Niemieckie słowo: Auschwitz

Problem nie jest nowy. Nawet wiodący amerykański dziennik, liberalny "The New York Times, pisząc o II wojnie światowej używał, bywało, błędnego określenia Polish concentration camps. .

10.04.2006

Czyta się kilka minut

Błąd ten, fatalny, popełniają nie tylko gazety niemieckie. Choć oczywiście w gazecie niemieckiej - ostatnio w popularnym tygodniku "Der Spiegel" (polnische Vernichtungslager) - brzmi to szczególnie, z wiadomych powodów. Z tych samych powodów Niemcom mniej wolno. Niemcy, powiedzmy to otwarcie, powinni być bardzo powściągliwi komentując np. skierowaną do UNESCO propozycję polskiego rządu, aby zmienić oficjalną nazwę miejsca pamięci w Auschwitz na "Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny Auschwitz-Birkenau". Kluczowe jest dodanie słowa "niemiecki" - by raz na zawsze było jasne, że Auschwitz nie był "polskim obozem".

Przykładem tego, dokąd zabrnąć może niemiecki autor, jeśli zapomni o tym, ile mu wolno, jest kuriozalny komentarz w stołecznym "Berliner Zeitung"

(z 1 kwietnia), którego autor z niebywałą gwałtownością krytykuje propozycję polskiego rządu. "Ludobójstwo nie było wynalazkiem nazistów i nie skończyło się wraz z ich końcem" - pisze Arno Widmann, po czym uderza w jeszcze wyższy, trudny już do zniesienia ton: "Auschwitz stało się słowem-kluczem, przy pomocy którego mówimy o najgorszych zbrodniach. Zmiana nazwy to próba zredukowania Auschwitz jedynie do niemieckiego wydarzenia z lat 1940-1945. Tak nie wolno". Bardzo przepraszamy, ale czego nie wolno? Przypominać, że Auschwitz założyło państwo niemieckie? Czyżby największa zbrodnia w historii ludzkości nie była "niemieckim wydarzeniem"?

Nie byłoby się czym zajmować, gdyby te absurdy opublikowała gazeta skrajnie prawicowa, a Widmann był takim właśnie publicystą. Tymczasem to człowiek z "pokolenia '68", w przeszłości zaangażowany działacz lewicowy (współzałożyciel dziennika "taz", sztandaru tego pokolenia), obecnie szef działu opinii "Berliner Zeitung". Czy więc aż tak bardzo zmienił poglądy "na prawo"? To nie takie proste. Jest on raczej przykładem (nie jedynym) tej części niemieckiej lewicy odwołującej się do "roku '68", która od pewnego czasu "przezwycięża" nie tylko przeszłość Niemiec, ale także własne biografie, zabierając się przy tym za udzielanie lekcji innym narodom, jak powinny pamiętać.

Problem w tym, że takie interpretowanie narodowego socjalizmu, jak czynią to Widmann i inni podobni mu autorzy, prowadzić może do nowego historycznego rewizjonizmu, do relatywizowania niemieckiej winy niejako od innej strony, już nie skrajnie prawicowej. I w efekcie do - choćby i niechcianego - podważenia tego niemieckiego konsensu, jaki ukształtował się jeszcze w latach 80., podczas słynnego "sporu historyków" (Historikerstreit): konsensu o wyjątkowości zbrodni narodowosocjalistycznych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2006