Nowe miejsce dla słów

MARCIN HAMKAŁO, kurator programu Gdańsk Miasto Literatury: Literatura nie była do tej pory postrzegana jako najmocniejsza strona gdańskiej kultury. Inwestowanie w nią uwagi i środków wydaje się planem ambitnym, ale daje potencjał dla zmian.

12.12.2022

Czyta się kilka minut

Okłądka dodatku: Siedziba projektu Gdańsk Miasto Literatury przy ul. Długiej 35 / ŁUKASZ GŁOWALA / GDAŃSK MIASTO LITERATURY
Okłądka dodatku: Siedziba projektu Gdańsk Miasto Literatury przy ul. Długiej 35 / ŁUKASZ GŁOWALA / GDAŃSK MIASTO LITERATURY

GRZEGORZ JANKOWICZ: Gdańsk chce stać się częścią ­międzynarodowej sieci Miast Literatury UNESCO. Jakie będą z tego korzyści?

MARCIN HAMKAŁO: Współpraca przy definiowaniu potrzeb, a następnie konsultowanie założeń programu i wszystko, co się z tym procesem wiąże, wydają mi się co najmniej tak samo cenne jak uzyskanie decyzji o przyłączeniu do sieci. Punktem wyjścia jest próba zebrania pod wspólnym, ale możliwie najbardziej różnorodnym i zapraszającym do ­współpracy sztandarem jak największej liczby aktywnych osób i doprowadzenie do sytuacji, że i władze miejskie, i instytucje, i sami mieszkańcy zaczną myśleć o sobie jako o obywatelach miasta literatury.

Gdańsk jest w tej dziedzinie aktywny od lat. Działa tu Gdański Fundusz Wydawniczy, prowadzone są programy rezydencyjne, działa sieć ICORN, istnieją stypendia kulturalne, programy wspierające NGO, przyznawana jest nagroda Europejski Poeta Wolności, Nagroda za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Pomorska Nagroda Literacka „Wiatr od morza”, organizowane są Gdańskie Targi Książki czy Oliwskie Święto Książki oraz Wielki Maraton Czytelniczy. Bardzo dobrą robotę robią też instytucje takie jak Nadbałtyckie Centrum Kultury, Instytut Kultury Miejskiej, Europejskie Centrum Solidarności czy Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna. Coraz prężniej na zbiorową wyobraźnię działa Gdański Teatr Szekspirowski. Zadaniem projektu Gdańsk Miasto Literatury jest wykorzystanie tego potencjału i zbudowanie wspólnej, atrakcyjnej opowieści, a także zaproponowanie możliwej do zrealizowania, ambitnej obietnicy na przyszłość.

Na jakim etapie jesteście w tej chwili?

Konsultacji, burzy mózgów i tworzenia witryny literackiej miastoliteratury.com, która właśnie wystartowała. Przede wszystkim jednak cały czas rozmawiamy ze środowiskiem, próbując udokumentować i zebrać do dalszej analizy najbardziej newralgiczne problemy i zanotować najciekawsze pomysły. Budujemy też relacje międzynarodowe, spotykamy się z miastami działającymi już w sieci UNESCO. Dostaliśmy również szansę na zdefiniowanie na nowo i zaprogramowanie dwóch ważnych dla Gdańska miejsc: dawnego Domu Dobroczynności przy ul. Sierocej i dawnego Domu Rosyjskiego przy Długiej 35. Pierwsze z tych miejsc stanie się po remoncie Domem Literatury, drugie pozwala nam tymczasem uruchomić wstępną działalność, testować rozwiązania i budować zespół.

Nick Barley, dyrektor festiwalu literackiego w Edynburgu, powiedział kiedyś, że gdy chcemy stworzyć miasto literatury, kluczem do sukcesu jest wyrazista tożsamość danego miejsca, idea założycielska, wokół której budowane są dalsze działania. Jak wygląda to w przypadku Gdańska?

