Nauczycielska (nie)wygoda

Jaki obraz powojennej przeszłości przekazuje dziś szkoła czeska i słowacka? Najgorsza odpowiedź to: żaden.

28.03.2007

Czyta się kilka minut

Problemem numer jeden jest brak czasu: uczyć o tym, co działo się po 1945 r., nie ma kiedy i bywa, że uczniowie przystępują do matury z wiedzą nie wykraczającą poza koniec II wojny światowej. Ale można spotkać się też z poglądem, że przyczyną jest niechęć nauczycieli.

Całkowity pesymizm jest jednak nie na miejscu. Są uczniowie, którzy historię lubią, i są nauczyciele, którzy potrafią ją przedstawiać fascynująco bez unikania niektórych obszarów. To samo można powiedzieć o literaturze, która również opowiada o przeszłości, choć innymi środkami niż historia.

Przez 41 lat komunistycznych rządów (1948-89) nauczyciele historii byli związani centralnym programem, a dzieci uczyły się przede wszystkim dat i faktów na pamięć. Brakowało podejścia twórczego, komunikacji z pedagogiem, wspierania samodzielnego myślenia i dyskutowania. Po 1989 r. to się zmieniło, co potwierdza wielu nauczycieli i uczniów, którzy przeżyli w szkole oba okresy. Ale czeskiej historii szkolnej nadal wytknąć można nadmierne przeciążenie faktami, poświęcanie zbyt mało uwagi niektórym wydarzeniom czy jednostronność. Co więcej, do dziś nie każdy ze starszych nauczycieli potrafił wyzwolić się ze starych schematów. A w końcu w szkole - niezależnie od programów i podręczników - wszystko zależy od nauczyciela.

***

Dr Květoslava Neradová z Pragi uczyła literatury czeskiej w latach 60. na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Karola. Wspomina, że wówczas w szkolnictwie czuła się wolna; dzięki wyrozumiałości ówczesnego szefa, pisarza Jiřiego Marka, mogła opowiadać studentom także o literaturze nieoficjalnej. Potem sytuacja uległa pogorszeniu, a w 1977 r. Neradová została zwolniona za popieranie "Karty 77".

- W latach 80. nauczyciele nie mieli łatwo. Ale byli tacy, którzy mieli odwagę uczyć o sprawach zakazanych. Moje dzieci chodziły w tamtym czasie do trzech szkół średnich i dowiedziały się wszystkiego o Hrabalu, Škvoreckim, Kunderze - mówi Neradová.

Do szkoły wróciła w 1990 r. Mówi, że wielkim problemem czeskiego szkolnictwa jest fakt, że zawód nauczyciela nie ma dostatecznego prestiżu w społeczeństwie, a ci najzdolniejsi i najlepiej wykwalifikowani często wybierają inne zawody.

Zdaniem Jitki Požárovej ze Stowarzyszenia na rzecz Wychowania do Obywatelstwa i Demokracji problemem jest i to, że niewielu nauczycieli uczy innowacyjnie. Większość opiera się na "wkuwaniu". Pogląd ten podziela dr Maria Hrachovcová z wydziału pedagogicznego uniwersytetu w Ołomuńcu, dawniej specjalistka od metodologii nauczania historii, ale tylko częściowo: - Znam wielu starszych nauczycieli historii, którzy uczyli znakomicie, pracowali nowoczesnymi metodami, starali się przybliżyć nie tylko historię polityczną, ale także życie ludzi w przeszłości - zaznacza. - Tymczasem niektórzy młodzi nauczyciele wygłaszają dziś wykłady i dyktują do zeszytu to, co uczniowie mają wkuć.

Hrachovcová zaobserwowała, że studenci nie lubią zajmować się niektórymi wydarzeniami: np. odrodzeniem narodowym czy rokiem 1848; wydają się one nudne. Żywe debaty wybuchają za to przy temacie Holokaustu, II wojny światowej, lat powojennych, procesów lat 50., "złotej ery" lat 60., "normalizacji" i roku 1989. - Widzę, że niektóre wydarzenia z czasu totalizmu są dla nich wręcz trudne do uwierzenia - mówi Hrachovcová. - A sami interesują się problemem rasizmu, innymi kulturami, terroryzmem. To jest w modzie.

***

Z kolei na Słowacji historii uczy się dziś według programu z 1997 r. Najnowsza historia słowacka (i czechosłowacka) ma być nauczana w dziewiątej klasie szkoły podstawowej. Czy jest? W 2003 r. socjolog Lubomir Falt'an tak odpowiedział dziennikowi "Pravda" na pytanie, dlaczego młodych ludzi nie interesuje Słowackie Powstanie Narodowe: "Pamięć historyczna jest słaba, nikt o nią nie dba. Panuje chaos historyczny. Ludzie nie są pewni, co jest dziś pozytywne, a co negatywne".

Niektórzy nauczyciele historii w słowackich gimnazjach sądzą podobnie jak ich czescy koledzy: brak zainteresowania uczniów bierze się stąd, iż także tu o wojnie uczy się tylko pod koniec ostatniego roku i często nie ma na to czasu.

Czescy specjaliści mają nadzieję, że wiele zmieni przygotowywana reforma szkolnictwa, która ma się rozpocząć we wrześniu 2007 r. Kładzie ona nacisk na wolność i kreatywność w pracy z uczniem, a także na odpowiedzialność poszczególnych szkół. Zniknie jeden program, szkoły będą tworzyć własne "szkolne programy nauczania". Autorzy reformy wychodzą przy tym z założenia, że historia XX w. jest kluczowa dla zrozumienia współczesnego świata.

***

Niedawna propozycja niemieckiej minister szkolnictwa, by stworzyć wspólny europejski podręcznik historii, wywołała burzliwe dyskusje w Czechach, a jeszcze bardziej na Słowacji. Krytycy pomysłu argumentują, że każdy kraj ma swoją historię i tożsamość, i - jak pisze znany słowacki pisarz i dziennikarz Márius Kopcsay - wspólny podręcznik historii dla Unii Europejskiej jest niewykonalny. "Poszczególne narody mają własne spojrzenia na historię, często wzajemnie sprzeczne. Jak je połączyć w jednym wykładzie?" - zastanawia się.

Co nie znaczy, że nie należy rozmawiać ponad granicami. Kopcsay: "W interesie nowoczesnych i nieobciążonych uprzedzeniami stosunków słowacko-węgierskich nie leży sposób, w jaki w obu krajach uczy się historii. Historycy z obu państw pracują nad wspólnym spojrzeniem na historię już od lat. Choć nie są w stanie się dogadać, mogą choćby dyskutować, zrozumieć drugą stronę, dopuścić do siebie myśl, że mogą istnieć inne spojrzenia. To sposób myślenia, który powinien być stosowany przy nauczaniu historii". I "jeśli w tym kierunku ulepszono by podręczniki w poszczególnych krajach, byłby to zysk".

Przeł. Patrycja Bukalska

ZITA CHALUPOVá jest czeską reporterką, mieszka w Ołomuńcu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Historia w Tygodniku (13/2007)