Dzień dobry nicości

I znów ogród w Milanówku, i jego mieszkańcy - sosenki, brzózki, krety, jeże, sikorki z orszaku dzięcioła i gawrony. Znów pielęgnujące swoją osobność i niezależność koty. Wysypisko za Małym Chrzanowem, światła smutnego Brwinowa i droga do Stawiska. Ekologiczna nisza, podmiejski pejzaż z mityczną codziennością. Wielki teatr świata, metafizyka istnienia i krwawiąca rzeczywistość. Mgły prabytu, królestwo śmierci, gdzie miarą czasu - gnicie i rozkład. Muzyczne żywioły Mozarta, Schuberta, Mahlera, powracający Beethoven. Miejsce, gdzie spotyka się Leśmian z Mandelsztamem i Nietzsche z Heideggerem. Przestrzeń, gdzie myli się obecność z nieobecnością, a "przygłup istnieniowy prowadzi nas za rękę z bytu do nicości.

02.08.2006

Czyta się kilka minut

Jarosław Marek Rymkiewicz /
Jarosław Marek Rymkiewicz /

Zapewne znajdą się tacy, którzy zarzucą Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi wtórność, przewidywalność tematów i motywów. Innym będzie przeszkadzała rozpoznawalna forma, melodyka i rytm (co - wbrew powszechnym dziś opiniom - w poezji jest wartością). Takie poglądy to jednak nieporozumienie w dyskusji nad rangą tych wierszy. To właśnie z powtarzalności wynika ich niepowtarzalność i przesłanie. To właśnie repetycja motywów i form wiersza sprawia, że "Do widzenia gawrony", najnowszy tom poety, jest jeszcze bardziej sugestywny i doskonalszy niż "Zachód słońca w Milanówku" (2002). Dla mnie stanowi mistrzowskie dopełnienie poetyckiego tryptyku, któremu początek dał "Znak niejasny, baśń półżywa" (1999).

Zagadnieniem, wokół którego koncentruje się większość z czterdziestu wierszy nowego tomu, jest jedno z kluczowych pojęć ontologii - przeciwieństwo bytu. Zmagania z nicością są obecne w twórczości Rymkiewicza od lat. Świadczą o tym choćby niektóre wiersze w tomie "Moje dzieło pośmiertne" (1993). Wydany sześć lat później "Znak niejasny i baśń półżywa" mieści, osobno wydzielone, "Trzy piosenki o nicości". "Zachód słońca w Milanówku" i najnowszy zbiór wierszy Rymkiewicza to już niemal oswajanie się z tym, że nicość jest jedyną pewnością naszego życia. Ta "niedookreślność" nazwana tutaj zostaje ogromnym i dziurawym workiem, jakimś rodzajem drugiej strony. Z niej pochodzi wszystko, co nie jest z języka i ona jest ostatecznym końcem wszelkiego istnienia. To, co tu widać, to tylko powierzchnia, tylko jedna strona.

Jeże są dekoracją - ale nie ma kulis

Dotyczy to też bluszczu wiewiórek i uli (...)

Dotyczy to dziewczynki oraz jej podbrzusza

Wszystkiego co się rusza i co się nie rusza

("Ogród w Milanówku - wielki teatr świata")

Naszym zadaniem jest pytać o to, co w tym wielkim teatrze świata "patrzy patrzyło coś musiało patrzeć", o tę drugą stronę. O "wypróchniałość wierzby", o cel wędrowania ślimaków. O to, gdzie podziało się życie jeży, żab, modrzewi i dębów, szczególnie wtedy, kiedy go nie widać.

Dęby dęby co wy w zimie robicie

Gdzie jest teraz o dęby wasze życie

(...)

O dęby wasze życie gdzie się teraz chowa

Słowiki udusiła zima zła królowa

(...)

Przydałoby się w grudniu choć trochę miłości

O dęby dęby czarne sztandary nicości

("Zimowe zdrętwienie 118 zabytkowych

dębów szypułkowych w Milanówku pod Warszawą")

Jednym ze sposobów odkrycia nicości jest doznanie uczucia trwogi, a tę widać na co dzień, szczególnie w przyrodzie - krwawiące skrzydła gawronów, gnijące papierówki. Stąd tak wiele tu wierszy o umieraniu, ciemności, cierpieniu i rozkładzie. Rymkiewicz urealnia niebyt, niejako podążając za Heideggerem, bowiem dopiero w wyniku "nicościowania się nicości", jak chciał autor "Bycia i czasu", wykształci się pełne (za poetą moglibyśmy powiedzieć - obustronne) "coś", którego celem znów będzie nicość.