Gdańsk powszechnie kojarzy się z heroicznymi i niezwykle malowniczymi wydarzeniami i postaciami ze współczesnej historii, z etosem Solidarności. Dlatego też postrzegany jest jako miasto wolności, ale też miasto czupurne, niepoddające się łatwo zewnętrznym wpływom. Mówiąc inaczej – Gdańsk to miasto samodzielne, ale też mające dużo do powiedzenia na swój temat, młode, nieoczywiste.

A literacko?

To wciąż miasto Güntera Grassa, Marii Janion, Stefana Chwina, Pawła Huelle, ale też oczywiście miasto autorów i autorek młodszych i najmłodszych pokoleń, którzy czasem czują się tutaj niespełnieni czy nie dość obecni. Z naszych rozmów wynika, że gdańskie mitologie współczesne mają jeszcze wiele do osiągnięcia w literaturze. Na polu społecznym czy politycznym Gdańsk nie ma trudności z budowaniem swojej narracji. Można się oczywiście z nią spierać czy poddawać ją krytyce, niemniej jest ona silna i wyrazista. Natomiast w perspektywie opowieści literackiej wciąż wiele wątków czeka na zebranie i pokazanie światu. I nie chodzi mi tylko o szukanie nowych tonów, żeby w końcu wydać jedną czy drugą prozatorską czy poetycką petardę, jaką w teatrze okazało się przed chwilą „1989” Katarzyny Szyngiery, ale również o rzetelną pracę u podstaw.

Pandemia, wojna, kryzys ekonomiczny – wszystko to potężne wyzwania społeczne. W takiej sytuacji Gdańsk postanawia stworzyć nową przestrzeń literacką. Czy to odpowiedni moment?

W czasach niepokoju kultura ma do odegrania szczególną rolę. Koncentrując się na innych palących problemach, nie możemy o tym zapominać. Jednak sam pomysł na nowe otwarcie dla literackiego Gdańska zrodził się kilka miesięcy wcześniej, a wojna wybuchła, gdy nasze działania były już w toku. 24 lutego, zresztą jak pewnie wielu z nas, musieliśmy zmodyfikować część planów, ale długoterminowe założenia pozostają w mocy. Chcemy, aby pole literackie było priorytetem działań kulturalnych miasta w najbliższych latach. Nasze działania opieramy na diagnozach, które postawiliśmy już wcześniej i które wojna raczej wyostrza, niż osłabia.

Jakie są główne założenia Waszego programu?

Z niedokończonych jeszcze, ale już częściowo zanalizowanych badań pola literackiego i po przedyskutowaniu opinii środowisk kulturalnych wiemy, że literatura nie była do tej pory postrzegana jako najmocniejsza strona gdańskiej kultury. Inwestowanie w nią uwagi i środków wydaje się w związku z tym planem ambitnym, ale daje szczególny potencjał dla zmian, także społecznych. Literatura nie wymaga zaawansowanych technologii ani dużych nakładów. Jest stosunkowo dostępna, a kompetencje z nią związane można łatwo rozwijać. A przy tym jest to dyscyplina zaniedbana, niedofinansowana, systemowo wręcz pauperyzowana, do tego trudna do skomercjalizowania – w tym także do zainteresowania nią sponsorów czy po prostu tak zwanych przemysłów kreatywnych. Jednocześnie jest niezbędna nam wszystkim, o czym zdarza się nam zapominać. Dlatego postanowiliśmy stworzyć i nowe miejsca, i nowe mechanizmy dla jej rozwoju.

Gdy mówisz o słabości pola literackiego, masz na myśli Gdańsk czy całą Polskę?

