Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaczęli sędziowie, którzy uznali, że przygotowany przez administrację prezydenta i komunistów projekt reformy konstytucyjnej jest zgodny z prawem. W Konstytucji zapisano, że prezydenta ma wybierać cały naród. Tego zdania jest też 80 proc. Ukraińców, ale sąd zdecydował, że od roku 2006 prezydenta może wybierać parlament. Projekt poparła Rada Najwyższa - to drugi cukierek. Blokując jej prace, opozycja zepsuła elektroniczny system do glosowania. Nic z tego: prezydencka większość zagłosowała rękami. Niektórzy deputowani nawet dwoma. Opozycja twierdzi, że “za" głosowało tylko stu deputowanych. Ale ważne jest przecież nie to, ilu deputowanych głosuje i w jaki sposób. Ważne, kto i jak liczy głosy. Naliczono 276 głosów “za". Aby projekt wszedł w życie, na następnej sesji Rady trzeba naliczyć 300. Jest czas, aby się dobrze przygotować. Ostatni cukierek znów od sędziów. Uznali oni, że prezydent Leonid Kuczma może kandydować po raz trzeci. Konstytucja mówi tylko o dwóch kadencjach? I znów ważne jak te kadencje liczyć...
Czy Kuczma będzie kandydował? Nikt, i on też, tego nie wie. Na razie chyba gra - tak z opozycją, jak i z ewentualnymi następcami, którym też nie wierzy. Jeśli zmiany Konstytucji wejdą w życie, władza obecnego lidera opozycji Wiktora Juszczenki, który ma największe szanse na zwycięstwo w jesiennych wyborach prezydenckich będzie ograniczona. I tylko do roku 2006, czyli do wyborów nowego parlamentu.
Opozycja zapowiada walkę na ulicach i mówi o “gruzińskim wariancie". Jest on jednak na Ukrainie niemożliwy. Ukraina to nie Gruzja: opozycja jest słabsza, a władza skuteczniejsza. W dodatku trzyma media w swoich rękach. Większość Ukraińców nie wierzy, że uliczne protesty mogą coś zmienić.