Na skróty

Wydanie nieocenzurowanego “Kalendarza i klepsydry" Tadeusza Konwickiego to okazja, by się ponownie zastanowić, czym była peerelowska cenzura, która przed laty okroiła dziennik pisarza. “Ja się w ogóle wstydzę mówić o cenzurze - wyznaje Konwicki Annie Bikont i Joannie Szczęsnej w “Gazecie Wyborczej" - bo łatwo tu uderzyć w płaczliwy ton, wpaść w dwuznaczne kombatanctwo i martyrologię". Pierwsze wydanie “Kalendarza" ukazało się w 1976 r. w Czytelniku, potem Konwicki publikował w drugim obiegu. Czy to znaczy, że poza cenzurą? “Cenzura wpisana jest w mentalność człowieka: każdy chce temu drugiemu coś poprawić. A że »Mała apokalipsa«, którą pisałem od razu z myślą o NOW-ej, była - zważywszy na ówczesną sytuację polityczną - miejscami trochę lekkomyślna, uległem pod wpływem perswazji małej autocenzurze (...). Każde środowisko, każda społeczność, każda mentalność, każda polityka wytwarza swoje reguły i chciałaby, żeby pisarz im się podporządkował. Nie mówiąc już o autocenzurze, która skądinąd ma swoje pozytywne strony. Ja też się autocenzuruję, nie o wszystkich przejawach naszego życia mam ochotę pisać. Nie chcę przekraczać pewnych tabu, bo wydają mi się pożyteczne. (...) Bo istnieje taka pokusa, żeby pisać wprost, ale w literaturze ma to najkrótsze nogi, prowadzi ku publicystyce, ku naiwnym doświadczeniom, ku pewnej taniosze literackiej. Rygory zaś i ograniczenia zmuszają do wysiłku wyobraźni, do uruchomienia obrazu poetyckiego, metaforycznego". “Wygłasza Pan tu pochwałę cenzora" - zauważają Bikont i Szczęsna. “Niechcący. Cenzora potępiam, cenzorem gardzę". Konwicki mówi też o dwuznacznej moralnie partyzantce, starości, teczkach i listach. “Mnie ta cała afera z teczkami odrzuca, bo mam jakiś uraz genetyczny do policyjności, szpiegostwa, węszenia, szmalcownictwa". Sejm przyjął długo oczekiwaną ustawę o kinematografii. Ustawa powołuje Polski Instytut Sztuki Filmowej, który ma wspierać produkcję filmową. Kino zyska nowe źródło finansowania: z wpływów z gier losowych, półtoraprocentową dotację z wpływów reklamowych nadawców telewizyjnych, dystrybutorów audiowizualnych i kiniarzy, z abonamentu płaconego telewizjom kablowym. Z tych środków w małych miastach powstanie sieć kin studyjnych. Przeciw ustawie głosowali posłowie PO, którzy uznają ją za “skok na kasę". “Uratowaliśmy polskie kino kosztem świetnie prosperujących prywatnych stacji telewizyjnych i operatorów telewizji kablowych" - mówi Krzysztof Zanussi. Ale nawet ci, którym los kina leży na sercu, boją się, że Instytut stanie się molochem. Przeciwnicy ustawy, np. Grupa ITI, zapowiedzieli, że nadawcy telewizyjni zablokują ją w Senacie, potem u prezydenta. Na stronie 3 dwugłos o ustawie: Tadeusz Lubelski i Michał Zieliński. W Warszawie odbyły się 50. Międzynarodowe Targi Książki, których gościem honorowym była Szwajcaria. Podczas Targów Jury Nagrody Nike, której nowym przewodniczącym jest Henryk Bereza, ogłosiło listę dwudziestu książek nominowanych do Nagrody - więcej o nominacjach w ankiecie na stronie 16. Wśród nowości targowych znalazł się tom “Czuwanie" (wyd. Znak), zawierający teksty publikowane po śmierci Jana Pawła II w “TP" i rozmowy emitowane przez Radio RMF ze studia umieszczonego w naszej redakcji, oraz “Korespondencja" Zbigniewa Herberta i Jerzego Turowicza (wyd. a5). 58. Festiwal Filmowy w Cannes: najgłośniej było o “Zemście Sithów" Lucasa, ale Cannes to przede wszystkim kino artystyczne. Festiwalowemu jury przewodniczył Emir Kusturica. Pokazano m.in.: “Manderley", drugą po “Dogville" część trylogii USA Larsa von Triera, “Ostatnie dni" Gusa van Santa, opowieść inspirowaną życiem i śmiercią Curta Cobaina z “Nirvany", “Ukryte" Michaela Hanekego, “Złamane kwiaty" Jima Jarmuscha, “Historię gwałtu" Davida Cronenberga. Zdaniem Tadeusza Sobolewskiego dominowały opowieści o konwulsjach zdegenerowanej cywilizacji i wędrówce przez piekło, które “w dużej mierze jest echem współczesnej historii. Kino coraz głębiej odreagowuje