Chodzi mi o całościową perspektywę. I nie tylko o samych pisarzy, ale o wszystkie zawody związane z produkcją literacką. Problematyczne są przede wszystkim mechanizmy finansowania poszczególnych działalności i system ich zgrania w procesie wydawniczym oraz przełożenie całości na ważny społecznie, ale trudny do systemowego wspierania element tej układanki, czyli na życie literackie. Dla przykładu, musimy zmierzyć się z takimi problemami, jak nieobecność krytyki literackiej, cenzura finansowa i instytucjonalna, auto­cenzura i kurczące się pole eksperymentu literackiego, archaiczna centralizacja i zupełne oderwanie od żywych inicjatyw właściwie wszystkich ogólnopolskich programów tak zwanej promocji czytelnictwa, nagrodyzm jako dominujący sposób filtrowania wartości artystycznych, niedostatek stałych i dostępnych miejsc na rozmowę o książkach czy wypieranie księgarń z centrów miast. W ogólnej perspektywie warto byłoby po prostu zadbać o odbudowę czegoś, co można nazwać etosem zawodów literackich. Bez tej gęstej i dobrze funkcjonującej sieci powiązań trudno stymulować powstawanie i widoczność atrakcyjnych, wartościowych inicjatyw literackich – zarówno w lokalnym, jak i w szerszym, ogólnopolskim czy globalnym kontekście.

Gdańsk ma szansę to zmienić?

Gdańsk chce spróbować. Lubimy tu myśleć, że unikalne doświadczenie miasta, siła i charakter jego współczesnej historii oraz aktualne ambicje i plany na przyszłość – wszystko to razem daje potencjał do stworzenia wartościowego programu rozwoju pola literackiego, który może stać się impulsem czy punktem odniesienia również dla innych ośrodków miejskich. Bo to właśnie miasta mogą w tej kwestii zdziałać najwięcej.

Dlaczego?

Ponieważ miejska działalność w obszarze kultury pozwala na koncentrację środków i energii, przy jednoczesnym uwzględnianiu lokalnej specyfiki, co daje wyjątkowo dużą skuteczność.

Sam masz zewnętrzną perspektywę.

To prawda. Pochodzę z Wrocławia i na Gdańsk zawsze patrzyłem z podziwem z oddali. Z bliska to zawsze wygląda trochę inaczej, widać też problemy, to oczywiste. Uczestnicy kultury z innych regionów znają Gdańsk ­zazwyczaj z ­kilkudniowych wizyt oraz z legend, które przez lata wokół niego ­narosły. W takim wspomnieniu czy intuicji o życiu w Gdańsku wielu z nas się dość szybko zakochuje, podobnie jak w wyobrażeniach o Krakowie, Lublinie, Lwowie, Wilnie czy Kopenhadze. Dobra literatura wyprowadzona z miejsca ma to do siebie, że umie zajrzeć za kulisy takiej makiety, nie prześlizguje się po powierzchni. Dlatego jest znakomitą podstawą do budowania głębszej tożsamości miejsca. Takiej, którą się pasjonują turyści, ale którą może też wziąć za swoją ktoś, kto wybrał to miejsce na dłużej.

Na tym wczesnym etapie aplikowania do sieci Miast Literatury UNESCO będziecie skupiać się na działaniach lokalnych czy chcecie raczej wychodzić do szerszego grona odbiorców?

Będziemy starać się łączyć te perspektywy. Na arenie międzynarodowej mamy już kilka inicjatyw dobrze ugruntowanych i rozpoznawalnych, jak choćby nagrodę Europejski Poeta Wolności czy festiwal Odnalezione w Tłumaczeniu. Obie te inicjatywy ożywiają międzynarodowy obieg literatury w Polsce, pozwalają dostrzec to, co w danym momencie jest szczególnie ważne na świecie. Na drugim biegunie jest na przykład poetycki festiwal Fala Poprzeczna, który nawiązuje do tradycji poezji zaangażowanej w rzeczywistość tu i teraz.

Dobry punkt wyjścia.

Tak, ale nadal brakuje pola wspólnego – wspólnego formatu. Postanowiliśmy zacząć od zdefiniowania takich wspólnych miejsc zarówno w sieci (takim miejscem ma być miastoliteratury.com), jak i w analogowej przestrzeni miasta.

Kamienica przy ulicy Długiej 35 będzie takim wspólnym miejscem do działania?

