Namaszczanie codzienności

Nie jest to pierwsza książka poetycka Piotra Szewca. Na początku lat 80. wydał on zbiór wierszy zatytułowany "Świadectwo. Później przyszły trzy powieści - "Zagłada (1987), "Zmierzchy i poranki (2000) oraz "Bociany nad powiatem (2005) osadzone w świecie przedwojennego Zamościa. To one sprawiły, że pisarza zaczęto kojarzyć z tzw. literaturą małych ojczyzn, do czego on sam podchodzi zresztą dość sceptycznie.

02.08.2006

Czyta się kilka minut

Najnowszy tomik jest kontynuacją obranej przez Szewca strategii twórczej. To wystarcza, aby umieścić go w kontekście zamojskiej trylogii, choć z drugiej strony trudno oprzeć się wrażeniu, że zbiór stanowi jakość osobną. Mamy w nim bowiem do czynienia z rozpoznawaniem terenów całkiem prywatnych, co nie wyklucza uniwersalności poetyckiego przedsięwzięcia.

Szewc, jak sam mówi, uprawia rejestrowanie drobin rzeczywistości. To trafne określenie można z pewnością odnieść do jego najnowszych wierszy. Utwory tu pomieszczone stanowią próbę uchwycenia nieskończonej mnogości zjawisk i zamknięcia ich w ograniczonej przestrzeni kilkunastu wersów tekstu. Autor posługuje się formą swobodną, przez co wiersze zbliżają się w swej strukturze do prozy poetyckiej. Większość z nich ma postać ekfraz, czyli utworów poetyckich poświęconych opisowi konkretnego dzieła plastycznego. Za impuls posłużyły tu zwłaszcza grafiki łódzkiego artysty Leszka Rózgi. Szkoda, że nie zreprodukowano ich w książce, trudno bowiem ocenić, w jakim stopniu wiersze mają charakter komentarzy, a w jakim stanowią poetyckie rozwinięcie plastycznych wizji. Sam poeta w jednym z wywiadów określił tę grupę utworów mianem "wariacji na temat".

Szewca interesują jednak problemy dużo ważniejsze aniżeli przynależność gatunkowa jego wierszy. Już na początku zastanawia się na przykład, "jak w istocie jest z piekłem czy ono / istnieje gdzie się znajduje / jak jest urządzone i czy Bóg okazuje się / miłosierny dla tych którzy do piekła trafiają". Można powiedzieć, że zaczyna od pytań fundamentalnych. Z poziomu metafizyki bardzo szybko schodzi się tu jednak o piętro niżej, by w pewnym momencie wkroczyć wprost do sfery cielesności, w samo centrum grzechu, rozpusty, seksualnych ekscesów z pogranicza jawy i snu. Tak wygląda współczesny świat, zdaje się przekonywać Szewc, sacrum miesza się w nim z profanum. Tematyka infernalna powraca w nieco odmiennej konwencji: "czasami myślę - czytamy w wierszu tytułowym - że piekło jest wielkim burdelem". W innym utworze wizja się ukonkretnia: "stop to tu dobrze się wypije wypie wymie w imię ojca wy mnie / nieważne albo ja was / koronki pończoszki biust ładna czwórka dla pana z klasą i kasą / full serwis non stop szampan wliczony trzecia godzina gratis / i bez gumy".

Ale jest też bardziej prowincjonalnie. Krajobrazy snują się leniwie, panuje cisza i przyjemne odrętwienie. Opisy, niczym migawka aparatu fotograficznego, zamykają w kadrze gawrona na kartoflisku, sroki za oknem, kościół w Horyszowie Polskim, starą studnię w Czołkach, stodołę, "której już nie ma", ściętą wiśnię. Na tle wszystkich tych fenomenów objawia się podmiot ze swą ekspansywną pamięcią.

Niemal wszystkie utwory z tego tomiku zostały napisane techniką realistyczną, czasem przechodzi ona w umiarkowany, acz sugestywny naturalizm. Podmiot poezji Szewca przebywa na przemian w krainie dzieciństwa, w świecie sztuki, ale jednocześnie na kartach tomiku pojawiają się zbierający złom pijaczkowie, rozjechany gołąb, ochroniarz, który z pasją pluje na chodnik. Jakby chodziło o wessanie rzeczywistości z całą jej różnorodnością. Dokonuje się coś w rodzaju estetyzacji dostrzeganego świata, dzięki czemu w przestrzeni tekstowej ginie podział na brzydkie i piękne. Wszystko, co podlega percepcji, staje się równie istotne, stanowi bowiem materię kolejnego wiersza. Podmiot pozostaje otwarty na rzeczywistość w całym jej nadmiarze. Z przepychu zjawisk poeta stara się wyłuskać te, które zwracają jego uwagę. Każda forma postrzegania skazana jest na selektywność, ale u Szewca nie ma elementów nieważnych. Wystarczy tylko, żeby pojawiły się w zasięgu zmysłów, a już są anektowane jako części składowe utworu.

Piotr Szewc to pisarz konsekwentny. Na każdym kroku przypomina, że literatura ma ocalać świat przed obojętnością niepamięci. Podobnie jest i w tym zbiorze wierszy. Ich autor, nieśpiesznie, za pomocą umiejętnie dobranych słów stara się opisywać światy zawieszone pomiędzy przeszłością a przyszłością, umieszczone w wiecznym teraz. Wychodzi na spotkanie z tym, co minęło bezpowrotnie.

Przestrzeń mitycznego, prowincjonalnego miasteczka, powołana do życia w zamojskiej trylogii, sprawiała wrażenie, jakby została rozpięta poza czasem, choć bez trudu można by ją przecież umieścić na historycznej osi. W nowym tomiku minuty nieruchomieją, postaci zastygają. Wyjątkowe konfiguracje objawiają się raz na całą wieczność. Takie jest całe dotychczasowe pisarstwo Szewca. Na krótką chwilę pozwala zapomnieć o tym, że każdy kolejny moment przemija na zawsze.

Piotr Szewc, "Całkiem prywatnie", Kraków 2006, Wydawnictwo Literackie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (32/2006)