Na zlecenie Putina: prawdziwa historia Grupy Wagnera

Wbrew pozorom ponieśli już wiele porażek. Ale gdyby nie Grupa Wagnera, wojna w Ukrainie przebiegałaby inaczej. Oto opowieść o najsłynniejszych najemnikach naszych czasów.

12.02.2023

Czyta się kilka minut

Manifestacja radości po decyzji o wycofaniu wojsk francuskich z Mali, Bamako, luty 2022 r. / FLORENT VERGNES / AFP / EAST NEWS
Manifestacja radości po decyzji o wycofaniu wojsk francuskich z Mali, Bamako, luty 2022 r. / FLORENT VERGNES / AFP / EAST NEWS

Firmowy styl rządów Władimira Putina to działania hybrydowe. Za fasadą organów państwa działają zakulisowo grupy realizujące zadania władz. Kreml się do nich nie przyznaje – albo przyznaje po fakcie.

Jeśli nie wypada dokądś skierować armii, a w pilnych interesach trzeba użyć kałasznikowa, wysyła się członków Grupy Wagnera. Działają także w Ukrainie. Kim są i skąd się wzięli? I czy są już w stanie zagrozić samemu Kremlowi?

Tak powstała „firma”

Cofnijmy się do początku tej historii. Grudzień 2016 roku. Sala Gieorgijewska na Kremlu. Trwa przyjęcie z okazji Dnia Bohaterów Ojczyzny połączone z wręczaniem orderów za zasługi bojowe. Jednym z uczestników jest łysawy mężczyzna o zaciętych, wąskich ustach, którego dziennikarze petersburskiej gazety „Fontanka” zidentyfikowali jako Dmitrija Utkina, pseudonim „Wagner”, czterokrotnego kawalera Orderu Męstwa.

Jego zasługi bojowe? Po wielkiemu cichu. Najpierw wywiad wojskowy GRU i wojna w Czeczenii. Po odejściu do rezerwy zaczął działać w jeszcze głębszym cieniu. Był zaangażowany w firmę Moran Security Group, wynajmującą się do ochrony statków przed piratami. Jego kolejną przymiarką do nieformalnych działań militarnych był udział w tzw. Korpusie Słowiańskim. Prywatną firmę militarną Slavonic Corps zarejestrowano w 2013 r. w Hongkongu. Jak twierdzi Grzegorz Kuczyński, autor książki „Wagnerowcy. Psy wojny Putina”, „trzon Korpusu Słowiańskiego stanowili byli funkcjonariusze OMON i specnazu MSW [Rosji]. Jeśli już mieli jakieś bojowe doświadczenie, to z Kaukazu Północnego i Tadżykistanu. Weterani FSB i GRU byli w mniejszości, ale to oni tworzyli kadrę dowódczą”.

Utkin i kilkuset innych rosyjskich żołnierzy wzięli udział w nieudanej ekspedycji, mającej na celu wsparcie Baszara al-Asada w Syrii. Po krótkim pobycie w rosyjskiej bazie w Latakii najemników skierowano do ochrony obiektów naftowych w rejonie Dajr az-Zaur, ale w okolicach miasta As-Suchna trafili pod ostrzał rebeliantów i musieli się wycofać.

Założyciele Korpusu Słowiańskiego, dwaj Rosjanie: Wadim Gusiew i Jewgienij Sidorow, zostali po powrocie do Moskwy aresztowani i skazani w 2014 r. za najemnictwo na karę trzech lat pozbawienia wolności. Utkina zaangażowano tymczasem do organizacji „prywatnej firmy wojskowej Wagnera”. Powołanie do życia takiej formacji bez wiedzy wysoko postawionych kolegów z branży i polityki było (i jest) w Rosji niemożliwe.

„Firma” miała już wkrótce się przydać w realizacji ważnych zadań: aneksji Krymu i rozpętaniu przez Rosję wojny we wschodnim Donbasie. To było pierwsze militarne działanie hybrydowe Kremla na dużą skalę. Tych, którzy zostali rzuceni na Krym, nazwano „zielonymi ludzikami”. Tych, którzy rozkręcili wojnę w Donbasie – „ichtamnietami” (od rosyjskiego „ich tam niet”, czyli „ich tam nie ma” – bo rosyjskie władze z Putinem włącznie wypierały się związków z ludźmi walczącymi na wschodzie Ukrainy po stronie separatystów).