To miejsce o fascynującej historii. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat było ono związane z kulturą rosyjską. Przejęliśmy więc obiekt symbolicznie nacechowany, do tego dobrze znany gdańszczanom, w przewrotny sposób prestiżowy. Nie chcemy zapominać ani wymazywać tej historii, zresztą byłoby to niemożliwe. Chcemy jednak zerwać z modelem kolonializmu kulturowego, którego doświadczaliśmy wszyscy i który tu przy Długiej 35 uprawiano przez wiele dekad.

Obciążenie symboliczne jest ­olbrzymie.

To prawda. Otrzymaliśmy przestrzeń, która była rewersem tego, czym i w jaki sposób chcielibyśmy się zajmować. Dlatego potrzebowaliśmy wsparcia artystów z Ukrainy, aby zmierzyć się z tym zadaniem. Potrzebowaliśmy rytuału przejścia, który jednak nie byłby tylko gestem, lecz aktywnym i konkretnym działaniem, po którym zostałby trwały ślad. Ten symboliczny egzorcyzm to dobry punkt wyjścia do rozmowy o literaturze i jej przekładalności, o przekładalności doświadczeń narodowych, o roli przekładu w relacjach międzynarodowych, ale też wprost – o politycznym znaczeniu literatury.

Gdańsk funkcjonuje w obrębie ­większej metropolii trójmiejskiej. Czy będziecie to uwzględniać w swoich działaniach?

Dla mieszkańców Gdyni, Sopotu i Gdańska Trójmiasto to wspólna przestrzeń kulturalna, choć polityka każdego z miast prowadzona jest autonomicznie, a ambicje i osiągnięcia z poziomu organizatorów są wyraziście osobne. W tej chwili wszystkie trójmiejskie wydarzenia literackie funkcjonują niezależnie od siebie. Gdyby udało się nawiązać szerszą współpracę, byłoby to epokowe osiągnięcie. Porozumienie w tej kwestii będzie z pewnością jednym z naszych najbardziej ambitnych celów.

Jest na nie szansa?

Wcześniej podejmowane były różne próby współpracy, z takim sobie skutkiem. Teraz poprzeczka jest postawiona nieco wyżej. Aplikowanie do sieci Miast Literatury UNESCO to wyzwanie na tyle wielowątkowe, że znajdzie się w nim rola dla wszystkich. Uważam, że błędem byłoby nie skorzystać z takiej szansy na zbudowanie wspólnej opowieści literackiego Trójmiasta.

Gdański projekt literacki w tej chwili rozwija się w miejscu nieoczywistym, bo w Gdańskiej Galerii Miejskiej. Jakie to ma znaczenie?

Definiowanie nowego programu literackiego w instytucji zajmującej się sztuką współczesną pozwala spojrzeć na pole literackie z innej perspektywy. Trendy kulturowe od dawna zapraszają literaturę do świata sztuki, filmu czy teatru. Odwrócenie zasad tej grawitacji, co ma miejsce w tym przypadku, może pozwolić na interesującą zamianę ról. Chcielibyśmy zobaczyć, co z tego wyniknie. Szukanie nowych impulsów, paradygmatów współpracy, budowania publiczności, mechanizmów finansowania po tej stronie lusterka może być bardzo ożywcze. To też intuicyjnie najbardziej naturalny sposób, żeby do literatury przekonać nieprzekonanych.

Stawiasz na bardziej indywidualny, spersonalizowany model lektury?

Potrzebujemy oczywiście wzmocnienia indywidualnych kompetencji czytelniczych, bez których niemożliwy jest głębszy kontakt z tekstem. Ale równie niezbędne jest przywrócenie, a czasem wywołanie nowych sytuacji społecznych, które pozwolą nam korzystać z jednoczących mocy literatury. ©

MARCIN HAMKAŁO jest menadżerem kultury, współtwórcą i dyrektorem Muzeum Pana Tadeusza (do 2021 r.). Od 2006 r. dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania, od 2021 r. prezes i redaktor naczelny Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego. Pełnomocnik Prezydenta Miasta Gdańska ds. programu Gdańsk Miasto Literatury.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2022

Artykuł pochodzi z dodatku „Gdańsk Miasto Literatury