Nauczyciele są sami

To było pierwsze takie wydarzenie od dekady: w piątek nauczyciele w całej Polsce odeszli od tablic. W zorganizowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego strajku w oświacie wzięło udział 37 proc. placówek, czyli około siedem tysięcy szkół i przedszkoli.

03.04.2017

Czyta się kilka minut

Strajk Szkolny w Warszawie, 31.03.2017 r. /  / Fot. Bartosz Krupa/East News
Strajk Szkolny w Warszawie, 31.03.2017 r. / / Fot. Bartosz Krupa/East News

Trudno uznać to wydarzenie za czyjś sukces. Strajk, który odbył się w zaawansowanej fazie wdrażania reformy – poznaliśmy już nowe podstawy programowe dla podstawówek, znane są lokalne projekty tzw. siatki szkół, powstają podręczniki – był spóźniony o co najmniej pół roku. Mógł więc spełnić jedynie rolę symbolicznego aktu sprzeciwu. Udało się to średnio: informacja o proteście nie przebiła się nawet jako piątkowy „news dnia”. 

W dodatku Polacy nie są wcale przekonani, że edukacyjna reforma jest szkodliwa. Nawet najnowszy, pokazujący już wyraźną ewolucję poglądów na ten temat, sondaż Ipsos dla OKO.press pokazuje, że 27 proc. z nas chce zmian od września tego roku – a więc zgodnie z planami minister Anny Zalewskiej – zaś kolejne 30 proc. oczekuje jedynie odłożenia ich o rok (zdecydowani przeciwnicy to 34 proc. pytanych). Likwidacja gimnazjów? Tu przeciwnicy i zwolennicy są podzieleni mniej więcej po równo. 

Słabość tego protestu, brak wyrazistego – czy to politycznego, czy związkowego, czy oddolnego – lidera sprawia, że władza może na razie robić z edukacją, nauczycielami i dziećmi, co jej się podoba. Wdrożyć reformę bez uzasadniania jej potrzeby, w gigantycznym pośpiechu, bez konsultacji. I powiedzieć o jej przeciwnikach wszystko, na co ma ochotę. Np. że strajkujący nauczyciele uczą dzieci „targowickiego zachowania wobec własnej ojczyzny” (Krystyna Pawłowicz), co musi przywoływać najgorsze skojarzenia z retoryki lat 2005-07, gdy kolejne grupy zawodowe stawały się „wrogami ojczyzny”. Albo że w strajku chodzi o „prowokowanie zamętu, a może nawet doprowadzenie do siłowego przejęcia władzy” (to przedstawiciel nauczycielskiej Solidarności). 

Wygląda na to, że PiS w sprawie edukacji nie ma na razie z kim przegrać. Robi wszystko, by przegrać sam ze sobą, ale to – jak się okazuje – nie wystarczy, by odwrócić społeczne nastroje. Dlatego wprowadzanie oświatowej reformy idzie gładko. I nic nie wskazuje, by miało się to wkrótce zmienić. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2017