Wizja wiecznego powrotu i nagła myśl o przewartościowaniu wszelkich wartości to, obok nicości, drugie ważne zagadnienie tego tomu.

Ta ścieżka od Sils-Maria nad brzeg Silvaplana

Ta twoja druga strona - wtedy rozpoznana

Wszystko wraca jak kiedyś mówił rotmistrz Nietzsche

Ja jego Zaratustra - ja też na to liczę

("Do widzenia gawrony")

To, co zdarzyło się Nietzschemu na ścieżce nad brzeg jeziora Silvaplana, spotyka nas również na ścieżce do Podkowy.

Przez Polesie Turczynek ścieżką do Podkowy

Tam gdzie przy wąskich torach jest lasek dębowy

Tam gdzie miłość się kończy i śmierć się zaczyna

Tam ta sama co kiedyś przychodzi dziewczyna

("Do Podkowy Leśnej")

Wszechobecna na przestrzeni ostatnich trzech tomów "jesień zagłady i czarnej grozy", "jesień egzekucji i rozwałki", gnicie i rozkład, sceneria zimy, cykliczność natury, wydają się być poszukiwaniem i oswajaniem przez poetę tajemnicy "wiecznie krążącego koła dzikiego istnienia", wiecznego odradzania się życia i świata. W tych poszukiwaniach Rymkiewiczowi towarzyszy Leśmian. To najważniejszy dziś dla autora "Metafizyki" partner w dialogu o sprawach ważnych i ostatecznych, a szczególnie o bycie i nicości.

Poeta jest niczym "zbój obłoczny, co z światem jest wspak i na noże" - pisał autor "Sadu rozstajnego". Kimś, kto "przywłaszcza prawem snu wszelkie dziwy zza jarów, śpiewakiem sprzysiężonym z otchłanią, za pan brat ze zmorami". Ta druga strona istnienia, swoista nieobecność w obecności, nieustanne przekraczanie granicy między jawą a snem, baśniowość życia są również bliskie poetyckiemu widzeniu świata przez Rymkiewicza.

Poeta jest nieobecny jest tam gdzie go nie ma

Jego wiersze są głuche! Jego mowa - niema!

Gdzie się na drugą stronę istnienie odwraca

W liściach wczoraj pożółkłych - tam jest jego praca

("Ogród w Milanówku, poeta jest nieobecny")

To wyznanie z wiersza z tomu "Znak niejasny, baśń półżywa" zostaje teraz doprecyzowane. Tą drugą stroną jest nicość.

Poeta idzie znikąd - nigdzie nie dochodzi

Swój wiersz jeśli jest mądry to po drodze głodzi

Dla takiego tu nie ma ziemskiej posiadłości

Bo pluje krwią - tą którą wypija z nicości

("Poeta idzie znikąd")

Krew przyniesioną z tamtej strony świat uważa za plwociny, zakorzenienie w nicości jest jednak w wierszach Jarosława Marka Rymkiewicza odnajdywaniem się w otaczającej nas rzeczywistości. Bohater tych zapisów to przenikliwy obserwator najmniejszych drobin istnienia. Z nich buduje poszczególne etapy swego życia. W przestrzeni, w której żyje, koleżkami w codzienności potrafią być jeże, czeremchy i sójki, a tam, gdzie kwitnie kilka niezabudek, można zadawać Bogu ostateczne pytania. Najprostsze odkrycia okazują się tu odsłonięciem porządku świata, akceptacją tego, co przyniesie przyszłość. Wszystko jednak, co z pozoru bliskie, w rzeczywistości jest przeraźliwie autonomiczne. Samowystarczalne.

Bezcenną wartością tych wirtuozersko skomponowanych dystychów jest możliwość codziennego doświadczania tego, o czym mówią. A ich muzyczność wyprowadza je z rzeczywistości i sytuuje poza obszarami czystego rozumu.

Tom "Do widzenia gawrony" jest z jednej strony ciągiem dalszym tego, o czym Rymkiewicz mówił już w dwóch poprzednich zbiorach. Bez zmiany dekoracji rozgrywają się tu przedstawienia o różnym stopniu dramatyzmu. Jednak jakby zginęła pastelowość świata. Silniejsza jest uporczywość pytań o sens istnienia, o drogę do wieczności, a poeta wyraźniej chce pokazać granice języka i doświadczenia. To mistrzowskie oswajanie Kosmosu.

Jarosław Marek Rymkiewicz, "Do widzenia gawrony", Warszawa 2006, Wydawnictwo Sic!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (32/2006)