Utkin był najpierw na Krymie, potem w obwodzie ługańskim. Według prawdopodobnych (choć niepotwierdzonych) danych, „Wagner” i jego ludzie mieli za zadanie pozbyć się tych miejscowych watażków, którzy nie pasowali Moskwie do pasjansa. Utkina zapamiętano jako tego, który paradował po Ługańsku w hełmie Wehrmachtu. I nie było to przypadkowe przebranie. Nie ukrywał fascynacji Trzecią Rzeszą. Pseudonim przybrał na znak uwielbienia dla muzyki ulubionego kompozytora Hitlera Ryszarda Wagnera. A ten pseudonim został szyldem jego grupy.

Rusłan Lewijew z zespołu dziennikarzy śledczych Conflict Intelligence Team pisał wtedy: „Rosyjskie prawo nie przewiduje istnienia »prywatnych firm wojskowych«, ale de facto firma Grupa Wagnera to na poły legalna formacja zbrojna, istniejąca pod skrzydłem i za pieniądze ministerstwa obrony Rosji; nawet poligon, na którym trenują wagnerowcy, znajduje się w sąsiedztwie 10. Brygady specnazu GRU w miejscowości Molkino w Kraju Krasnodarskim”.

Wagnerowcy bez „Wagnera”

Po opisanym wyżej kremlowskim epizodzie Dmitrij Utkin znika z pola widzenia (jedynie USA regularnie umieszczają jego nazwisko na listach sankcyjnych). Wzmianki o nim pojawiają się w 2017 r., gdy mowa o jego nominacji na dyrektora holdingu Concord, dziwnej struktury, w skład której wchodziły zarówno firmy zajmujące się gastronomią, jak i sama Grupa Wagnera. W tym momencie po raz pierwszy, i bodaj jedyny, oficjalnie przecinają się drogi Utkina i właściciela Concord, Jewgienija Prigożyna.

Dziennikarz „Fontanki” Denis Korotkow skojarzył kilka wątków i doszedł do wniosku, że restaurator Prigożyn finansuje działalność Grupy Wagnera. To były jeszcze czasy, kiedy ani Prigożyn, ani władze nie przyznawały się do jej istnienia, a tym bardziej do używania najemników w kilku istotnych dla Moskwy konfliktach. Prigożyn biegł do sądu za każdym razem, gdy ktoś z dziennikarzy pisał o jego powiązaniach z wagnerowcami. Otwarcie powiedział o tym, że to on (a nie Utkin) założył Grupę dopiero we wrześniu 2022 r. Ale o tym – za chwilę.

Kim jest Prigożyn? W listopadzie minionego roku, w tekście „Zawiadowca wagnerowców. Czy mógłby zająć miejsce Putina?” (patrz tygodnikpowszechny.pl/rosyjskaruletka), pisałam: „W polu zainteresowania mediów Prigożyn pojawił się pod koniec lat dwutysięcznych, zaczęły wtedy wychodzić na jaw nieprzyjemne bebechy kontraktów, zawieranych przez firmy Prigożyna na żywienie uczniów w szkołach i poborowych w armii. Odnotowano przypadki zatruć i zaczęto dociekać, jaka jest geneza lukratywnych zleceń. Uprzywilejowaną pozycję dała kucharzowi znajomość z prezydentem sięgająca lat 90. XX w. Na początku tej dekady, zaraz po odsiedzeniu wyroku za kradzież, rozbój i oszustwa, Prigożyn zajął się małą gastronomią. Wkrótce otworzył modne restauracje, w których bywali urzędnicy petersburskiego merostwa. Według prasowych enuncjacji, Putin lubił przyprowadzać do nich swoich gości z zagranicy”.

Potem Prigożyn stał się aktywny poza gastronomią. Kiedy w 2012 r. w Rosji trwały antyputinowskie protesty, miał finansować fabrykę trolli, dyskredytujących opozycję i niechętne Kremlowi media – a potem, w 2016 r., aktywnych podczas wyborów prezydenckich w USA. „To już były zadania nowego kalibru, świadczące o rosnącym zaufaniu Kremla do Prigożyna, który zaczął firmować tak ważne akcje, jak ­wysyłanie ­wagnerowców na kluczowe dla polityki Moskwy odcinki: do Syrii, Republiki Środkowoafrykańskiej, Libii itd.” – pisałam.

Od tego czasu jest już jasne: gdzie diabeł nie może, tam Putin wagnerowców pośle.

