Nowe szaty Ewangelii

Anna Wierzbicka proponuje interpretację Nowego Testamentu za pomocą sześćdziesięciu prostych i uniwersalnych pojęć. Czas pokaże, czy jej książka zainicjuje nową debatę teologiczną.

23.03.2003

Czyta się kilka minut

Gdy po ukazaniu się „What Did Jesus Mean?” pytałem Annę Wierzbicką, jak to się stało, że nagle zainteresowała się znaczeniem słów Jezusa, usłyszałem taką odpowiedź: „To niezupełnie tak. Zagadnieniem języka religii w ogóle, a sensem słów Jezusa w szczególności, interesuję się od dobrych 30 lat. W roku 1971, jeszcze przed wyjazdem z Polski, spróbowałam wyjaśnić sobie, co tak naprawdę znaczy modlitwa »Ojcze nasz«. Napisałam więc na ten temat artykuł, który posłałam do »Tygodnika Powszechnego«. Jerzy Turowicz przyjął tekst do druku. Artykuł był już po korektach, gdy wrócił z Rzymu ks. Bardecki i złapał się za głowę, sądząc, że to jakieś herezje - i korekty poszły na przemiał. Muszę przyznać, że patrząc na to z perspektywy prawie 30 lat, wdzięczna jestem Opatrzności Bożej za interwencję, bo widzę, że moja ówczesna analiza była ogromnie niedojrzała”.

Przywołałem dłuższy fragment z rozmowy, która ukazała się w 2000 r. w „Życiu Duchowym”, gdyż jest znakomitym wprowadzeniem nie tylko w problematykę książki, której wersja polska właśnie się ukazała (niestety, bez ważnej części poświęconej „Kazaniu na Górze” i wspomnianej modlitwie „Ojcze Nasz”), ale również w styl Autorki - przekonanej o wartości wyników własnych badań, ale skromnej i gotowej do dyskusji.

Anna Wierzbicka mówi o sobie: „Jestem wierzącą i »praktykującą« katoliczką”, a o książce powiada: „Myślę, że rozważania te wytyczają kierunek lepszemu rozumieniu słów i obrazów Jezusa, i mogą stać się drogowskazem na trzecie tysiąclecie”. Czy nie jest to zamysł zbyt ambitny? Czy rzeczywiście językoznawca może nam pomóc lepiej rozumieć Jezusa? Chyba nie jest bez znaczenia fakt, że książka „Co Jezus mówi?” została napisana w dalekiej Australii i że jej Autorka jest jednocześnie członkiem Rosyjskiej Akademii Nauk - jest więc z natury rzeczy członkiem wielu wspólnot kulturowych, zna ich wrażliwość i możliwości percepcyjne.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że naukowe wnioski Wierzbickiej są oparte nie tylko na zaiste onieśmielającej literaturze przedmiotu, ale na stałym kontakcie z Mistrzami duchowymi, takimi jak żyjący w VII wieku mistyk Izaak z Niniwy i XVII-wieczny jezuita francuski Dominik de Caussade. Obu łączy przekonanie, że warunkiem rozumienia słów Jezusa jest nieustanna świadomość Bożej obecności.

Cel, jaki stawia przed sobą Autorka, nie jest błahy: „zainicjowanie nowego typu egzegezy biblijnej, którą można by określić mianem »egzegezy semantycznej«. (...) Będę przy tym korzystała z metodologii i wyników analiz prowadzonych w ramach semantyki lingwistycznej, a w szczególności z narzędzia metodologicznego, jakim są »pojęcia proste i uniwersalnej Metoda ta może, jak sądzę, otworzyć całkowicie nowe perspektywy w badaniach nad Ewangelią, przede wszystkim zaś nad znaczeniem słów Jezusa”. Czy tak naprawdę się stanie - trudno osądzić. Jedno jest pewne: Wierzbicka swobodnie porusza się zarówno w gąszczu literatury egzegetycznej dostępnej tylko nielicznym, jak po wytyczonym przez siebie szlaku pojęć prostych i uniwersalnych.

Jednym z nierozwiązywalnych, jak się wydaje, problemów jest pytanie o zakorzenienie tekstów ewangelicznych w konkretnym kontekście kulturowo-religijnym z jednej strony i ich uprawomocniona pretensja do powszechnej obowiązywalności (oczywiście dla chrześcijan). Kluczowymi pojęciami umożliwiającymi przezwyciężenie pozornej, zdaniem Wierzbickiej, dychotomii są inkulturacja i „ekskulturacja”: „Skoro nauka Ewangelii tak mocno tkwi w kulturze Palestyny I wieku i jest równie silnie uwarunkowana przez całe wieki interpretacji w duchu europejskim, nie sposób jej przekazać innym kulturom, nie oddzielając jej przedtem od kulturowych korzeni. Żeby ubrać ów przekaz w nową szatę, trzeba najpierw zdjąć z niego starą”.

