Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jak zintegrować Ukrainę z Europą? Karbid, tytułowy bohater powieści Andrija Lubki, wpadając w pijackim widzie do studzienki kanalizacyjnej, wymyśla sposób, który pozwoli 45 milionom Ukraińców niezauważalnie przekroczyć zachodnią granicę. „Prostota i genialność pomysłu nie śniła się nawet brukselskim biurokratom, którzy drogę Ukrainy do UE widzieli przez reformy, wieloletnią pracę i dostosowywanie praw. A naprawdę wszystko miało się odbyć natychmiast”. Ikar, jego kolega ze szkolnej ławki, próbował przemycać papierosy drogą podniebną. On natomiast odpowiedzi na graniczne pytania szuka nie w niebiosach, ale pod ziemią. „Karbid”, pełen nawiązań do „Kandyda” i wywodów o przeszłości i współczesności Zakarpacia, to jednocześnie satyryczna opowieść o dzisiejszej Ukrainie i poetycka opowieść o patriocie oraz wizjonerze.
Te dwa przeplatające się porządki sprawiają, że Mychajło Oleksijowycz Czwak występuje w powieści pod dwoma przydomkami – „Karbid”, jak ze względu na niekontrolowaną przemianę materii nazywają go jego szkolni uczniowie, i „Tysa”. Zakarpacki historyk, wzorem rzymskiego cesarza Tyberiusza, imię wziął po ukochanej rzece (Cisie, która w tłumaczeniu Bohdana Zadury pozostaje z ukraińska Tysą). Podobny rozdźwięk panuje także między jego marzeniami o Ukrainie i patriotycznymi wywodami wygłaszanymi w barach nad kolejnymi kieliszkami a opisywaną przez autora tragikomiczną rzeczywistością przygranicznej wioski. Rządzą w niej burmistrz, który karierę rozpoczynał od kradzieży papieru toaletowego, milczący przemytnik pozostający w dobrych układach ze strażą graniczą, szmugler papierosów Ikar i stereotypowo diaboliczna lekarka. Słowem – zainteresowana zarobkiem, pozbawiona gustu i pomysłów elita.
Wszystko dzieje się na granicy. Przez nią należy zarzucać sieci rybackie, przewozić rowery i papierosy, to ona wreszcie zamyka drogę ku lepszemu życiu. Zakarpacka Ukraina zmaga się z paradoksem: granica, która z jednej strony blokuje drogę do Europy, dostarcza jednocześnie środków do życia. Przemyt i drobny handel gwarantują przepływ niekończących się kontenerów z dobrami, a nieustający proces przeładunku zapewnia dostatek tylko nielicznym (ale niemal wszystkim – przetrwanie). W krainie na styku Ukrainy, Węgier, Słowacji i Polski wszystko może się zdarzyć – a więc 700-metrowy tunel Karbida to nie fikcja literacka, lecz fakt, o którym donosiła kilka lat temu Agencja Reutersa. I chociaż na mapie nie ma ani miasteczka Medwiediewa, ani kawiarni Dunaj, powieść Lubki można czytać całkiem na poważnie. ©
Andrij Lubka KARBID, przeł. Bohdan Zadura, Warsztaty Kultury w Lublinie, Lublin 2016