Nie tylko zwycięstwa

Prigożyn jest określany przez media jako „kucharz Putina”. Prezydent próbował się zdystansować od tej etykietki – na ­konferencji prasowej zaznaczył, że „jego kucharzami są wyłącznie funkcjonariusze Federalnej Służby Ochrony”. Ale Prigożyn zaistniał w otoczeniu Putina właśnie jako kucharz, jeszcze w czasach petersburskich serwujący Putinowi ulubione dania, a potem dostarczający wykwintnej strawy na kremlowskie rauty.

W jadłospisie Prigożyna stopniowo przybywało dziwnych pozycji. Najemnicy wrócili do Syrii, by wspierać Asada, a przy okazji kręcić własne lody. Mieli osłaniać złoża koło Dajr az-Zaur (tam, gdzie nie udało im się dotrzeć w trakcie nieudanej ekspedycji w latach 2013-14) i wyciskać z nich dywidendy dla szefa (roczny zysk szacowano na 2 mld dolarów). Tym razem też oberwali – w lutym 2018 r. pod Dajr az-Zaur zbombardowały ich amerykańskie samoloty, zginęło kilkanaście osób. Była to rysa na wizerunku Rosji, która kreowała się na zwyciężczynię w kampanii syryjskiej. Nie wchodziło też w grę przyznanie się przez Moskwę do wysłania najemników. Przywiezionych w cynkowych trumnach wagnerowców chowano potajemnie, blokada informacyjna zakończyła dyskusję.

Kilka miesięcy później, w lipcu 2018 r., zaczął się następny rozdział „brudnej” działalności Grupy Wagnera. O tym, że wagnerowców wysłano do Republiki Środkowoafrykańskiej, głośno ćwierkały wróble z placu Czerwonego – choć oficjalnego potwierdzenia nie było. Temu, co robią tam najemnicy, mieli się przyjrzeć: dziennikarz Orhan Dżemal, reżyser Aleksandr Rastorgujew i operator Kiriłł Radczenko, którzy realizowali projekt na zlecenie Centrum Dochodzeń, sponsorowanego przez Michaiła Chodorkowskiego.

Zostali zastrzeleni. Śledztwo nie ujawniło sprawców. Po latach z różnych stron dobiegają strzępy sprzecznych wersji. Według jednej z nich ekipa dziennikarska padła ofiarą „prywatnej firmy militarnej »Patriota«”, według kolejnej – że została „wystawiona” przez człowieka związanego z Grupą Wagnera. Federalna Agencja Informacyjna (FAN) finansowana przez Prigożyna ogłosiła, że za zabójstwem stoi Chodorkowski. Jedno było jednak pewne od początku: wagnerowcy są w Afryce i pilnują jakichś plugawych interesów.

Kiedy w tym samym roku na Madagaskarze odbywały się wybory prezydenckie, na wyspie wylądował desant „technologów politycznych” z Rosji, wynajętych przez Prigożyna. Desant miał obstawę złożoną z wagnerowców. Według BBC, przysłani przez Prigożyna ludzie spędzili na Madagaskarze rok. Rosyjscy „konsultanci” proponowali dofinansowanie co najmniej sześciu kandydatów. Jeden z nich przyznał, że po prostu przyszli do jego biura i przynieśli w walizce jakieś 17 tys. euro.


Jak Rosja zaprzyjaźnia się z Afryką?

Kopalnie złota, najemnicy Wagnera i wspólne ćwiczenia. Słuchaj w podkaście JAGIELSKI STORY>>>


Wysłannicy „urabiali” kandydatów, obiecując spore sumy, jeśli po wygranych wyborach nowy prezydent zrezygnuje z prozachodniej polityki zagranicznej. Opłacali też uczestników wieców „przeciwko imperialistom”. Polityk, który wygrał wybory, oświadczył jednak, że nie jest sterowany przez żadne mocarstwo i będzie prowadził suwerenną politykę. Doradcy spakowali walizki, w których już nie było rozdanych dolarów, i wyjechali do Rosji. Klapa. Prigożyn pozostał bez dostępu do atrakcyjnych surowców Madagaskaru, co było zapewne celem tej niewydarzonej operacji z udziałem m.in. pewnego ciekawego „socjologa” Maksima Szugaleja.

