933 prasa zachodnia, szczególnie amerykańska, przyjęła zwycięstwo Hitlera z ulgą, wierząc, że ocali świat przed komunizmem. Lew wiedział, co sądzić o nazizmie, odkąd pierwszy raz ujrzał twarze faszystowskich bojówkarzy oszpecone tym samym grymasem, co twarze czekistów rozstrzeliwujących wrogów rewolucji. Owszem, były w jego biografii chwile, gdy, ogarnięty obsesją antyrewolucyjną, flirtował z nazistowskimi ugrupowaniami. Flirt skończył się, gdy prasa nazistowska zdemaskowała jego pochodzenie.

Allach jest wielki

Był początek lat 20. i nikt nie podejrzewał, że Lew dojrzał do rozstania z żydowską tożsamością. W 1922 r. nawrócił się na islam i - nie mając matury - został studentem turkologii i arabistyki na Uniwersytecie Fryderyka Wilhelma. Zaczął się przedstawiać jako Essad Bej Noussimbaum, co po turecku znaczy pan Lew Nussimbaum. Zdaniem przyjaciół Lew - wychowany w kosmopolitycznej i zrusyfikowanej rodzinie - odczuwał pragnienie autentyczności, którą odnalazł w muzułmańskich aułach leżących z dala od pałaców ? la Monte Carlo. Reiss przypuszcza, że konwersja była wyrazem lęku przed nowoczesnością, którą autor dzieła "Allach jest wielki. Upadek i rozkwit świata muzułmańskiego" traktował jako nadciągającą grozę.

Młody Żyd z Baku stał się zwolennikiem postępowego panislamizmu, lecz niemiecka społeczność muzułmańska okazała się nacjonalistyczna i szowinistyczna. Zwrócił się więc ku orientalizmowi, prądowi obecnemu w myśli żydowskiej od czasów, gdy premier Anglii Benjamin Disraeli głosił hasło pojednania islamsko-żydowskiego; Nussimbaum widział w tym alternatywę dla zachodniej brutalnej mechanizacji i widma wojny totalnej. Sytuacja na Bliskim Wschodzie nie sprzyja dziś utopiom, a orientalizm spoczywa w lamusie. Edward Said postrzega go w kontekście agresywnego paradygmatu zachodniej polityki kolonizacyjnej. Reiss dowodzi, że to krytyka niesprawiedliwa: "Lew byłby zdumiony takim obrotem spraw. Całe życie poświęcił próbom objaśnienia Zachodowi cywilizacji Wschodu, zachłystując się niemal jego wyższością nad kulturą zachodnią".

W latach 30. tożsamość Nussimbauma przestała być jego sprawą prywatną. W 1935 r. wykluczono go ze Stowarzyszenia Pisarzy Niemieckich, a jego książki objął zakaz publikacji. Zamieszkał w Wiedniu. Stolik w Café Herrenhof dzielił z Brodem, Werflem, Kischem. Wtedy też przemienił się w Kurban Saida, by jego wydawane w Wiedniu książki mogły być sprzedawane w Niemczech. Po Anschlussie musiał znów uciekać, tym razem do Włoch. Jego ojciec pozostał w Wiedniu i prawdopodobnie w 1941 r. zginął w Treblince. Lew zmarł rok później. Od dawna wiedział, że nie napisze wymarzonej biografii Mussoliniego.

Lew i Duce

Gdy w 1921 r. Nussimbaum ujrzał mężczyzn wymachujących pękami rózeg, był pewien, że komuniści podbili Rzym, i ogarnęła go panika. Kilka dni później ujrzał demonstrację faszystowską pod hotelem, w którym podobno zamieszkał znany bolszewik. Zrozumiawszy, że faszyści są przeciwnikami bolszewików, poczuł z nimi solidarność. Fakt, że był Żydem, temu nie przeszkadzał, bo w latach 20. reżim Duce nie miał charakteru antysemickiego, wielu Żydów zasiliło szeregi faszystów, niektórzy byli nawet członkami Wielkiej Rady Faszystowskiej.

Mussolini opierał się Hitlerowi do 1938 r., ale po jego wizycie w Berlinie złudzenia prysły. Włoscy Żydzi utracili wówczas wszystkie ważne posady, ich nazwiska wykreślano nawet z książek telefonicznych. Mieszkającemu w Positano Nussimbaumowi przypatrywano się podejrzliwie, pisano na niego donosy. Cierpiał nędzę, był samotny i śmiertelnie chory. Gdy morfina i haszysz uśmierzały ból, wracał do gorączkowej pracy nad ostatnią powieścią i słał listy do Pimy, jedynej bliskiej mu wtedy osoby, z którą zresztą nigdy się nie spotkał. Przekonywał ją, że w jego żyłach nie płynie krew żydowska. Pima załatwiła mu pracę w radiu, w którym występował Ezra Pound, po wojnie oskarżony za to o kolaborację z faszystami. Lew miał wygłaszać pogadanki w języku perskim. Zmarł, nim Pima zdążyła go o tym poinformować.

Po wojnie jego liczne wcielenia zapomniano. O Essad Beju stało się głośno w ostatnich latach. Przypomniano też sobie Kurban Saida. Reiss usłyszał o nim w latach 90., pisząc o azerskim przemyśle naftowym; tak się zaczęła podróż śladami fałszywego księcia, która zaprowadziła autora do leciwej krewnej baronowej Ehrenfels, rozmiłowanej w rock- -operze, do potomków bakijskich milionerów, do syna dawnego burmistrza Positano i do wielu innych ludzi wartych osobnej biografii. Ale "Orientalista" jest biografią Lwa Nussimbauma, choć i rodzajem biografii XX wieku, którego Tom Reiss jest rzetelnym znawcą. No i co to za pióro!

Tom Reiss, "Orientalista", przeł. Dorota Kozińska, Warszawa 2007, Świat Książki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (20/2007)