Lato sztuki

WŁÓCZYKIJ i POWSINOGA | Walka ciemności ze światłem, katastrofa klimatyczna, monograficzne wystawy polskich artystek – tak można podsumować najciekawsze wystawy prezentowane przez muzea tego lata.

27.07.2020

Czyta się kilka minut

Widok wystawy „Bruno Schulz wśród artystów swoich czasów” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Powyżej: Bruno  Schulz „Scena fantastyczna” / MATERIAŁY PRASOWE / PAŃSTWOWA GALERIA SZTUKI W SOPOCIE X2
Widok wystawy „Bruno Schulz wśród artystów swoich czasów” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Powyżej: Bruno Schulz „Scena fantastyczna” / MATERIAŁY PRASOWE / PAŃSTWOWA GALERIA SZTUKI W SOPOCIE X2

Widok wystawy „Bruno Schulz wśród artystów swoich czasów” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Powyżej: Bruno Schulz „Scena fantastyczna”

Wywrócić budynek na lewą stronę, wyjąć wzmocnienia, stal czy żelazo zmiąć jak kulkę z papieru. Poręcze? Przedłużyć, podnieść, zafundować dłoni szukającej podparcia wyboje, wzniesienia, aż wreszcie – uwolnić od funkcji, niech płyną ku abstrakcji. Chociaż prace Moniki Sosnowskiej od lat podbijają światowy rynek sztuki, w Polsce dawno nie pokazywano ich w większym wyborze (trzy lata temu można było podziwiać modele, ale nie pełnowymiarowe realizacje). Tym bardziej cieszy wakacyjna retrospektywa, którą od 24 lipca można zobaczyć w warszawskiej Zachęcie.

Sosnowska w swoich pracach rzeźbiarskich czerpie przede wszystkim ze świata architektury: za materiały służą jej zbrojenia (lub ich kopie) budynków, rury czy kształtowniki. Struktury zostają wyjęte z pierwotnego kontekstu, geometryczne formy – zniekształcone, a powstające w ten sposób rzeźby podważają podstawy architektury. Stal poddana ogromnym naprężeniom – rozciągnięta, powyginana – traci swoją funkcję.

Główną inspiracją dla artystki jest modernistyczna architektura socjalistyczna, ale na warszawskiej wystawie można zobaczyć również „Targowisko”, powstałe z wykorzystaniem elementów z rozebranych straganów Stadionu Dziesięciolecia, czy prace nawiązujące do architektury z Bangladeszu. Miłośnicy efektownych realizacji Sosnowskiej mogą odwiedzić także Lublin, gdzie w galerii Labirynt wystawiono jej „Fasadę!”.

Tego lata warto zainteresować się pokazami prac artystek ważnych, choć mniej znanych: Teresy Tyszkiewicz i Urszuli Broll. Obie zmarły w tym roku, obie stanowią w polskiej sztuce zjawiska osobne. Korzystając z różnych mediów i estetyk, eksperymentowały z formami – czy to przeprowadzając badania nad duchowością, czy podejmując temat cielesności.

Muzeum Sztuki w Łodzi przypomina Teresę Tyszkiewicz wystawą „Dzień po dniu”, na której zebrano jej prace powstałe w ciągu ostatnich 40 lat. Jednym z ważniejszych motywów są tu... szpilki: wbijane w różne obiekty i materiały, stały się rozpoznawalnym znakiem intymnych performansów artystki.

Z kolei w warszawskiej Królikarni przypomniano Urszulę Broll – malarkę, członkinię katowickiej grupy Oneiron, zafascynowaną duchowością Wschodu. Od lat 80. praktykowała podejście, które sama nazwała „sztuka jako joga”, i coraz mniej była zainteresowana tworzeniem obiektów. Jej medytacyjne prace, czerpiące z tradycji buddyjskiej, zebrano na wystawie zatytułowanej „Atman znaczy Oddech”.

Jeśli wakacyjne wędrówki zaprowadzą Państwa w okolice Trójmiasta, warto odwiedzić Państwową Galerię Sztuki w Sopocie. Na wystawie „Bruno Schulz wśród artystów swoich czasów” pokazano prace autora „Xięgi bałwochwalczej” i twórców jemu współczesnych. Rysunki Schulza zestawiono z dziełami Ksawerego Dunikowskiego, Wojciecha Weissa czy Leona Wyczółkowskiego, odtwarzając krajobraz artystyczny dwudziestolecia międzywojennego. Zobaczyć też możemy freski Schulza z kolekcji Muzeum Ziemi Drohobyckiej. Dobrze się pospieszyć, bo wystawa potrwa tylko do 16 sierpnia.

Warto też odwiedzić Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, gdzie trwa wystawa „Wiek półcienia. Sztuka w czasach planetarnej zmiany”. Tytułowy „wiek półcienia” to termin pożyczony z książki Naomi Oreskes i Erika M. Conwaya, opisujący okres „anty­intelektualizmu, który (...) uniemożliwia podjęcie działań opartych na wiedzy naukowej”. Kuratorzy zapraszają nas więc w podróż po kuli ziemskiej, pokazując, jak sztuka współczesna reaguje na zachodzące na Ziemi zmiany.