traumę 11 września, terroryzmu, wojny irackiej ze wszystkimi towarzyszącymi jej wątpliwościami". Muzeum Powstania Warszawskiego zostało laureatem 25. Konkursu na Wydarzenie Muzealne 2004. Od 1 sierpnia 2004 r. Muzeum zwiedziło ok. 300 tys. zainteresowanych Powstaniem. W Konkursie organizowanym przez Ministerstwo Kultury przyznano 45 nagród w różnych kategoriach, m. in. Muzeum Narodowemu w Warszawie za wystawę “Transalpinum. Od Giorgiona i Dürera do Tycjana i Rubensa", MN we Wrocławiu za wystawę “Dom śląski - dom europejski" oraz MN w Krakowie za Noc Muzeów. W 34. rocznicę śmierci Rafała Wojaczka na pytanie, jak jego poezja zniosła czyściec, Bogusław Kierc, aktor, poeta i przyjaciel Wojaczka, odpowiada w “Rzeczpospolitej": “Po prostu zniosła. Nie podzieliła losu innych ważnych poetów, np. Przybosia. (...) Pobudzała poetów nie mających nic wspólnego z tradycją ani z konwencją poetycką uprawianą przez Wojaczka, takich jak Marcin Świetlicki, Maciej Melecki czy Krzysztof Siwczyk. W ich poezji (...) jest podobne - jedyne w swoim rodzaju - ryzyko ontologiczne, zrozumienie ostateczności, świadomość życia bez pocieszających złudzeń". Wojaczkowi towarzyszyła legenda chuligana i alkoholika, ale to - zdaniem Kierca - efektowne uproszczenie: “Był młodzieńcem bardzo dobrze wychowanym. Nieprawdopodobnym erudytą. (...) Poetą mającym świetne, klasyczne wykształcenie". Gdyby żył, skończyłby dziś 60 lat. “2007:Macbeth". Premiera nowego przedstawienia Grzegorza Jarzyny odbyła się w warszawskiej fabryce Waryńskiego. Jarzyna w “Polityce": “Dzieje Makbeta nasuwają mi skojarzenia z kosmiczną podróżą do jądra ciemności - miejsca, w którym króluje już tylko Hekate, bogini zemsty. (...) W przypadku Makbeta zło wypływa z jego wrodzonej potrzeby mistyki. Kresem jego podróży jest abstrakcyjna pustka. Kosmiczna samotność". Za tydzień w “TP" recenzja Piotra Gruszczyńskiego. Kalafiory i rewizje. Mikołaj Grabowski znalazł się na celowniku Szymona Kuśmidera, przewodniczącego koła ZASP w Starym Teatrze, który zarzucił dyrektorowi Starego “kuriozalną politykę repertuarową": “Poziom przedstawień jest żenujący, reżyserują młodzi, którzy nie mają nic do powiedzenia o teatrze i wystawiają undergroundowe teksty", ergo Stary sprzeniewierza się misji sceny narodowej. Kuśmiderowi nie podoba się offowy baz@rt i re_wizje romantyzmu, czyli festiwal młodych reżyserów interpretujących klasykę (20-25 bm.). Ignacy Gogolewski, prezes ZASP, sygnalizował ministrowi kultury, że “trzeba się przypatrzeć sytuacji". Grabowski jest zaskoczony, bo ostatni sezon był najlepszy od lat: w Starym reżyserują Wajda i Lupa, Warlikowski i Smarzowski, Miśkiewicz i Klata. “Jestem wzburzony opiniami wygłaszanymi przez artystyczne miernoty - komentuje Jan Peszek. - Wieloletni brak reform doprowadził do schorzeń, których efektem jest obecna awantura. Każdy przejaw nowego myślenia napotyka sprzeciw. Dyrekcja Grabowskiego nie jest wolna od błędów, ale próbuje on zmienić mentalność zespołu. Jeśli nie potrafią zmienić myślenia, powinni sprzedawać kalafiory". Janusz R. Kowalczyk z “Rzeczpospolitej": “Poziom artystyczny Starego systematycznie się obniża. Za kadencji obecnego dyrektora niemal wszystkie przedstawienia robiły wrażenie nieudolnych eksperymentów. Prześcigały się w udziwnieniach formalnych i pseudointelektualnej głębi". Kuśmidera poparło podobno całe koło ZASP w Starym, Grabowskiego - rada artystyczna. O sytuacji w Starym mówią na stronie 17 Mikołaj Grabowski, Krystian Lupa i Grzegorz Niziołek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2005

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
Za odwagę, humanizm i filozoficzną głębię. Tegorocznym laureatem Wielkiej Nagrody Jerozolimskiej został Leszek Kołakowski, drugi po Zbigniewie Herbercie Polak wyróżniony tą prestiżową nagrodą (otrzymali ją m.in. Bertrand Russell, Milan Kundera, Jorge Luis Borges). Wręczono ją podczas otwarcia 23. Międzynarodowych Targów Książki w Jerozolimie.
