Reklama

Ładowanie...

Nie dość znani

Nie dość znani

23.01.2005
Czyta się kilka minut
Dziękuję pani Józefie Hennelowej za wspomnienie o Tomaszu Strzemboszu (felieton “Byli, chłopcy byli...", “TP" nr 44/04). Byłem seminarzystą Tomasza (ze swoimi doktorantami był po imieniu, mimo bardzo dużej różnicy wieku), znam innych jego seminarzystów i doktorantów. Jeden z nich powiedział niedawno dziennikarzowi “Tygodnika Solidarność", że Tomasz chciał wychować nie tylko dobrych historyków, ale i porządnych ludzi, dlatego m.in. był dla wielu z nas tak ważny. Był, po prostu, dobrym człowiekiem, zaś wśród jego uczniów znajdowały się osoby o różnych poglądach. Był może staroświecki i dla niektórych naiwny w swojej wierze w godność i uczciwość ludzką, zwłaszcza tzw. prostych ludzi (w tej wierze miał chyba jednak trochę racji), ale jednocześnie był chrześcijański w upominaniu się o godność tych, o których inni zapomnieli (podkreślał potrzebę badania Holokaustu nie tylko Żydów, ale i Romów; jeden z jego magistrantów już pod koniec lat 80. pisał na ten temat pracę magisterską). W “TP" takie osoby powinny być szerzej i częściej obecne. Jest to ważne także w kontekście innych tekstów pani Hennelowej, w których pojawia się problem dzieci wychowywanych w związkach osób tej samej płci, kiedy pisze o “zamęcie" i zdaje się pytać, jak tłumaczyć współczesnym wartości dla jej pokolenia oczywiste. Może właśnie przez pokazywanie tak pełnokrwistych postaci jak Strzemboszowie: Teresa, Adam i Tomasz, z ich pasjami, zainteresowaniami, wadami i wzajemnymi różnicami. Inną taką osobą, zmarłą niedawno, był Włodzimierz Fijałkowski.
S

Studiowałem historię na KUL w drugiej połowie lat 80. Dla wielu z nas osoby wtedy tam pracujące były ważne nie tylko ze względu na ich dorobek naukowy, ale i postawę życiową: Jerzy Kłoczowski (ciężko ranny w Powstaniu, na opłatku z pasją opowiadający zasłuchanym studentom o ataku na Królikarnię), Adam Stanowski (więzień polityczny i entuzjasta samokształcenia), Tomasz Strzembosz. Wśród starszych roczników żywa była pamięć wykładów Władysława Bartoszewskiego o Polskim Państwie Podziemnym (na które przychodzili też studenci z innych wydziałów KUL i z UMCS). Wielu z tych osób już nie ma lub są w bardzo zaawansowanym wieku, wydaje się jednak, że dla wielu młodych czytelników “TP" są oni nieznani lub znani powierzchownie. Tymczasem to jedyne pismo katolickie czytane przez osoby niepraktykujące, w którym mogłyby być zamieszczane artykuły o osobach, których osobiście przeżywana wiara miała decydujący wpływ na życie i pomagała im nie ulegać rozmaitym kompromisom. Przed takimi kompromisami stajemy też dzisiaj.

DARIUSZ SZAMEL (Warszawa)

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]