Nasz przyjaciel Sasza

Aleksander Gurjanow zrobił dla Polaków coś wyjątkowego. Od kilkunastu lat dokumentuje represje ZSRR wobec polskich obywateli. A dziś jest główną postacią po stronie rosyjskiej, która występuje wobec oficjalnej Rosji w sprawie Katynia. Aleksander Gurjanow laureatem Medalu św. Jerzego 2010.

22.06.2010

Czyta się kilka minut

Wśród badaczy zajmujących się tematem represji, które dotknęły Polaków w ZSRR, Aleksander Gurjanow jest dziś postacią o największym dorobku, człowiekiem-instytucją polsko-rosyjskiego "pogranicza". Trudno byłoby wskazać drugą osobę po stronie rosyjskiej, która miałaby taki wpływ na świadomość Polaków. A Sasza, rocznik 1950, doktor fizyki, do roku 1993 pracował jako naukowiec...

Relacja Saszy z Polską zaczęła się wcześnie: jego rodzice byli na placówce w Warszawie i tu Sasza się wychowywał, uczył się w Liceum Reytana; po polsku mówi bez akcentu. Gdy rodzina wróciła do Moskwy, skończył tam studia i pracował. W 1990 r. pomógł w tworzeniu pierwszej w ZSRR wystawy o Katyniu - i to ta tematyka miała z czasem całkowicie go zagarnąć. Ważne na tej drodze było spotkanie dwóch organizacji: polskiej KARTY i rosyjskiego "Memoriału", w którego moskiewskim ośrodku Sasza jest dziś wiceprzewodniczącym, a od lat - koordynatorem Komisji Polskiej. Spotkaliśmy się z nim za sprawą Piotra Mitznera, który jeździł wówczas do Moskwy i tam poznał ludzi z "Memoriału": niezależnego środowiska, które w podobny sposób jak KARTA dokumentuje historię.

W 1992 r. doszło do pierwszego spotkania Polaków z "Memoriałem". Organizowali oni w ZSRR i potem w Rosji "Tygodnie Sumienia". Postanowiliśmy zrobić podobnie: tak jak tam badacze systemu sowieckiego spotykali się z jego rosyjskimi ofiarami, tak my zorganizowaliśmy spotkanie rosyjskich badaczy z ofiarami polskimi. Na "Tydzień Sumienia w Polsce" przyjechało do Warszawy 54 memoriałowców z różnych ośrodków, w tym z Moskwy. Sasza był jednym z organizatorów. Wydarzenie okazało się niezwykłe, na spotkanie z memoriałowcami zjechało z całej Polski kilka tysięcy ludzi. Próbowaliśmy wspólnie opisywać tę sowiecką przeszłość. Ale najważniejsze: oni podjęli indywidualne poszukiwania po powrocie do siebie. Gdy ktoś z gości był z Workuty, to rodziny polskich więźniów łagrów tego regionu podawały mu dane swoich zaginionych bliskich...

***

Ponieważ Sasza znał biegle polski, zaczął się też zajmować listami Polaków, które przychodziły do "Memoriału" - a płynęły do Moskwy wielotysięczną falą. Te listy spowodowały, że stanął wprost wobec ogromu tamtego, ale i współczesnego cierpienia, poczuł, ile tu niezałatwionych ludzkich spraw. Chyba wtedy właśnie przyjął, że to najważniejsze, co ma do zrobienia.

Oddał się temu - przez kilka lat to było główne zadanie, jakie sobie postawił. Szukał dokumentów potwierdzających pobyt w łagrach czy na zesłaniu, informacji o losie zaginionych, odpisywał na listy z Polski. Na końcu każdego z nich dopisywał, że w imieniu społeczeństwa rosyjskiego przeprasza za krzywdę wyrządzoną nadawcy listu bądź jego rodzinie. Wiem, że dla wielu Polaków był to podwójny wstrząs: dostawali od Saszy dokumentację opowiadającą o losie ich bliskich, a zarazem ktoś z Rosji składał im hołd. To robiło wielkie wrażenie. Ludzie mówili, jak ważne jest dla nich, iż ktoś z Rosji potrafi tak napisać. A Gurjanow i jego grupa - jako Komisja Polska "Memoriału" - odpowiedzieli na tysiące takich próśb.

W połowie lat 90. zaczęliśmy w KARCIE prace nad nową formułą "Indeksu Represjonowanych" - była to próba bardziej systemowego opisania losów Polaków represjonowanych w ZSRR. Zaczęliśmy od wykazów ofiar zbrodni katyńskiej, a później zaczęliśmy szukać sposobu na zajęcie się innymi kategoriami sowieckich prześladowań. Tu doświadczenie Saszy okazało się kluczowe: wiedział już, jak użyć rosyjskich archiwów. Choć najpierw się opierał: uważał, że zajęcie się pracą ściśle badawczą odciągnie go od listów. Dał się jednak przekonać. Argumentem była też książka, którą stworzył: "Represje przeciwko Polakom i obywatelom polskim", a którą wydał "Memoriał".

Do dziś ogłosiliśmy wspólnie kilkanaście tomów "Indeksu Represjonowanych". To nie tylko baza danych (www.indeks.karta.org.pl) czy seria książek - to już informacyjny pomnik pamięci, honorujący imiennie ofiary. Do dziś udało się szczegółowo zrekonstruować losy ponad 200 tysięcy osób. Nie byłoby takiego "Indeksu", gdyby nie "Memoriał" i determinacja Saszy.

***

Pamiętam, jak kiedyś wprowadził mnie w osłupienie. Wcześniej zawsze mówił, że chce zajmować się historią, nie współczesnością. Aż tu nagle widzę Saszę w newsie polskiej telewizji, jak w Czeczenii, po pacyfikacji wsi Samaszki przez armię rosyjską, stoi na dachu jakiegoś domu, a wokół grupa Czeczenów, którzy podają nazwiska zamordowanych, on je spisuje. Był tam w misji "Memoriału"; nawet nie wiedzieliśmy, że pojechał. To było niebezpieczne, prawozaszczitnicy tam giną. Wtedy lepiej chyba zrozumiałem, jakim jest człowiekiem. Scena w Samaszkach to symbol tego, kim on się stał także wobec Polaków. Ze swoją rosyjską tożsamością, z wiarą w procesy demokratyzacyjne - nie może znieść barbarzyństwa państwa... W pewnym stopniu sam składa hołd prześladowanemu narodowi - co tak ważne wobec dominującej obojętności.

W ostatnich latach Sasza jest główną postacią po stronie rosyjskiej, która występuje wobec oficjalnej Rosji w sprawie zbrodni katyńskiej. Jest głównym animatorem tej sprawy w imieniu "Memoriału". Myślę, że w ten sposób broni honoru Rosji. Rosyjskie sądy lekceważyły go, rozprawy kończyły się niczym, a on przygotowywał się na następne... Kiedyś go usłyszą?

Skromny, nieprawdopodobnie pracowity, postanowieniem prezydenta Kaczyńskiego z 6 kwietnia br. został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP, za "wybitne zasługi w odkrywaniu i upowszechnianiu prawdy katyńskiej". A teraz Medal. Za walkę z jakim smokiem? Obojętności rosyjsko-polskiej.

Notowała Patrycja Bukalska

ZBIGNIEW GLUZA jest prezesem Ośrodka KARTA, najstarszej organizacji społecznej w Polsce zajmującej się dokumentowaniem XX-wiecznej historii (www.karta.org.pl).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2010