Po powrocie z wyspy „socjolog” został wynajęty przez Prigożyna do załatwienia jakichś niejasnych interesów w Libii. O tej eskapadzie Szugaleja nakręcono film fabularny. Scenariusz zgadzał się z oficjalną wersją: socjolog pojechał do pogrążonej w konflikcie Libii na badania terenowe o warunkach bytowych społeczeństwa. Niemniej spotykał się podczas pobytu wyłącznie z ważnymi osobistościami. W maju 2019 r. został aresztowany pod zarzutem złamania prawa, zbierania informacji o ruchach wojsk i organizowania operacji mającej na celu wpływ na wybory prezydenckie, planowane w Libii. Został uwolniony w grudniu 2020 r. Najprawdopodobniej Prigożynowi nie udało się wtedy zdobyć libijskich przyczółków. O obecności wagnerowców w Libii media pisały jeszcze w sierpniu 2021 r. po kolejnej porażce; według nieoficjalnych danych zadania w tym kraju wykonywało około tysiąca wagnerowców.

Wagnerowcy zostali też przyuważeni w 2019 r. w Wenezueli, gdy ważyły się losy prezydentury Nicolasa Maduro. Najemnicy mieli chronić sojusznika Kremla. Rosja miała wówczas w tym kraju rozkręcone interesy w branży naftowej, które prowadził przyjaciel Putina, Igor Sieczin.

Rycerze młota kowalskiego

W lutym 2022 r. na Ukrainę ruszyła ponad stutysięczna rosyjska armia. Podstępne, niesprowokowane uderzenie miało w ciągu kilku dni złamać opór ukraińskich wojsk. W podbitym Kijowie miał powstać marionetkowy prorosyjski rząd, którego zadaniem było zniweczenie proeuropejskich i pronatowskich dążeń Ukrainy. Na drożdżach „małej zwycięskiej wojenki” miał wyrosnąć nadwątlony ranking Putina i ułatwić mu wygranie w marcu 2024 r. wyborów prezydenckich.

Plan zawiódł. Natarcie armii rosyjskiej zaskoczonej skalą ukraińskiego oporu na wielu odcinkach frontu załamało się. Jeszcze większym zaskoczeniem była letnia kontrofensywa armii Ukrainy, która odbiła duży obszar okupowany przez Rosjan. Zbiegło się to w czasie z początkiem akcji wysyłania przez Rosję na front więźniów. W związku ze znacznymi stratami (oficjalnie rosyjskie ministerstwo obrony nie przyznaje się do liczby zabitych i rannych) w Rosji zaczęto na dużą skalę rekrutować ochotników spośród kryminalistów odsiadujących wyroki za przestępstwa pospolite (w tym również za zabójstwa). Chętnych pozyskiwano obietnicą amnestii po sześciu miesiącach służby oraz wypłat niebagatelnych sum za służbę. Prawnicy związani z fundacją Ruś Siedząca wskazywali na brak bazy prawnej, na podstawie której można przerzucać ludzi z łagru na front, amnestionować i nagradzać. Kilka dni temu Kreml wytłumaczył, że dekrety Putina dotyczące procedury ułaskawień dla walczących kryminalistów są utajnione.

Pasem transmisyjnym między łagrem a armią okazała się Grupa Wagnera. Jewgienij Prigożyn osobiście zaangażował się w werbunek. Rozkręcił zmyślną kampanię w mediach pokazującą jego wizyty w koloniach karnych, podczas których werbował do Grupy. Werbunek przeprowadzono w co najmniej 35 koloniach karnych. Według Federalnej Służby Więziennictwa, liczba więźniów zmniejszyła się o 30 tysięcy.

Kampanii tej towarzyszyła rozgrywka Prigożyna z generalicją, która nie sprawdziła się w walce. Opłacane ze skarbonki Prigożyna gadające głowy oraz zastępy wyćwiczonych trolli robiły koło pióra dowództwu wojskowemu, podając w wątpliwość umiejętności i możliwości bojowe regularnej armii, a wysławiając skuteczność wagnerowców.

Od początku wojny Prigożyn zbierał pod wagnerowskim sztandarem własne siły, które – jak mu się zdawało – są w stanie zagrozić pozycji szefa sztabu Walerija Gierasimowa, ministra obrony Siergieja Szojgu oraz generałów liniowych, którzy nie mogli się pochwalić sukcesami w walce. Prywatna armia miała mu wywalczyć miejsce na scenie politycznej. Niektórzy komentatorzy spieszyli z wnioskami, że Prigożyn staje się samodzielną siłą, która może zagrozić nawet pozycji samego Putina. Wrócimy jeszcze do tego wątku.