Język polityków. W "Odrze" (nr 2) rozmowa z prof. Ireną Kamińską-Szmaj, autorką prac o politycznym języku II i III RP, przygotowującą obecnie książkę "Język agresji w życiu publicznym. Zbiór inwektyw politycznych XX wieku". "Język III RP bardzo przypomina ten z okresu II RP, choć jest - przykro to mówić - bardziej prostacki i niedowcipny. Fantazja w tworzeniu obraźliwych wyrażeń była w międzywojniu zdecydowanie większa. Za mało jest w dzisiejszym polskim życiu politycznym zabawy. Jest za to ostra walka, w której niewiele mamy teatru, za to bardzo dużo ringu. Za mało ironii, za dużo ciosów poniżej pasa". Mistrzem inwektyw był Piłsudski: "Używał mocnych słów, obrażał ludzi, jednocześnie jednak potrafił mówić językiem bardzo pięknym, pełnym wyszukanych literackich metafor. Potrafił po prostu dobrać odpowiednie słowa do sytuacji. W wypadku dzisiejszych polityków nie mamy pewności, że potrafią posługiwać się innym językiem niż ten, którym mówią do siebie z trybuny sejmowej i do nas za pośrednictwem mediów". Dziś język polityki podporządkowany jest mediom: nie liczą się argumenty, lecz krótkość i dosadność wypowiedzi. Język polityki dostosowuje się do języka ulicy, bo politycy zakładają, że tam jest jej podstawowy elektorat, następuje więc legitymizacja agresji i wulgaryzmów. W lutowej "Odrze" warto też polecić blok prezentujący twórczość pisarzy austriackich: noblistki Elfriede Jelinek, Ilse Tielsch, Thomasa Bernharda oraz szkic o "Wiener Gruppe - mało znanym etapie poezji konkretnej".
Spór o Muzeum Sztuki Współczesnej. Rozstrzygnięto międzynarodowy konkurs architektoniczny na projekt warszawskiego Muzeum Sztuki Współczesnej; zwycięzcą został Szwajcar Christian Kerez. Projekt jest minimalistyczny i oszczędny, nawiązuje do awangardy XX wieku. Muzeum będzie budowane w latach 2010-2013. Kerez jest zafascynowany możliwością realizacji swojego projektu obok Pałacu Kultury, który jego zdaniem "stał się ikoną Warszawy, tak jak Wieża Eiffla w Paryżu". "Pałac, jak i powojenny modernizm, mogą nie być lubiane z powodu kontekstu politycznego, w którym powstały - mówi w "Gazecie Wyborczej". - Ale ja tego politycznego zaplecza nie mam. Kiedy patrzę na miasto, nie widzę jego historii, ale jego przestrzeń". Projekt wywołał burzę - na znak protestu do dymisji zamierza się podać Tadeusz Zielniewicz, dyrektor Muzeum, wspiera go Rada Programowa z Andą Rottenberg na czele. Zielniewicz zabiega o poparcie dla wyróżnionego w konkursie fińsko-polskiego projektu zespołu ALA Architects Ltd. / Grupa5 Architekci. O kontrowersjach wokół wyników konkursu pisze w tym numerze Bogusław Deptuła.