Na ścieżkach nadziei

Świadectwa, które przytaczam, mówią o przebaczeniu, tyle że dawno temu i daleko stąd. Czy dzisiaj pojednanie jest możliwe?

10.04.2018

Czyta się kilka minut

Na wstępie wspomnienie rodzinne. Mój zmarły w 2014 r. brat Adam w noc sylwestrową 1989 r. napisał: „Zło, dobro, mądrość! Jeśli Bóg mnie będzie sądził, niech spojrzy na tego chłopca, który kochał motyle, który potem na ciernistych ścieżkach matematyki, fizyki, astronomii szukał Boga. I znalazł Go! Ale nigdy nie zrozumiał, dlaczego ma bardziej czcić o. Maksymiliana Kolbego niż doktora Janusza Korczaka czy Gandhiego? Dla mnie wszyscy trzej są godni czci, są świętymi, choć Kościół uznaje tylko tego pierwszego”.

Do jego wspomnień „Mój Lwów. Wspomnienia z lat 1939–1944” dodałam trzy aneksy: „Wspomnienia z Syberii. ­1940–1946” Jadwigi Regner (naszej kuzynki), „Ze Zbaraża do Uchty” Kazimierza Wyłomańskiego (naszego krewnego) oraz „Jeszcze jedną historię nie rodzinną” mojej przyjaciółki Barbary Jabłońskiej z Poitiers we Francji.

Trzy świadectwa aż gorące od aktualności mówią o przebaczeniu i pojednaniu, tyle że dawno temu i daleko stąd: pierwsze znad Irtyszu (Omska i Tobolska), drugie znad Kołymy w radzieckim obozie śmierci, trzecie zaś z Galicji o ukraińskim antysemityzmie oraz polskich grupach „młodych gniewnych” w Szczecinie, tuż po wojnie, pełnych podziwu dla włoskich i niemieckich faszystów: „W górę serca – naprzód młodzi, / świt nowego jutra wschodzi, / nowa Polska w nas się rodzi, / nowa Polska żyje w nas!”.

Czy pojednanie jest możliwe?

Siedmioletnia Jadzia ze swym czteroletnim braciszkiem Władziem urodzonym gdzieś w tzw. Suchej Bezwodnej, to jest w więzieniu, znalazła się (pod koniec ponadsześcioletniego zesłania dziewięcioosobowej rodziny) w Polskim Domu Dziecka Związku Patriotów Polskich w Tobolsku. Jadzia kończy swą opowieść zdaniem: „Było nam bardzo dobrze, mieliśmy choinkę, różne prezenty, uczyliśmy się w szkole po polsku i śpiewaliśmy w chórze. Uczono nas żyć i zachowywać się zgodnie z hasłem powtarzanym przez Pana Kierownika Władysława E.: »jeden za wszystkich, wszyscy za jednego«. Opuściliśmy Syberię 7 czerwca 1946 roku”. Oto pierwsza lekcja solidarności dla polskich szkrabów z sierocińca w Tobolsku nad Irtyszem.

Świadectwo Kazika ze Zbaraża o polsko-ukraińskim pojednaniu w celi śmierci: „Przyszedł dzień Bożego Narodzenia. W wieczór wigilijny dostaliśmy przez okienko odrobinę cukru, garnuszek herbaty i kawałek chleba. Wtedy Perun, potężne chłopisko, chyba dwa metry wzrostu, stanął pod drzwiami i głosem, w którym czuło się wzruszenie, powiedział po ukraińsku: Bratia Poliaki, my tepier znajem szto my bratia, bo razem my sidim w tym hrobiwcy. Nyni polska wilia, majim chlib nasz nasusznyj, cukor i czaj, zrobimy z toho opłatok i podilim sia pered smiertiu”.

