Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uczę młodzież uniwersytecką i sam też czasem używam zaszczytnego tytułu "młodzież" - jestem jeszcze doktorantem. Nauczaniem zajmuję się oczywiście znacznie krócej aniżeli prof. Jan Hartman, niemniej pewien wgląd w aktualną sytuację, śmiem twierdzić, mam (tak - mam swoje zdanie...).
Jestem z rocznika, którego reforma edukacji rządu Buzka nie zdążyła nawet musnąć, jednak z zazdrością patrzę na "dzieci reformy". Dostrzegam w nich dużo więcej podmiotowości, zrozumienia spraw społecznych, mądrego oglądu sytuacji kraju czy świata. Dostrzegam też dużo więcej inicjatywy. Dzisiejsza młodzież chce więcej i potrafi więcej - uważam, że (tak - mam swoje zdanie...) jej kompetencje społeczne są znacznie lepiej rozwinięte aniżeli kompetencje moich rówieśników. W starym systemie 10 proc. populacji "jakoś się odnajdywało", podczas gdy pozostałe 90 proc. młodzieży było sfrustrowane i nie wiedziało, "do czego służy szkoła". Teraz proporcje odwracają się na korzyść prawdziwej edukacji.
Co więcej: dzisiejsza młodzież nie ufa ślepo autorytetom. Młode pokolenia nareszcie szukają, patrzą, próbują, eksperymentują - robią to wszystko, co jest potrzebne do wykształcenia zdrowej i pełnej tożsamości. Mojemu pokoleniu wpajano szacunek wobec "autorytetów" czy "prawdy" - śmiem nazwać go ślepym szacunkiem. Dzisiejsza młodzież na szczęście ma już otwarte oczy.
Zatem - Młodzieży dzisiejsza - jesteś fantastyczna. Szukaj dalej i dorastaj w normalności i ciekawości świata. Nie przejmuj się też utyskującymi na Ciebie "autorytetami" - zawsze były jednostki, którym upływający czas i nowa jakość młodości przeszkadzały.
Odnosząc się zaś do Autora tekstu: Szanowny Panie Profesorze, zapewniam, że młodzieży nie jest obojętne, jaki jest naprawdę świat - by się o tym przekonać, wystarczy zobaczyć, ile inicjatyw młodzież podejmuje i jak masowo zrzesza się w organizacjach pozarządowych. Moim zdaniem (tak - mam swoje zdanie...) dziś zdecydowanie więcej osób chce coś zmienić na lepsze aniżeli 10 czy 20 lat temu. Nie widzę też nic prostackiego w określeniu "otaczająca rzeczywistość" używanym przez młodzież.
Co się tyczy umiłowania i poznawania prawdy: historia zna wiele przypadków, gdy ktoś poznał i umiłował prawdę, a potem próbował ją objawiać innym. Podobnie wielu niosło z zapałem ideały moralne. Roy Baumeister, jeden z lepszych aktywnie pracujących psychologów społecznych, przeanalizował dane na temat autentycznych aktów agresji i przemocy. Doszedł do wniosku, że za 90 proc.przypadków okrucieństwa na przestrzeni ostatnich lat odpowiadają dwa zjawiska. Pierwsze to problemy z samooceną, a drugie -ideologizm moralny (moja prawda jest prawdziwsza od Twojej, a to, co robię, jest najwyższej próby moralnej i usprawiedliwia stosowanie siły). Wiele badań i eksperymentów psychologicznych pokazuje niewygodny dla nas wniosek - ludzie oceniają jako moralne to, co jest dla nich korzystne. Jeśli analizować autentyczne zachowania, a nie deklaracje, okazuje się, że dla większości moralność oznacza własny interes. Dla lepszego zrozumienia opisanej prawidłowości polecam lekturę prac prof. Bogdana Wojciszke.
To dlatego jestem ostrożny z ocenianiem cudzej etyki: obawiam się, że gdyby ktoś przyjrzał się moim czynom, a nie deklaracjom, pewnie i moja etyka nie różniłaby się od opisanej wyżej. A Pana etyka, Panie Profesorze?
Ostrożność dzisiejszej młodzieży w ferowaniu ocen "etycznych", "moralnych" i w ocenach "prawdy", poszanowanie zdania innych, równe traktowanie ludzi - są dla mnie silnym argumentem za tym, by pozostać w tym kraju - dzięki takiej młodzieży Polska w 2030 r. może w końcu być świetnym miejscem do mieszkania.
Autor jest doktorantem Instytutu Socjologii PAN i SWPS.