Nie dość znani

Dziękuję pani Józefie Hennelowej za wspomnienie o Tomaszu Strzemboszu (felieton “Byli, chłopcy byli...", “TP" nr 44/04). Byłem seminarzystą Tomasza (ze swoimi doktorantami był po imieniu, mimo bardzo dużej różnicy wieku), znam innych jego seminarzystów i doktorantów. Jeden z nich powiedział niedawno dziennikarzowi “Tygodnika Solidarność", że Tomasz chciał wychować nie tylko dobrych historyków, ale i porządnych ludzi, dlatego m.in. był dla wielu z nas tak ważny. Był, po prostu, dobrym człowiekiem, zaś wśród jego uczniów znajdowały się osoby o różnych poglądach. Był może staroświecki i dla niektórych naiwny w swojej wierze w godność i uczciwość ludzką, zwłaszcza tzw. prostych ludzi (w tej wierze miał chyba jednak trochę racji), ale jednocześnie był chrześcijański w upominaniu się o godność tych, o których inni zapomnieli (podkreślał potrzebę badania Holokaustu nie tylko Żydów, ale i Romów; jeden z jego magistrantów już pod koniec lat 80. pisał na ten temat pracę magisterską). W “TP" takie osoby powinny być szerzej i częściej obecne. Jest to ważne także w kontekście innych tekstów pani Hennelowej, w których pojawia się problem dzieci wychowywanych w związkach osób tej samej płci, kiedy pisze o “zamęcie" i zdaje się pytać, jak tłumaczyć współczesnym wartości dla jej pokolenia oczywiste. Może właśnie przez pokazywanie tak pełnokrwistych postaci jak Strzemboszowie: Teresa, Adam i Tomasz, z ich pasjami, zainteresowaniami, wadami i wzajemnymi różnicami. Inną taką osobą, zmarłą niedawno, był Włodzimierz Fijałkowski.

Studiowałem historię na KUL w drugiej połowie lat 80. Dla wielu z nas osoby wtedy tam pracujące były ważne nie tylko ze względu na ich dorobek naukowy, ale i postawę życiową: Jerzy Kłoczowski (ciężko ranny w Powstaniu, na opłatku z pasją opowiadający zasłuchanym studentom o ataku na Królikarnię), Adam Stanowski (więzień polityczny i entuzjasta samokształcenia), Tomasz Strzembosz. Wśród starszych roczników żywa była pamięć wykładów Władysława Bartoszewskiego o Polskim Państwie Podziemnym (na które przychodzili też studenci z innych wydziałów KUL i z UMCS). Wielu z tych osób już nie ma lub są w bardzo zaawansowanym wieku, wydaje się jednak, że dla wielu młodych czytelników “TP" są oni nieznani lub znani powierzchownie. Tymczasem to jedyne pismo katolickie czytane przez osoby niepraktykujące, w którym mogłyby być zamieszczane artykuły o osobach, których osobiście przeżywana wiara miała decydujący wpływ na życie i pomagała im nie ulegać rozmaitym kompromisom. Przed takimi kompromisami stajemy też dzisiaj.

DARIUSZ SZAMEL (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2005