„Tego, co nastąpiło potem, nie umiem opisać – mówi Kazik. – Rzuciliśmy się sobie w ramiona. Polacy i Ukraińcy, obdarowując się wzajemnie pocałunkiem pokoju, pojednania, przebaczenia. W tym grobowcu dwudziestu trzech mężczyzn, żywcem pogrzebanych, stojąc teraz jeden obok drugiego, modliło się słowami modlitwy Ojcze nasz (każdy po swojemu) i wołało cicho: Gdzie jesteś, Boże?”.

Nie wiem, czy wszyscy uczestnicy tej Wigilii zginęli. Kazik ocalał. Wrócił do Polski z armią generała Berlinga, był do końca szefem jego ochrony osobistej. Ks. Tadeusz Fedorowicz też wrócił z żołnierzami tej armii, służąc im duchową i ludzką pomocą.

We wstępie do książki Oliviera Clé­menta „Sołżenicyn na nowo odczytany” napisałam: „Porażająco głęboki jest u Sołżenicyna symbol macierzy – ojczyzny, owego terytorium, którego człowiek potrzebuje jak zwierzę. Sołżenicyn przywołuje obraz mrowiska, jego terytorium jest ścięty pień drzewa, polano rzucone do ognia. Autor widząc mrówki odsuwa go na bok. Mrówki zaczynają uciekać, ale gdy tylko ochłonęły z pierwszego przerażenia (…) jakaś siła tajemna ciągnie je do tyłu, ku porzuconej ojczyźnie; i wiele z nich wdrapuje się znowu po gorejącym pniu, rozbiegają się na wszystkie strony i giną”.

Dzisiaj, kiedy przeżywamy w Polsce bolesne dramaty historii polsko-rosyjskiej, dawnej i współczesnej, może warto posłuchać jeszcze raz tego wielkiego świadka historii XX wieku, spróbować zrozumieć „rosyjski ból”, miłość do macierzy – ojczyzny, poczucie wstydu z powodu zła, jakie wyrządziła innym narodom, jego przywiązanie do Rosji „głębokiej”, do Cerkwi prawosławnej, która ją ukształtowała, do ojczystego lasu, tego pierwszego sanktuarium, w którym zawiesił ikonę Świętego Oblicza, nieuchwytnego, nie ręką ludzką uczynionego, danego przez Boga, który stał się człowiekiem.

W sztuce „Płomień na wietrze” Aleksander Sołżenicyn wyraża swe nieśmiałe pragnienie włożone w usta Aleksego: „Chciałbym przyczynić się do tego, by drżący płomień naszej duszy dotarł do innego świadka. (…) Najważniejsze jest, aby nie zdmuchnięto go w naszej epoce, epoce stali i atomu, w wieku kosmicznym, energetycznym, cybernetycznym. (…) A potem, w XXI wieku, niech ludzie zrobią z nim, co chcą”. Aleksander Sołżenicyn zmarł w 2008 r. Jego francuski przyjaciel Olivier Clément rok później.

Wiem, że było co najmniej dwóch Sołżenicynów. Nie miejsce, by rozwijać ten wątek o jego długim, burzliwym i pełnym sprzeczności życiu. Ks. Henryk Paprocki we wstępie do książki Oliviera Clémenta przywołuje słowa Dymitra Karamazowa z powieści Fiodora Dostojewskiego „Bracia Karamazow”: „Tu diabeł z Bogiem się zmaga, a polem bitwy jest serce człowiecze”. Człowiek jest zawsze simul iustus ac peccator (sprawiedliwy i grzeszny zarazem).

W okresie wielkanocnym nie ma chyba dla nas wszystkich, szczególnie dla chrześcijan, bardziej stosownej chwili, by postawić sobie pytanie: czy potrafię uczciwie – nie na pokaz – wymienić znak pokoju z tymi, którzy są blisko, i z tymi, którzy są daleko? Szalom bliskim i dalekim. ©

 

S. MARIA KRYSTYNA ROTTENBERG należy do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, założonego w 1918 r. przez Różę Czacką i związanego z Zakładem dla Ociemniałych w Laskach.


CZYTAJ TAKŻE POPRZEDNIE TEKSTY SIOSTRY ROTTENBERG >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2018