Całość ekspozycji rozpięta jest między przełomem lat 60. i 70. a współczesnością – kluczowymi momentami dla zainteresowania sztuki ekologią. „Wiek półcienia” wyróżnia się jednak na tle innych wystaw poświęconych podobnej tematyce – celem jest tu nie tylko podsumowanie, w jaki sposób sztuka obrazuje katastrofę klimatyczną, ale również próba odpowiedzi na pytanie: co sztuka może w tej sytuacji zaoferować i jakim przemianom ulega, kiedy sięga po tematy ekologiczne? Czy posługuje się językiem nauki, czy raczej korzysta z tradycyjnych mediów? Nie ma tu jednoznacznych odpowiedzi, ale potraktowanie współczesnych praktyk artystycznych jako „znaków na niebie i na ziemi” otwiera nowe perspektywy.

Wernisaż wystawy (podobnie jak wielu innych) został opóźniony przez pandemię, w tym czasie można ją było zobaczyć w sieci, a towarzyszące jej niezwykle obszerne materiały są dostępne bezpłatnie na stronie internetowej muzeum.

Krakowskie Muzeum Narodowe proponuje nam zupełnie inne spojrzenie na światło, przypominając, że w teologii późnego antyku i wczesnego średniowiecza symbolizowało on boską obecność w świecie. Do promieni słonecznych, które wpadały do europejskich kościołów, przywiązywano szczególną wagę, a w okna wstawiano wielokolorowe witraże, przekazujące prawdy wiary, biblijne historie czy moralne wskazówki. Wystawa „Cud światła” przybliża współczesnym widzom najwybitniejsze osiągnięcia malarstwa witrażowego, stworzone na terenie Polski między XII a XVI wiekiem.

To jedna z nielicznych okazji, by sprawdzić, jak wyglądają witraże, które na co dzień są ukryte za ołtarzem Wita Stwosza w kościele Mariackim (według kuratorki wystawy następna taka okazja najwcześniej za pół wieku!), a przy okazji przekonać się, jak ta świątynia wyglądała w czasach Kazimierza Wielkiego. Podziwiać można detale, na które zazwyczaj spoglądamy z dołu, a także witraże niedostępne na co dzień – zdobiące okna w klasztorach czy będące częścią prywatnych kolekcji.

„Cud światła” to jednak nie tylko opowieść o sztuce łączenia kolorowych szyb, ale również o jej skomplikowanych dziejach. W epoce nowożytnej zainteresowanie witrażami znacząco spadło, zapewne dlatego tak niewiele z nich zachowało się do dziś. Na nowo odkrył je dla nas wiek XIX – warto prześledzić tę historię utkaną z kolorów i promieni słońca.

Pozostając w Krakowie i w obrębie metafory światła – warto wybrać się do Mangghi, gdzie prezentowana jest wystawa „Araki / Tsujimura. Na granicy cienia”. Śmiałe połączenie współczesnej japońskiej ceramiki, której autorem jest Shirō Tsujimura, ze zdjęciami Nobu­yoshiego Arakiego to propozycja zaskakująca i bardzo udana. Zdjęcia Arakiego – zarówno te przedstawiające ciała spętane przy pomocy liny, jak i kwiaty, zestawiono z celowo niedoskonałymi formami ceramicznymi, które mocno odstają od japońskich ideałów. Artystów łączy zainteresowanie chwilą i jej ulotnością, niebezpośrednie odniesienia do tradycji zen oraz skłonność do negocjowania kanonów własnych dyscyplin sztuki.

W Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej warto też zajrzeć na pozostałe wystawy – „Jak we śnie! Emil Orlik w Japonii” oraz „Japoński notes Andrzeja Wajdy”. Kontynuując tradycję prezentacji europejskich japonizmów, tym razem sięgnięto po cykl grafik stworzonych przez Emila Orlika w trakcie długiego pobytu w Japonii. Artysta, członek Secesji Wiedeńskiej, w 1901 roku pojechał tam, by poznać technikę barwnego drzeworytu. Jego prace nie są jednak prostym odwzorowaniem wschodniego stylu, wykorzystują bowiem współczesne Orlikowi secesyjne wzorce. Pokaz ten uzupełniają ekslibrisy inspirowane sztuką japońską. Prawdziwa uczta dla oka!

Na koniec wracamy do Warszawy, gdzie w muzeum POLIN otwarto wystawę czasową „Tu Muranów”, poświęconą historii dzielnicy. Opowieść o Muranowie, który swoją nazwę wziął od weneckiego Murano, gdzie urodził się ­Bellotti, architekt na dworach XVII-wiecznych polskich królów, łączy historie różnych społeczności i ich tragicznych losów. Możemy tu prześledzić dzieje tego wycinka Warszawy: od żydowskiej dzielnicy, której serce stanowiły handlowe Nalewki, przez warszawskie getto z jego dramatyczną historią, aż do czasów powojennych, gdy w tym wyjątkowym miejscu postanowiono zbudować nowoczesne osiedle.

Wystawa, przygotowana przez­ ­Beatę Chomątowską, prof. Jacka Leociaka i Kamilę Radecką-Mikulicz, podejmuje tematy współistnienia w jednym miejscu kilku narracji, nie faworyzując żadnej z nich. To także autotematyczna opowieść samego muzeum. Dlaczego to właśnie tutaj stanęło POLIN? Jak Muranów wygląda dziś, jak mógłby wyglądać w przyszłości? Do uzupełnienia historycznej narracji zaproszono artystów – Jadwigę Sawicką, która przygotowała przestrzenny kolażowy mural, obrazujący nawarstwianie się różnych opowieści, oraz Artura Żmijewskiego i Zofię Waślicką-Żmijewską, badaczkę Zagłady, którzy uważnie przyjrzeli się odkryciom archeologicznym odkopanym w trakcie budowy muzeum. ©

Czytaj pozostałe teksty dodatku Włóczykij i Powsinoga >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Włóczykij i Powsinoga