Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W bloku tekstów „Młody, wykształcony, bezrobotny” piszecie m.in. o umowach śmieciowych. Pracuję zawodowo od 13 lat – zaczęłam jeszcze na studiach. Nie miałam i nie chcę mieć umowy o pracę! Ponieważ:
1. Nie chcę, aby państwo z wypracowanych przeze mnie pieniędzy, które na zatrudnienie mnie musi wydać pracodawca, odciągało niemal połowę.
2. Chcę, poprzez podatki, wspierać dobro wspólne, i robię to. Ale nie chcę, by wypracowane przeze mnie i zabrane mi w nadmiarze pieniądze służyły realizacji celów politycznych, takich jak emerytury tych, którym komunizm wmówił, że są niezwykle ważni, i którzy mają czelność z kilofami pod sejmem wymuszać subsydia dla swojej branży kosztem innych grup zawodowych.
3. Nie chcę być częścią systemu, który traktuje mnie jak osobę upośledzoną, która nie potrafi zadbać o własne sprawy w konfrontacji z pracodawcą, jak i na wypadek zdarzeń losowych. Sama zrobię to skuteczniej, zagospodarowując środki, które państwo zabiera innym w ramach „ubezpieczeń społecznych”, a potem wykorzystuje nieefektywnie.
4. Nie chcę być częścią systemu, który wszystkich przycina do jednego szablonu. Może życzę sobie mieć więcej lub mniej urlopu niż 26 dni, pracować więcej lub mniej niż 40 godzin w tygodniu, w dowolnie wybranej porze. Może życzę sobie mieć zapłacone nie za tzw. „dupogodziny”, odsiedziane w biurze, ale za efekt działań, który umiem osiągnąć w krótszym czasie.
Nie miałam i nie chcę mieć umowy o pracę, regulowanej kodeksem. I nie życzę sobie, by państwo, „w trosce o mnie”, odbierało mi taką możliwość.