Noblista i film

Nobel literacki dla filmowca? Oczywiście, na poły żartuję; Harold Pinter jest świetnym dramaturgiem i jego nazwisko w pierwszym rzędzie kojarzy się z teatrem, z angielską odmianą teatru absurdu. We mnie na przykład wiadomość o tegorocznym Noblu natychmiast wywołała obraz z przedstawienia Urodzin Stanleya, które na początku marca 1968 roku, tuż-tuż przed wydarzeniami marcowymi, oglądałem jako student w warszawskim Teatrze Polskim.

23.10.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Wcale jednak nie jestem pewny, czy od pewnego momentu - gdzieś od początku lat 70., od Złotej Palmy dla “Posłańca" - osiągnięcia Pintera-filmowca nie zaczęły dorównywać jego teatralnym zasługom. W każdym razie w mojej Encyklopedii Larousse’a określany jest jako “scenarzysta i dramaturg brytyjski". Rzeczywiście jego dorobek scenariopisarski jest ogromny, zarówno ilościowo (na stronie internetowej IMDB - aż 54 tytuły, głównie jednak widowisk telewizyjnych), jak przede wszystkim jakościowo.

Zresztą pośród osiemnastu jego zrealizowanych scenariuszy pełnometrażowych filmów kinowych (tylu się doliczyłem) nie ma ani jednego oryginalnego. Pięć z nich to adaptacje jego własnych sztuk, w tym tak znane jak “Dozorca" (1963) Clive’a Donnera czy “Zdrada" (1982) Davida Jonesa (jeden z dwóch scenariuszy Pintera nominowanych do Oscara). Jednak prawdziwe arcydzieła - “Wypadek" (1967) i “Posłaniec" (1971) Josepha Loseya, a zwłaszcza “Kochanica Francuza" (1981) Karela Reisza - mieszczą się w osobnej kategorii: filmów, przy których realizacji Harold Pinter był jedynie adaptatorem cudzych powieści, a przecież wszystkie one wiązane są ze specyficznym typem jego scenariopisarstwa. (Nawiasem mówiąc, także jedyny film w jego reżyserii, “Butley", 1974, jest adaptacją cudzej sztuki - Stuarta Graya). Komentując wkład scenarzysty do wymienionych filmów, formułowano zwykle podobne określenia, jakim opatrywano jego własne dramaty: “realność przechodząca niepostrzeżenie w inny wymiar", “wzmożone napięcie" wynikłe z ascetycznego ograniczania fabuły do kilku najistotniejszych wątków.

Gdybym miał wskazać na jedno największe scenariopisarskie osiągnięcie Pintera, godne wszystkich nagród, wymieniłbym “Kochanicę Francuza" (choć i za nią nie dostał Oscara, mimo że to właśnie była jego pierwsza nominacja). Był to właściwie wyczyn czysto profesjonalny, z zakresu techniki adaptacji, znamionujący pisarza bezbłędnie czującego specyfikę kina. Chodziło mianowicie o oddanie filmowymi środkami rozbudowanego w powieści Fowlesa, tworzącego cudzysłowowy dystans, komentarza narratora. To Pinter wymyślił w tej funkcji wątek filmu w filmie: romans pary aktorów, nieświadomie przedrzeźniających płomienną miłość dwojga dziewiętnastowiecznych postaci, jakie przyszło im grać. Wspaniały pomysł, który w dodatku świetnie sprawdził się na ekranie, ucieleśniony przez parę Meryl Streep - Jeremy Irons!

Dziwne, ale od przeszło dziesięciu lat (ostatnim jego zrealizowanym scenariuszem jest jak dotąd adaptacja “Procesu" Kafki z 1993 roku, przyznać trzeba - niezbyt udana) w filmografii Pintera dominuje aktorstwo. Pierwszy aktorski epizod zagrał zresztą od razu w “Służącym" (1963), który był także jego scenariopisarskim debiutem. Ostatnio jednak gra role coraz większe: mogliśmy go zobaczyć jako wuja Bertrama w “Mansfield Park" (1999) Patricii Rozemy według Jane Austen czy jako wujka Benny’ego w politycznym thrillerze Johna Boormana “Krawiec z Panamy" (2001). W najgorszym razie więc to doświadczenie aktorskie zadecyduje pewnie, że Harold Pinter “odzyska mowę", kiedy trafi w grudniu do Sztokholmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2005