Ten niełatwy proceder uwalniania tekstów ewangelicznych od ciążących na nich przyzwyczajeń interpretacyjnych staje się możliwy dzięki zastosowaniu pojęć prostych i uniwersalnych. Lektura precyzyjnych, a chwilami nawet drobiazgowych analiz osiemnastu przypowieści z Ewangelii synoptycznych z zastosowaniem wspomnianej egzegezy semantycznej, przy jednoczesnym uwzględnianiu dotychczasowych ustaleń biblistów, pozwala nie tylko rozumieć religijne i moralne przesłanie słów Jezusa, ale również odsłania słabości egzegezy czysto filologicznej, obojętnej wobec praktycznych zastosowań własnych analiz. Jest to możliwe dzięki minijęzykowi: „Minijęzyk, składający się z ok. sześćdziesięciu pojęć prostych, a zarazem uniwersalnych, okazał się stosownym narzędziem w myśleniu nad złożonymi i kontrowersyjnymi zagadnieniami teologii nowotestamentowej. Więcej nawet:ponieważ eksplikacje sformułowane w elementarnym minijęzyku pozbawione są technicznego charakteru i nie są obciążone wielowiekowym bagażem religijnych i akademickich dysput, dają czytelnikowi możliwość całkiem nowego spojrzenia na naukę Jezusa i pozwalają ominąć wiele problemów, które po części mogą być wynikiem używania specjalistycznego żargonu we wcześniejszych rozważaniach na ten temat”. Korzyść to niemała.

Czy nowa metoda czytania Ewangelii zrywa z ich tradycyjnym odczytaniem? Zawodowy biblista może się zżymać na banalnie prosto brzmiącą wykładnię jakże wieloznacznych niekiedy przypowieści - jak dla dzieci. No tak, ale przecież sam Jezus powiedział: „Jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”. To prawda, że stulecia badań biblijnych odsłoniły gąszcz problemów związanych zwłaściwym odczytaniem tekstów natchnionych. Wszak badania naukowe winny służyć zrozumieniu, a nie mnożeniu trudności. Tak w każdym razie pojmuje swoje zadanie autorka „Co mówi Jezus?”: „Dla większości z tych wypowiedzi [Jezusa] istnieje taka interpretacja, która daje na koniec zrozumiały i spójny obraz całości - interpretacja uzyskana w wyniku parafrazowania biblijnych słów za pomocą pojęć prostych, intuicyjnie zrozumiałych i zarazem uniwersalnych”.

Nie możemy omówić części analitycznej, gdyż pożytki z niej płynące trzeba „przerobić” na własną rękę. Jednak dla ilustracji metody Anny Wierzbickiej przywołam jeden, jak się wydaje szczególnie pouczający przykład - przypowieść o faryzeuszu i celniku z dość zagadkowym zakończeniem. Oto jak, zdaniem Wierzbickiej, należy odczytać obie postawy.
Faryzeusz o sobie:

„Ja nie jestem taki jak pewni inni ludzie ci inni ludzie są złymi ludźmi ci inni ludzie robią wiele złych rzeczy ci inni ludzie nie żyją z Bogiem ja nie robię złych rzeczy ja robię wiele dobrych rzeczy ja jestem kimś dobrym ja żyję z Bogiem to bardzo dobrze”.

A celnik:

„Robię wiele złych rzeczy nie jestem kimś dobrym Bóg jest kimś dobrym nie żyję z Bogiem to bardzo źle chcę żyć z Bogiem”.

Już nie mamy wątpliwości, dlaczego modlitwa celnika jest miła Bogu, zaś faryzeusza budzi wątpliwości.

Co się zaś tyczy wniosków i perspektyw, zwróciłbym uwagę na konsekwencje zaproponowanej lektury tekstów nowotestamen-towych dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, na możliwości prostego i dla każdego zrozumiałego sformułowania dogmatów (nawet Trójcy Świętej i tajemnicy wcielenia) i wyznania wiary chrześcijańskiej. Wreszcie odsłaniają się ciekawe perspektywy ujęcia żydowskości Jezusa z jednej strony i uniwersalności Jego przesłania. Interesujące są też uwagi Autorki w nawiązaniu do ustaleń Jeana Delumeau na temat przyczyn dechrystianizacji. Nie muszę dodawać, że znajdujemy się w centrum współczesnej debaty teologicznej, którą przypomniały przed kilku laty encykliki „Ut unum sint” i „Redemptoris missio” z jednej strony, a deklaracja „Dominus Iesus” z drugiej.

Czy książka Anny Wierzbickiej zainicjuje nową debatę teologiczną, jak to się stało dzięki pracom ks. Wacława Hryniewicza (który nawiasem mówiąc jest dla Autorki ważnym punktem odniesienia)? Trudno dociec, choć należałoby sobie tego życzyć. Z wielu względów, z których najważniejszym jest pytanie, co tak naprawdę mówi dziś do nas Jezus.

ANNA WIERZBICKA, „CO MÓWI JEZUS? OBJAŚNIENIE PRZYPOWIEŚCI W SŁOWACH PROSTYCH I UNIWERSALNYCH”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2002, tłum. Izabela Duraj-Nowosielska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003