WAGNEROWCY TO TYLKO DODATEK: JAK PRIGOŻYN ROBI INTERESY W AFRYCE

AGATA KAŹMIERSKA: Zamachy stanu, dogadywanie się z rebeliantami, sponsorowanie kampanii wyborczych i internetowych trolli. W ten sposób wysłannicy Prigożyna działają w Afryce.


Rozbudowanie struktur Grupy Wagnera faktycznie mogło wyglądać jak złamanie monopolu państwa na przemoc. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej postawiono pod pręgierzem, natomiast działające de facto poza prawem grupy najemników poczynały sobie coraz śmielej i rwały się, by dyktować warunki. Na tej fali Prigożyn postanowił zaistnieć jako założyciel Grupy i oficjalnie przyznał się, że od samego początku pilotuje ten projekt.

Wagnerowcy pokazywani byli w mediach jako ci, którzy nadają ton i są nie tylko dostarczycielami dobrych wieści z frontu (jak zajęcie Sołedaru), ale także obsługują sferę symboliczną. W listopadzie 2022 r. echem odbiło się nagranie przedstawiające zabójstwo młotem kowalskim Jewgienija Nużyna. Nużyn był więźniem, dał się zwerbować Grupie ­Wagnera na wojnę w Ukrainie. Dostał się do ukraińskiej niewoli, po czym został wymieniony w grupie jeńców i znowu trafił do Wagnera. Najemnicy go zabili. Prigożyn chełpił się, że wysłał zakrwawiony młot do Parlamentu Europejskiego w odpowiedzi na pomysł uznania Grupy Wagnera za organizację terrorystyczną.

Prigożyn i jego podopieczni wciąż przyciągają uwagę mediów. Jakiś czas temu wojewoda wagnerowców osobiście powitał pierwszą partię więźniów, którzy odsłużyli pół roku i wyszli na wolność. Udzielił im takiej „rady”: „Nie pić za dużo, narkotyków nie zażywać, bab nie gwałcić, no chyba że z miłości, i w ogóle nie szaleć”.

Nie wszystkim udało się dotrwać do końca kontraktu (mogło zginąć nawet 30 tys. członków Grupy). Prigożyn przekonał władze do pochówków wybranych wagnerowców z honorami wojskowymi.

Tak na przykład miasto Sierow w obwodzie swierdłowskim zyskało nowego bohatera – poległego w Ukrainie wagnerowca Siergieja Mołodcowa. To jeden z wyciągniętych z łagru przez Prigożyna więźniów. Mołodcow odsiadywał wyrok 9 lat za zamordowanie matki. W oficjalnym komunikacie mówi się o nim jako człowieku twórczym, niezwykłym, wrażliwym na potrzeby bliźnich, pełnym oddania dla słabszych, kochającym muzykę; o zabójstwie matki ani słowa. Według rosyjskich władz, znakomity przykład do naśladowania dla dzieci i młodzieży.

Obsługa Kremla

Prigożyn nie wykonuje usług za piękne oczy Putina – ciągnie z wojny niezłe pieniądze. Jak pisze „Nowaja Gazieta”, tylko na cywilnych zamówieniach państwowych związane z nim firmy w 2022 r. zarobiły 83,4 mld rubli (dwa razy więcej niż w 2020 r.). Jak wyliczyli autorzy publikacji, za te pieniądze można zakupić 525 tys. kałasznikowów albo pięć bombowców Tu-160M2.

Politolożka Tatiana Stanowaja twierdzi, że na razie Prigożyn nie jest w stanie zagrozić Putinowi. Pozostaje osobą prywatną, zależną od Kremla. Ale „intensywność i egzystencjalny charakter wojny z Ukrainą w połączeniu z deficytem zwycięstw dodały Prigożynowi politycznej wagi. Niemniej to nie czyni z niego osoby bliskiej Putinowi ani kandydata na następcę. (…) Dla prezydenta Grupa Wagnera pozostaje atrybutem, który ma prawo posiadać każde mocarstwo o ambicjach geopolitycznych. A atrybut nie może działać samodzielnie, musi wykonywać zadania zgodne z interesem państwa. Z tym że Prigożyn, który do niedawna działał zgodnie z tymi wytycznymi, wyszedł daleko poza wyznaczoną sferę odpowiedzialności i stał się osobą publiczną”.

Czy Kreml zatrzyma rozbrykanego gracza z młotem kowalskim w ręku? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Na zlecenie Putina