Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak więc w piątek na szczycie Unii Europejskiej polski rząd, mimo szumnych zapowiedzi w kraju, nie zgłosił postulatu odcięcia importu ropy z Rosji. Rząd boi się wzrostu cen. I myślę, że wielu z nas także się tego boi.
Minął pierwszy szok. Dopada nas rzeczywistość kraju przyfrontowego. Ceny benzyny oszalały. Zaraz podrożeje żywność, bo Rosja i Ukraina to ważni producenci rolni. Służbą zdrowia i szkołami trzeba się dzielić z ponad milionem uchodźców. Pojawia się zmęczenie. No i złość: na Zachód, że nie pomaga nam wystarczająco, na niemiecki i francuski biznes, który z boku zarabia na wojnie. Na rząd, który chwali się przyjęciem uchodźców, w czasie gdy pospolite ruszenie obywateli odwala za państwo większość roboty. I – jeszcze nikt tego nie mówi głośno, ale w myślach, owszem, niejeden z nas to zauważa – że uchodźcy bywają roszczeniowi i potrafią nadużyć naszej gościnności, i na dodatek niektórzy z nich biorą pieniądze, choć mają lepsze samochody niż niejeden Polak.
Wtedy przychodzi nam do głowy, że może to jednak wszystko przesada, że są granice poświęcenia, że może nie warto ponosić aż takich kosztów, bo my też mamy tu swoje zmartwienia, swoje kredyty i swoje życie.
I to jest ten moment kiedy warto sobie powiedzieć o co właściwie walczymy.
Jeśli Ukraińcy wygrają tę wojnę, tzn. zmuszą wojska rosyjskie do wycofania się z większości swojego terytorium to:
- Wygrana zostanie wolność dla dziesiątków milionów ludzi. Na wschód od nas będzie demokratyczny kraj – kraj sojuszniczy, w którym słowo Polska i Polacy wzbudzać będzie szacunek, a słowo Putin – nienawiść. Na Białorusi ludzie znowu podniosą głowy, bo klęska Rosji będzie także klęską Łukaszenki.
- Będzie to koniec Putina (nawet jeśli ten koniec potrwa jeszcze kilka miesięcy czy nawet lat). Lecz co ważniejsze, z dużą dozą prawdopodobieństwa może to być ostateczna porażka rosyjskiego nacjonalistycznego imperializmu. To zmieni bardzo dużo w świecie, Europa poczuje się silna, a Chiny słabsze.
- Ale przede wszystkim my w Polsce będziemy znów bezpieczni, i tym razem może już na dobre. Widmo III wojny światowej wywołanej przez Kreml odejdzie w sferę fikcji. Nie będziemy musieli trzymać w szufladzie paszportu (na wszelki wypadek) i z niepokojem zastanawiać się po kolejnych wyborach w USA, czy parasol amerykański jeszcze nas obejmuje, czy już nie.
Czytaj także:
A jeśli Ukraińcy przegrają – tzn. Rosja zmusi Kijów do kapitulacji to:
- Żelazna kurtyna opadnie na naszą wschodnią granicę. Za nią Rosjanie zbudują totalitarny system, który będzie wykorzeniał wszystko co ukraińskie, i terrorem zmieniał naszych sąsiadów w jeden „wielki rosyjski naród”. Na tę straszliwą zbrodnię dzień po dniu będziemy patrzeć bezsilnie, odwracając oczy i zaciskając zęby.
- Z Ukrainy ucieknie nie 2, ale 10-15 mln ludzi.
- Na naszej granicy od Bałtyku po Bieszczady będzie stała uzbrojona po zęby rosyjska armia. Putin, grożąc atomowym guzikiem, będzie domagał się wyjścia z Polski Amerykanów. Wiele biznesów, ale też zwykłych ludzi zastanowi się czy Polska jest rzeczywiście krajem, w którym warto inwestować i żyć.
To dwa skrajne scenariusze. Możliwe są oczywiście różne rozwiązania pośrednie. Niemniej te scenariusze wyznaczają granice tego, o co walczymy.
Więc kiedy przyjdą trudne momenty – a będzie ich w kolejnych dniach coraz więcej, kiedy ogarnie nas frustracja i zwątpienie; kiedy pomyślimy sobie, że może rząd ma rację i nie stać nas na kupowanie benzyny po 10 zł; wówczas przypominajmy sobie po prostu, jaka jest stawka tej wojny.
Bo za pokonanie Putina warto dzisiaj zapłacić każde pieniądze.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest politolożką i socjolożką. Była wiceministrem spraw zagranicznych (2012-14) i ambasadorem RP w Moskwie (2014-16), wcześniej pracowała m.in. w Ośrodku Studiów Wschodnich. Obecnie członkini zarządu think tanku Instytut Strategie 2050, związanego z ruchem Polska 2050. Komentarz, pierwotnie zamieszczony na profilu facebookowym autorki, publikujemy za jej życzliwą zgodą.