Nie na felieton

Raz już chyba użyłam tego (lub prawie tego samego) tytułu, ale trudno: tylko ten jest właściwy. Bo chodzi o temat, który, z nagła gorący i ważny, nie pasuje na miejsce byle jakie.

03.06.2008

Czyta się kilka minut

Ale "na marginesie" jestem na swoim miejscu, więc po pierwsze z tym zastrzeżeniem w tytule, po drugie ograniczając się tylko do małego wycinka tematu, spróbuję głos zabrać. Tym bardziej że gdy dawno temu pisałam dla "Tygodnika" wstępniak pt. "Obiecaliśmy", ("TP" 15/2007) dopominając się, aby obietnica świątyni-wotum, w imieniu nas wszystkich złożona przez parlament, nie grzęzła w obojętności, rezonansu raczej nie było ani w mediach, ani w Warszawie na Miodowej. Tylko czytelnicy pytali w listach: co mają robić?

Od paru tygodni sytuacja jest zupełnie inna. Kościół warszawski zakomunikował obszernie i na wiele sposobów, że powołano specjalną instytucję do realizacji idei, która nadto okazała się o wiele bardziej złożona i wielostronna niż kościół-wotum. Ma to być Centrum Opatrzności, łączące kościół z wieloma formami utrwalania historii Polski jako źródła zarazem patriotyzmu i wiary. Plan jest tak bogaty, a zarazem tak jeszcze szkicowo przedstawiony, że zapowiada ogromną potrzebę debaty twórców, mędrców, wychowawców i duszpasterzy. Choćby o tym, co wybrać z owego dziedzictwa, a potem - jakim językiem wyrazić to w świątyni, a więc w przestrzeni sakralnej (o innych zaplanowanych przestrzeniach nawet tu nie wspominam). Jasne, że nic z tych spraw nie dokona się ani w jednej, ani w całym ciągu felietonowych dywagacji.

Ale - i to jest sedno, a zarazem zakończenie mojego w tym udziału - ten nowy, rozbudzający nasze wspólne nadzieje etap owego "Obiecaliśmy!" zaczął się w niedzielę 1 czerwca ogłoszoną świętem Dziękczynienia, które zaistnieje na stałe. Mamy odtąd co roku "dziękować Bogu za wolną Polskę". W kościołach całego kraju, a szczególnie dokoła powstającej, a potem już czynnej świątyni wilanowskiej. Zbiórka datków winna stać się materialnym znakiem tej naszej wdzięczności. Byłoby czymś ogromnie ważnym i pocieszającym, gdyby to wezwanie duszpasterskie okazało się skutecznym lekiem na naszą dzisiejszość. Gdyby nas zaczęło przenosić poza wymiar, w którym tkwimy już od dawna: gdy wydaje się, że nie ma innych Polaków niż przeciwnicy na śmierć i życie albo ludzie obojętni na wszystko poza własnym interesem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2008